Tag Archives: Ukraińskie zbrodnie

Ukraińskie zbrodnie 4 lutego

4 lutego 1943 roku we wsi Długi Kąt pow. Biłgoraj Niemcy z Ukraińcami zamordowali 3 Polaków, w tym 11-letniego chłopca.

4 lutego 1944 roku we wsi Bobulińce pow. Buczacz: „04.02.1944 r. został zam. Szpak Jan i jego 3 synów oraz Szpak Maria.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…,jw.).

4 lutego 1944 roku we wsi Leszczańce pow. Buczacz:: „04.02.1944 r. uprowadzono Koziołka i.n. wraz z woźnicą.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).

4 lutego 1944 roku we wsi Lipsko pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 1 Polaka.

4 lutego 1944 roku w miasteczku Łanowce pow. Krzemieniec Ukraińcy upowcy wrzucili granaty i wdarli się do kościoła p.w. Wniebowzięcia NMP, gdzie schowały się 3 rodziny polskie, liczące 12 osób. Zamordowali 11 osób: Leontynę Wadas i jej dzieci: Tadeusza, Helenę, Stanisławę, Danutę, Anielę oraz Ryszarda Andrzeja, który był chrześniakiem marszałka Edwarda Rydza Śmigłego (jej mąż służył w legionach razem ze Śmigłym). Ponadto zamordowali dwa starsze małżeństwa. Ciała ofiar wrzucili do pobliskiej głębokiej studni. Kościół ograbili z rzeczy kościelnych, zrabowali mienie pomordowanych, po czym kościół podpalili. Z empirowego kościoła z 1857 roku, zbudowanego przez marszałka Teodora Jełowickiego, uczestnika powstania styczniowego, pozostały tylko mury zewnętrzne, które miejscowi Ukraińcy rozebrali w 1954 roku. W kościele ocalał mąż Leontyny Wadas, który nie zauważony stał za otwartym skrzydłem drzwi. Przez tydzień ukrywał się u Ukraińca, potem ruszył pieszo do Krzemieńca i po 8 kilometrach został złapany przez upowców i zamordowany. Jego ciało bez ubrania zostało porzucone na cmentarzu, gdzie po kilku dniach pochowali go miejscowi Ukraińcy. Po zbrodni w kościele miejscowe Ukrainki chodziły w sukienkach zamordowanej Wadasowej (Siemaszko…, s. 440 – 441, 484).

4 lutego 1944 roku we wsi Słobódka Bołszowiecka pow. Rohatyn: „Na zamieszczonej liście osób pomordowanych. nie znalazłam moich dziadków Marii i Tomasza Szczepańskich. /…/ Bestialsko zostali zamordowani przez (prawdopodobnie) babci chrzestnego syna Ukraińca „banderowca”. W spisie ofiar UPA zamordowanych w Hermanowie koło Biłki Szlacheckiej w marcu 1944 roku są 4 osoby o moim nazwisku Myszczyszyn. /…/ W spisie ofiar 3 nazwiska Myszczyszyn zamordowanych 4.02.1944r. dotyczą miejscowości Słobódka Bołszowiecka – Bołszowce – Rohatyn (Urszula Giera). Siekierka Szczepan, Komański Henryk, Różański Eugeniusz: Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939 – 1946” (Wrocław, bez daty wydania, 2007), na s. 411 napad datują na noc z 5 na 6 lutego 1944 r., wśród 36 zamordowanych Polaków wykazanych imiennie nie wymieniają Marii i Tomasza Szczepańskich oraz osób o nazwisku Myszczyszyn.

4 lutego 1945 roku w miejscowości Barysz pow. Buczacz napadnięci przez Ukraińców banderowców o dużej sile Polacy w jednym domu podjęli obronę, która trwała 5 godzin. We wsi ukraińscy partyzanci używając głównie siekier, noży i bagnetów wymordowali co najmniej 135 Polaków i 30 poranili. Zginęło także 10 obrońców z „IB”, którzy nie zdążyli wyjechać do Buczacza, co nakazał im dowódca, Ukrainiec współpracujący z UPA. Ukraińcy ograbili i spalili 400 gospodarstw polskich. Maria Banda i jej 10-letni syn Stanisław zostali zarąbani siekierami na podwórzu ich gospodarstw. 12-letnia Helena Boczar została zakłuta nożami. 80-letnia Anastazja Brylkowska została zarąbana siekierą podczas snu w łóżku. 12-letni Michał Herbut został wrzucony do sadzawki, gdzie utonął. „Po jakimś czasie wyszła na podwórze mama i zauważyła, jak mordowano wujka. Później stwierdzono, że miał wycięty język, wydłubane oczy, obcięte genitalia, pociętą twarz. /…/ Tej samej nocy o godz. 22°°, banderowcy napadli na dom mego stryja, Macieja Warchoła. Po wyłamaniu drzwi, wyprowadzili go na podwórze, bijąc kolbami karabinów po głowie i plecach. Na podwórzu torturowali go, ucięli mu język, genitalia, wykłuli oczy, następnie nałożyli sznur na szyję, doczepili do sań i wlekli po śniegu. /…/ W nocy z 4 na 5 lutego 1945 r. doszło do napadu band UPA na osiedle Mazury zamieszkałe przez samych Polaków. W tym czasie batalion samoobrony został wezwany do Buczacza, gdzie miał bronić miasta przed napadem. Na posterunku pozostawało tylko trzech żołnierzy. Banda liczyła ponad 200 ludzi dobrze uzbrojonych w broń palną i maszynową. Napastnicy byli ubrani w białe nakrycia i podchodzili do domów prawie niezauważalnie. Podpalali budynki, strzelali do uciekających, a pozostałych w mieszkaniach lub na podwórkach rąbali siekierami. Dzieci nabijali na widły i wrzucali w ogień. Niemowlęta łapali za nóżki, rozbijali główki o ściany lub krawędzie ram drzwiowych i również wrzucali do ognia” (Piotr Warchoł; w: Komański…, s. 687 – 788).

4 lutego 1946 roku we wsi Darowice pow. Przemyśl Ukraińcy upowcy spalili wieś i zamordowali 2 Polaków.

4 lutego 1946 roku we wsi Młodowice pow. Przemyśl spalili wieś i zamordowali 8 Polaków a 6 zostało rannych i poparzonych.

4 lutego 1946 roku we wsi Rokszyce pow. Przemyśl zamordowali 3 Polaków.

Pomiędzy 3 a 5 lutego 1944 roku we wsi Białowody pow. Tomaszów Lubelski ukraińscy esesmani z SS „Galizien – Hałyczyna” zamordowali 4 Polaków.

4 lub 5 lutego 1944 roku we wsi Świecie pow. Równe na kolumnę Polaków przeprawiających się promem na rzece Horyń napadli Ukraińcy upowcy mordując 11 osób.

W nocy z 4 na 5 lutego 1944 roku …

„ W nocy z 4 na 5 lutego, na terenie powiatu złoczowskiego i sąsiednich (kamioneckiego, brodzkiego, radziechowskiego i Sokalskiego) ukraińskie bandy zaatakowały dotąd działające leśniczówki i gajówki w których pracowali Polacy. Wszystkich pojmanych wymordowano w okrutny sposób a zabudowania spalono. Według danych policji niemieckiej, zginęło w ciągu tej nocy około 120 pracowników leśnictwa i członków ich rodzin. Należy podkreślić, że w tych rejonach, gdzie popełniono te zbrodnie, nadleśniczymi byli… Ukraińcy”. (Stanisław Dłuski: „Fragment większej zbrodni”; w: „Las Polski”, nr 13 – 14 z 1991 r.).

Ukraińska zbrodnia z 4 lutego 1945 r. we wsi Buczacz

4 lutego 1945 r. w miejscowości Barysz pow. Buczacz, napadnięci przez Ukraińców Polacy, w jednym domu podjęli obronę, która trwała 5 godzin. We wsi Ukraińcy używając głównie siekier, noży i bagnetów wymordowali co najmniej 135 Polaków i 30 poranili. Zginęło także 10 obrońców z IB, którzy nie zdążyli wyjechać do Buczacza, co nakazał im dowódca – Ukrainiec współpracujący z UPA.

Ukraińcy ograbili i spalili 400 gospodarstw polskich. Maria Banda i jej 10-letni syn Stanisław zostali zarąbani siekierami na podwórzu ich gospodarstw. 12-letnia Helena Boczary , została zakłuta nożami. 80-letnia Anastazja Brylkowska została zarąbana siekierą podczas snu w łóżku. 12-letni Michał Herbut został wrzucony do sadzawki, gdzie utonął.

Piotr Warchoł:

„W nocy z 4 na 5 lutego 1945 r. doszło do napadu band UPA na osiedle Mazury zamieszkałe przez samych Polaków. W tym czasie batalion samoobrony został wezwany do Buczacza, gdzie miał bronić miasta przed napadem. Na posterunku pozostawało tylko trzech żołnierzy. Banda liczyła ponad 200 ludzi dobrze uzbrojonych w broń palną i maszynową. Napastnicy byli ubrani w białe nakrycia i podchodzili do domów prawie niezauważalnie. Podpalali budynki, strzelali do uciekających, a pozostałych w mieszkaniach lub na podwórkach rąbali siekierami. Dzieci nabijali na widły i wrzucali w ogień. Niemowlęta łapali za nóżki, rozbijali główki o ściany lub krawędzie ram drzwiowych i również wrzucali do ognia”.

Maciej Dancewicz:

Kilkunastoletni Stanisław Baraniecki zapamiętał:„Wieczorem (…) w naszym domu odbyła się spokojna i długa rozmowa. Oprócz naszej rodziny uczestniczyli w niej brat mamy Stach Działoszyński i brat ojca Michał Baraniecki. Przeważała opinia, że banderowcy zaatakują Puźniki, a nasza samoobrona jest zbyt słaba, aby nas obronić. W końcu zdecydowano, że dla ratowania życia musimy opuścić naszą ojcowiznę (…) Droga do Buczacza biegła przez Barysz. (…) W Baryszu byliśmy 3 dni po spaleniu i wymordowaniu jej mieszkańców z dzielnicy Mazury. (…) Z popiołów i resztek ścian sterczały kominy. Przed niektórymi zgliszczami domów leżały pokaleczone, jedynie w bieliźnie, ludzkie ciała, dzieci i dorosłych. Wzdłuż drogi, po jej prawej stronie, płynęła rzeczka lub kanał. (…) Gdzieś w połowie drogi na kanale była śluza pozwalająca spiętrzać wodę. Na wystającym ostrzu śluzy wbite było brzuszkiem nagie ciało niemowlęcia. (…) Wiele wydarzeń tamtych lat czas wymazał z pamięci, ale obrazu tego niemowlęcia na śluzie do końca moich dni nie zapomnę”.

✔️

Notatka Komitetu Wykonawczego Rady Wiejskiej w Baryszu z marca 1951 r. dotycząca aktu terrorystycznego OUN i UPA; w: PA SBU, F. 2, op. 2, spr. 2, k. 13–14. Oryginał notatki znajduje się w aktach sprawy śledczej nr 9721, tom 2, str. 212, z oskarżenia PRYSZLAKA T. L., przechowywanych w UKGB obwodu tarnopolskiego:

„NOTATKA. Sporządzona przez Komitet Wykonawczy Baryskiej Rady Wiejskiej rejonu buczackiego obwodu tarnopolskiego o tym, że nocą z 5 na 6 lutego 1945 roku we wsi Barysz rejonu buczackiego przy ulicy Mazury zostali rozstrzelani przez nieznaną bandę OUN w bestialski sposób następujący obywatele sowieccy narodowości polskiej:

KRET Maria
TORONCZAK Antoni s. Łukasza
RAJCZAKOWSKA Aniela, jej dwie nieletnie córki i dwójka wnuków
RAJCZAKOWSKA Maria c. Szymona i jej dwie dorosłe córki
BOCZAR Antoni s. Macieja i jego dwie nieletnie córki
WOLSKA Maria c. Józefa i jej mały synek w wieku trzech lat
WOLSKA Maria c. Michała i małe dziecko
WOLSKA Marcela c. Stanisława i małe dziecko
HERBUT Józef s. Marcelego
OŚMIŃSKI Ignacy, jego syn, żona syna i dwoje dzieci
BOCZAR Józef s. Piotra i jego syn
WISZNIOWSKA Marcela c. Ignacego
BOCZAR Anna i jej córka
KUPISZEWSKA Maria c. Stanisława i jej dziecko
HERBUT Andrzej s. Marcelego
KOZDROWSKA Anna
BRYŁKOWSKI Józef
WOLSKA Maria c. Stefana i jej córka
WOLSKA Anna
JAMNIUK Anastazja c. Teodora oraz jej nieletni syn i córka
KOWCZ Anna i jej syn
RYBKA Anna c. Michała oraz jej syn
JASIŃSKI Bazyli
LULKA Paweł s. Piotra
REWUCKA Rozalia
WOJTUN Piotr
BILECKI Jan s. Macieja
TERLECKI Jan
KORCZYŃSKA Helena
ALBERT Jan, jego żona, córka i syn
GRABSKA Rozalia c. Michała i jej syn
JAWNIUK Maria
DEMBICKA Adela c. Michała i jej syn
KOWIA Piotr

Łącznie bandyci rozstrzelali 110 osób. Nazwiska wszystkich rozstrzelanych nie są znane Baryskiej Radzie Wiejskiej. Zostali oni pochowani we wspólnej mogile na cmentarzu baryskim. Poza tym w czasie rozstrzeliwania bandyci spalili prawie 180 domów mieszkalnych i innych budynków należących do rozstrzelanych obywateli sowieckich.

Przewodniczący Rady Wiejskiej(—) KONDRATIUK
Sekretarz (—) HNAP”.

Ukraińska zbrodnia z 4 lutego 1944 r. we wsi Łanowce

4 lutego 1944 r. w miasteczku Łanowce pow. Krzemieniec, Ukraińcy wrzucili granaty do kościoła p.w. Wniebowzięcia NMP gdzie schowały się 3 rodziny polskie, liczące 12 osób. Następnie wdarli się do środka i zamordowali 11 osób – Leontynę Wadas i jej dzieci: Tadeusza, Helenę, Stanisławę, Danutę, Anielę oraz Ryszarda Andrzeja, który był chrześniakiem marszałka Edwarda Rydza Śmigłego – jej mąż służył w legionach razem ze Śmigłym.

Śmierć w bestialski sposób poniosły też dwa starsze małżeństwa. Ocalał tylko mąż Leontyny Wadas, Stanisław, który nie zauważony stał za otwartym skrzydłem drzwi w kościele. Przez tydzień ukrywał się u Ukraińca, potem wyruszył pieszo do Krzemieńca i po 8 kilometrach został złapany przez Ukraińców i zamordowany. Jego ciało bez ubrania zostało porzucone na cmentarzu, gdzie po kilku dniach pochowali go miejscowi Ukraińcy. Po zbrodni miejscowe Ukrainki chodziły w sukienkach zamordowanej Wadasowej.

Wcześniej, podczas próby ewakuacji do Wiśniowca zginęło 129 osób.

Zwyrodnialcy zrabowali mienie pomordowanych, po czym ciała wrzucili do pobliskiej głębokiej studni. Kościołowi też nie przepuścili – doszczętnie ograbili ze wszystkich wartościowych rzeczy, a opuszczając podłożyli w środku ogień. Z Kościoła pozostały tylko zewnętrzne mury, które miejscowi Ukraińcy rozebrali w 1954 roku.

Jak podają źródła, w całym powiecie krzemienieckim ukraińscy zbrodniarze z UPA zniszczyli 62 osiedla polskie, spalili 8 kościołów i 4 kaplice. Barbarzyńska fala ukraińskiego szowinizmu zniszczyła nie tylko budynki, zagładzie uległ kościół jako społeczność katolicka.

Foto z książki Ewy i Władysława Siemaszków pt. „Ludobójstwo” tom 2. Leontyna Wadas z dziećmi. Na krzesełku Ryszard Andrzej, chrześniak marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego.

Ukraińskie zbrodnie 3 lutego

3 lutego 1943 roku w kol. Janówka pow. Sarny Ukraińcy – bulbowcy zamordowali 8 Polaków: siekierami zarąbali 7 osób, a 12-letniego Tadeusza Solarczyka z poderżniętym gardłem powiesili na belce.

3 lutego 1943 roku we wsi Kamienne pow. Sarny ukraińcy zamordowali polską rodzinę nauczyciela: rodziców i 2 kilkuletnich synów.

3 lutego 1944 roku w miasteczku Bursztyn pow. Rohatyn Ukraińcy uprowadzili i zamordowali 8 Polaków.

3 lutego 1944 roku we wsi Cichobórz pow. Hrubieszów Ukraińcy zamordowali 6 Polaków.

3 lutego 1944 roku we wsi Hanaczów pow. Przemyślany Ukraińcy zamordowali 60 Polaków (Sowa…, s. 236 mylnie umieszcza wieś w pow. Przemyśl).

Ukraińska zbrodnia 3 lutego 1943 r. w kolonii Janówka

3 lutego 1943 r. w kolonii Janówka gm. Niemowicze pow. Sarny, Ukraińcy – bulbowcy (nazwa od pseudonimu „Taras Bulba” Taras Boroweć), zamordowali 8 Polaków: siekierami zarąbali 7 osób, a 12-letniego Tadeusza Solarczyka z poderżniętym gardłem powiesili na belce.

Wokół Huty Stepańskiej z Januszem Horoszkiewiczem w: Szlakiem Wołyńskich Krzyży:

„Parośla nie były pierwsze, 3 II 1943 r. wymordowano w straszny sposób pięć osób z rodziny Teodorowiczów i trzy które przyszły do Ich domu. Ocalała córka Helena ur. 1928, która była u ciotki w Folwarku. Bandyci przyjechali 3 II rano, kazali zabić świnię, jedli i pili, po południu rozpoczęła się rzeź. Ofiary wprowadzano do ”nowego” domu i na progu, wewnątrz domu rąbano głowy toporem. Odjeżdżających bandytów widziała powracająca przed zmierzchem Helena. Opowiadała mi o każdym kroku i każdej minucie tamtego dnia. Kiedy weszła do domu, Jej ojciec Bronisław jeszcze żył, matka miała rozrąbaną głowę, podobnie siostra i szwagier. Trzech przybyłych było zamordowanych i powieszonych na hakach w komorze, na tych hakach zawieszano połówki świń, przy świniobiciu.

Umierającego Bronisława zawieziono do Sarn, gdzie w szpitalu do samej śmierci wołał: „Pawle dlaczego mnie rąbiesz”, Paweł Aliksijewicz Mazany z Horodzca był Ich parobkiem, innego Pawła Bronisław nie znał.

W domu Teodorowiczów 3 II 1943 r. zamordowano: Teodorowicz Bronisław s. Jana; Teodorowicz Leontyna żona Bronisława, a c. Brzozowskiego Albina; Teodorowicz Antoni s. Bronisława; Kopera Feliks, zięć Bronisława Teodorowicz; Kopera Władysława c. Bronisława Teodorowicza; Chorąży Antoni; Solarczyk Tadeusz; Hnitecki IN z Radzieża”.

Tego samego dnia, we wsi Kamienne pow. Sarny ukraińscy rezuni zamordowali polską rodzinę nauczyciela: rodziców i 2 kilkuletnich synów. Ocalała niezauważona kilkumiesięczna córeczka, którą wzięła rodzina ukraińska, a następnie dziecko odebrała z wielkimi trudnościami siostra matki dziecka – zakonnica ze Zdołbunowa.

Ukraińskie zbrodnie 2 lutego

2 lutego 1943 roku we wsi Nowomalin k. Ostroga nad Horyniem został zamordowany Wincenty Czyżewski, podchorąży marynarki Wydziału Morskiego SPMW, uczestnik bitwy pod Kockiem. Mordu dokonali nacjonaliści ukraińscy („Lista strat osobowych polskiej marynarki wojennej w latach 1939-1945”).

2 lutego 1943 roku we wsi Skomorochy Duże pow. Hrubieszów policja ukraińska z Mołodiatycz zabiła 3 Polaków (w tym kobietę) oraz na posterunku w Grabowcu pobiła i żywcem zakopała Polaka ze Skomoroch.

2 lutego 1943 roku we wsi Skurcze pow. Łuck Ukraińcy zamordowali 25-letnią Polkę.

2 lutego 1943 roku w kol. Wsiewołodówka pow. Łuck policjanci ukraińscy zamordowali 5 Polaków z jednej rodziny.

2 lutego 1944 roku w kol. Berezowicze pow. Włodzimierz Wołyński Ukraińcy zamordowali 2 Polki: matkę z 20-letnią córką.

2 lutego 1944 roku we wsi Boratyn pow. Łuck Ukraińcy upowcy, a wśród nich sąsiad Ukrainiec, zamordowali 4-osobową rodzinę polską, która przed Bożym Narodzeniem wróciła do swojego domu, w kwietniu 1944 roku Polacy wydobyli ze studni zwłoki 24 osób, w tym tejże rodziny.

2 lutego 1944 roku w przysiółku Chudzińskie należącym do wsi Czernica pow. Brody Ukraińcy zamordowali 6 Polaków,

2 lutego 1944 roku we wsi Horodnica pow. Kopyczyńce w nocy Ukraińcy banderowcy zamordowali 14 Polaków, w tym spalili żywcem 2 małych dzieci i 77-letnią staruszkę o nazwisku Gajda; imienną listę 11 Polaków (Komański…, s. 232) uzupełnia prof. Jankiewicz: „Zamordowani 02.02.1944 r.: 1. Gajda Barbara l. 32; 2. Gajda Franciszka l. 34; 3. Polowy Maciej.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…,jw.)

2 lutego 1944 roku we wsi Ihrowica pow. Tarnopol: „02.02.1944 r. został zam. Konieczko Henryk l. 25”. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.)

2 lutego 1944 roku w kol. Józefówka pow. Równe Ukraińcy upowcy zamordowali 26-letniego Polaka.

W2 lutego 1944 roku wzamordowali 75 Polaków: „ Przykładami takich akcji, bardzo licznych i stanowiących bez wątpienia dobrze zorganizowane i zaplanowane akty ludobójstwa, były ataki nacjonalistów ukraińskich na miejscowości: Kopań – 2 lutego 1944r. i Hanaczów i Hanaczówkę – w nocy z 2/3 lutego 1944r. w powiecie Przemyślany, woj. tarnopolskiego, gdzie zginęło odpowiednio 75 i 56 osób”. (Opracowanie: prokuratorzy OKŚZpNP IPN we Wrocławiu).

Pomiędzy wsią Kuśkowce Wielkie a wsią Śniegorówka (Śnihorowka) pow. Krzemieniec Ukraińcy upowcy zaatakowali kolumnę ewakuacyjną ludności polskiej z miasteczka Łanowce długą na około 2 kilometry, odcięli około 150 Polaków, z których wyłapali 129 osób i zatłukli ich drągami i kamieniami. Eskorta niemiecka złożona z 15 żandarmów uciekła nie podejmując walki, podobno tak uzgodnili żandarmi z upowcami.

2 lutego 1944 roku we wsi Łążek Zaklikowski pow. Kraśnik w pacyfikacji ukraińsko-niemieckiej zamordowanych zostało co najmniej 191 Polaków (20 mężczyzn, 66 kobiet, 103 dzieci), spalono około 100 budynków, w których palono żywych, rannych i zabitych. Maria Jagiełło z Łażka relacjonuje: „Słyszałam, że we wsi Łążek dzieci wbijano na koły w płocie, a prowadzonym na stracenie ludziom pokazywano je mówiąc: „macie wasze polskie osły” (Jastrzębski…., s. 154; lubelskie).

2 lutego 1944 roku we wsi Postołówka pow. Kopyczyńce Ukraińcy banderowcy zamordowali kilku Polaków, nazwisk nie ustalono (Władysław Kubów: Terroryzm na Podolu; Warszawa 2003)

2 lutego 1944 roku we wsi Przekalec pow. Skałat Ukraińcy zamordowali 2 Polaków, w tym sołtysa.

2 lutego 1944 roku we wsi Szalenik pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy upowcy zamordowali co najmniej 12 Polaków: 2 mężczyzn, 2 kobiety, dwie 19-letnie dziewczyny, 18-letniego chłopca oraz 5 dzieci w wieku 3 – 14 lat.

2 lutego 1944 roku we wsi Szczecyn pow. Kraśnik w pacyfikacji ukraińsko-niemieckiej zamordowanych zostało ponad 300 Polaków, wiele ofiar spłonęło razem z budynkami. Ponadto aresztowano 40 mężczyzn, którzy zostali rozstrzelani 12 i 13 maja w Lublinie (Jastrzebski…, s. 157; lubelskie).

2 lutego 1944 roku we wsi Tarnoszyn pow. Rawa Ruska Ukraińcy zamordowali w tutejszym folwarku Byków 4-osobową rodzinę polską.

2 lutego 1944 roku we wsi Wacławice pow. Przemyśl Ukrainiec zamordował 1 Polaka

2 lutego 1944 roku w kol. Wełnianka pow. Łuck w wyniku fałszywego oskarżenia Ukraińców o współpracę z Niemcami Sowieci aresztowali 2 Polaków, członków samoobrony, jednym z nich był były powstaniec wielkopolski.

2 lutego 1944 roku we wsi Wołowe pow. Bobrka został zamordowany przez UPA 1 Polak, gajowy (Edward Orłowski).

2 lutego 1944 roku we wsi Woroniaki pow. Złoczów Ukraińcy zamordowali 1 Polaka.

2 lutego 1944 roku we wsi Zaturce pow. Horochów Ukraińcy upowcy zastrzelili 20-letniego Polaka ;

2 lutego 1944 roku w miasteczku Zwierzyniec pow. Zamość bojówkarze ukraińscy zamordowali 20 Polaków.

2 lutego1944 roku w kol. Przebraże pow. Łuck po wejściu Sowietów rozbroili oni polską samoobronę, mężczyzn powołano do wojska do I Armii WP, natomiast żołnierzy AK aresztowano i skazano potem na lata więzień i zsyłek na Sybir, skąd wielu już nie wróciło.

2 lutego 1945 roku we wsi Borownica pow. Dobromil Ukraińcy banderowcy uprowadzili i zamordowali 3 Polaków.

2 lutego 1945 roku we wsi Czahary Zbaraskie pow. Zbaraż po torturach zamordowali 17-letniego Polaka. ukrywającego się u Ukraińca (był to Gustaw Drobnicki) oraz jego matkę (Kubów…, jw.).

2 lutego 1945 roku we wsi Jezierna pow. Zborów spalili żywcem 2 Polaków: Marka Kamińskiego i jego żonę.

2 lutego 1945 roku we wsi Niemstów pow. Lubaczów zamordowali 1 Polkę.

2 lutego 1945 roku we wsi Porchowa pow. Buczacz po mszy pożegnalnej odprawionej przez ks. proboszcza Franciszka Rozwoda Polacy zaczęli wyjeżdżać ,w okolicach wsi Zubrzec na jadących na 3 furmankach 4 Polaków napadli Ukraińcy i zamordowali ich (w tym ojca z 12-letnim synem) zabierając wozy i konie.

W miejscowości Uście Zielone pow. Buczacz podczas nocnego napadu Ukraińców z UPA i okolicznych chłopów ukraińskich zginęło 133 Polaków, byli oni paleni żywcem, wiązani drutem kolczastym całymi rodzinami i topieni w rzece Dniestr, rąbani siekierami, kilkunastu schwytanych chłopców z „Istriebitielnego Batalionu” banderowcy wyprowadzili do rzeki Dniestr, rozebrali do naga i kazali tańczyć po lodzie strzelając im w nogi, kto upadł, żywy czy martwy, był spychany do przerębli pod lód. Ukrainiec Sławko Hołub za odmowę mordowania Polaków powieszony został za ręce na drzewie i skłuty bagnetami, na piersiach powieszono mu kartkę: „Chto ne znamy, toj proty nas.”

Nocą z 2 na 3 lutego 1944 roku we wsi Hanaczów pow. Przemyślany Ukraińcy upowcy oraz esesmani ukraińscy z SS „Galizien – Hałyczyna” zamordowali 97 Polaków i 15 Żydów, których Polacy ukrywali. „Rano 3 lutego, postanowiłam pójść do Hanaczowa. Na łące, przez którą trzeba było przejść, leżały ciała, przeważnie starszych mężczyzn. Były tez kobiety i małe dzieci. Kiedy przechodziłam przez podwórko ocalałego domu w centrum wsi, gospodarz tej chaty zawołał mnie do wnętrza. W izbie leżało czworo rannych. Kobieta z pociętymi rękami, dwie młode dziewczyny, skłute, położone jedna na drugiej i mały chłopiec z rozciętym brzuszkiem, siną głową i wysadzonym okiem” (Zofia Bakota; w: Komański…, s. 778).

1/Mord w Horodnicy – objaw najdzikszych instynktów tłuszczy ukraińskiej – 7 trupów

W nocy z 2 na 3 lutego br. miejscowi i okoliczni Ukraińcy dokonali w 3 grupach planowego napadu na plebanię i domy polskie. Jedna grupa wtargnęła na probostwo, gdzie proboszcz Franków bronił się, zranił ciężką popielniczką 1 z napastników i zdołał uciec. Po dokonanym rabunku napastnicy podpalili budynki. Plebania spłonęła doszczętnie. Napastnicy sądzili, że spalony został i ks. Franków. Ten jednak ocalał. Druga grupa napadła na domostwo Polowego Karola, którego wraz z żoną zastrzelili, następnie siekierą rozbili głowy i wyrzucili mózgi. Trzecia grupa operowała w domostwie Antoniego Kaczana, którego żonę zamordowali, a samego Kaczana zaprowadzili do stodoły i kazali kopać dół. W pewnej chwili Kaczan rzucił się do ucieczki. Napastnicy strzelali za nim, lecz on wskoczył do rzeki, zanurzył się. I tak uszedł pewnej śmierci. Oprócz Karola (l.46) i Macieja (l.44) Polowych oraz Barbary Kaczan (l.38) zostali zamordowani:: Gajda Maria l.78, Gajda Franciszka l.34, Gajda Barbara l.32, Cirko Józef l. 18. (…) Trupy zamordowanych zgromadzili mordercy w stodole Kaczanów w wykopanym dole a stodołę spalili. Znaleziono zupełnie zwęglone szczątki, przedstawiały okropny wygląd.” (1944, 5-11 marca – Meldunek tygodniowy Wydziału Informacji i Prasy Okręgowej Delegatury Rządu we Lwowie dotyczący terroru ukraińskiego, opracowany przez dr Kazimierza Świrskiego, pseud. „Brat”: za: ).

We wsi Zarwanica pow. Złoczów Ukraińcy upowcy spalili kilka gospodarstw polskich; Polacy podjęli obronę i nie dopuścili do rzezi.

W 1945 roku Na miasteczko Czerwonogród pow. Zaleszczyki napadło kilka sotni UPA; Polacy podjęli obronę. Zginęło, bądź zostało zamordowanych 65 Polaków, 20 zostało rannych, z których część potem zmarła. „Zaczęła się prawdziwa masakra. Zewsząd dochodziły krzyki ludzi, wołanie o pomoc. Wszystko się paliło, płonęły domy, plebania. Jęki ludzi mieszały się z rykiem oszalałego bydła, wyciem psów, rżeniem koni, kwikiem świń. W powietrzu dym, smród, śmiertelna groza. /../ W oficynach zamku znajdują bestialsko zamordowaną rodzinę Romachów – rozebrano ich, wycięto krzyże na brzuchach i wycięto napisy „koniec Lachom”, skórę na szyi podcięto i ściągnięto na oczy, nogi i ręce połamano” (Stanisław Szuba; w: Komański…, s. 906 – 907). Rodzina Romachów – to rodzice oraz synowie lat 10 i 16. „Po chwili poszukiwań napastnicy przystąpili do rąbania drzwi od zakrystii. Tam znajdowała się siostra przełożona z drugą siostrą. Gdy weszli do środka, zaczęli się odgrażać, że, jako Lachy, będą spalone. Zmuszono siostrę przełożoną, by powiedziała, gdzie są dzieci. Bito ją. Naniesiono słomy do kaplicy i podpalono ją, ale na szczęście słoma była mokra i tylko tliła się unosząc po kaplicy smugi dymu. Po tym wyprowadzono obie siostry na parter. Słyszałam cztery strzały, które, jak później zobaczyłam, zmasakrowały głowę i twarz siostry Klary Linowskiej, a siostrze B. Bronikowskiej wbito w plecy nóż. Gdy opuszczałyśmy klasztor, aby zejść do Czerwonogrodu, zauważono naszą gromadkę z Nagórzan. Gdy zeszłyśmy, powitali nas ludzie, donosząc o śmierci księdza kanonika Jurasza” (Władysława – siostra zakonna; w: Komański…, s. 911). „Po zagładzie Czerwonogrodu rodziny ukraińskie wniosły fałszywe oskarżenie na 12 Polaków, którzy 2 lutego 1945 roku się bronili. Oskarżono ich o napad i rabunek w Nyrkowie. Aresztowano ich i osadzono w więzieniu w Tłustym. /…/ Dopisano mi dodatkowe dwa lata i sadzono jak dorosłego. Podobnie postąpiono z innymi, którzy nie byli pełnoletni. Podczas pobytu w więzieniu w Tłustym, gdzie siedziało nas dwunastu, miało miejsce dziwne zdarzenie. Do naszej celi NKWD dołączyło Ukraińca, znanego nam banderowca, Danyłę Pastuszuka. Ten oświadczył nam, że został aresztowany przez NKWD i nam wszystkim grozi śmierć. Jedynym ratunkiem jest ucieczka z więzienia. Jemu udało się przemycić młotek i stalowy wybijak, przy pomocy którego będzie można zrobić dziurę w murze i zbiec. /../ Po dwóch godzinach otwór był gotowy. Zachęcał nas, abyśmy razem uciekli. Bronisław Dmytruszyński i Paweł Krzywy podejrzewali, że jest to prowokacja zmontowana wspólnie przez UPA i enkawudzistów. Zabronili nam zbliżać się do tego otworu. Faktycznie okazało się, że czekali tam już banderowcy z zamiarem zamordowania nas. Nie daliśmy się Danyle Pastuszukowi sprowokować. /…/ Tego, co przeszliśmy nie da się opisać. Życie w gułagach było straszne. Ci, co wrócili, stracili zdrowie. Niektórzy przedwcześnie zmarli” (Kasper Kazimierz Krasowski; w: Komański…, s. 900 – 901).

Ukraińska zbrodnia z 2 na 3 lutego 1944 r. we wsi Hanaczów

Z 2 na 3 lutego 1944 r. Ukraińcy dokonali napadu na wieś Hanaczów pow. Przemyślany, zamordowali 60 Polaków. Około godz. 21 wieś została zaatakowana z kilku stron przez duże siły ukraińskie (według różnych meldunków od 300 do 1000 osób) UPA i około 20 policjantów ukraińskich. Część napastników była w mundurach niemieckich. Napastnicy ominęli znajdujące się na skraju wsi przysiółki i uderzyli na centrum wsi. Udało im się jednak opanować tylko pierwsze domy. Mieszkańcy wraz z samoobroną stawili rozpaczliwy opór. Walczyły nawet kobiety – jedna z nich, Magdalena Nieckarzowa, w obronie własnej zabiła siekierą jednego z Ukraińców, by po chwili zginąć od kul. Schwytani Polacy byli mordowani bez względu na wiek i płeć, a domy palone. Kluczowym miejscem obrony była plebania, naprędce przekształcona w bastion. Tu obroną dowodził brat zakonny Damian (Franciszek Bratkowski). Na odsiecz wsi pospieszył żydowski oddział partyzancki Abrama Bauma oraz akowcy z Przemyślan pod dowództwem Tadeusza Nowego „Granata”. Około północy Ukraińcy wycofali się.

Atak ten wykazał, że wieś nie była należycie przygotowana do obrony. Zginęło 58–85 Polaków, w tym 20 kobiet i 13 dzieci. Około 100 osób było rannych. Spalonych było 70 gospodarstw. Po przeciwnej stronie, zdaniem Jerzego Węgierskiego było około 30 zabitych i rannych. Według raportu UPA atak był przeprowadzony przez oddział „Siromanci”, który nie poniósł strat własnych zabijając ponad 180 Polaków i raniąc około 200.

Ukraińska zbrodnia z 2 na 3 lutego 1945 r. w miejscowości Czerwonogród

W wyniku ataku przeprowadzonego przez Ukraińców, oddział UPA w nocy z 2 na 3 lutego 1945 roku na miejscowość Czerwonogród, położoną w dawnym powiecie zaleszczyckim województwa tarnopolskiego zginęło 49-60 Polaków.

Około godziny 22. sotnie UPA „Siri Wowky” i „Czernomorci” pod osobistym dowództwem kurinnego Petra Chamczuka „Bystrego” zaatakowały Czerwonogród. Upowcy w białych, maskujących ubraniach wdzierali się do domów i zabijali napotkane osoby bez względu na płeć i wiek. Podpalano drewniane zabudowania. Polska ludność ewakuowała się do ustalonych miejsc schronienia (młyn, zamek, kościół i Dom Ludowy), gdzie była broniona przez żołnierzy IB.

Czota „Burłaki” z sotni „Siri Wowky” zdołała zdobyć zamek, jednak zgromadzona tam ludność pod osłoną IB została ewakuowana do kościoła. Po zdobyciu zamku próbowała schronić się w nim 4-osobowa rodzina Romachów, w wyniku czego została pojmana i przy użyciu tortur zamordowana.

Obrońcy Domu Ludowego zabarykadowali drzwi i okna na parterze i z góry razili napastników strzałami z broni palnej i granatami.

Według wspomnień zgromadzonych przez Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu, podczas ataku UPA zajęła także klasztor szarytek w Nyrkowie. Zamordowane tam zostały siostry Henryka Bronikowska i Klara Linowska. W schowku pod ołtarzem uratowała się s. Władysława z dwoma kobietami i dwojgiem dzieci. W Czerwonogrodzie w wyniku ataku serca zmarł proboszcz miejscowej parafii, ks. kanonik Szczepan Jurasz, ukrywający się w skalnej grocie.

Nad ranem sotnie UPA wycofały się. Według dokumentów UPA napastnicy mieli dwóch zabitych i 4 rannych. Według wspomnień świadków w walce zginęło 7 obrońców. Ciężko ranny został m.in. Bronisław Stachurski (zmarł w maju 1945). Grzegorz Motyka podaje, że w sumie zabito 49 Polaków, Grzegorz Hryciuk – 55, Ryszard Kotarba – co najmniej 60. Według Henryka Komańskiego i Szczepana Siekierki 14 ofiar pochodziło z Nyrkowa.

Ofiary zbrodni pochowano obok kościoła w dole do gaszenia wapna, bez udziału księdza. Ocaleni Polacy ewakuowali się do Tłustego i Zaleszczyk, rannych odwieziono do szpitali w Horodence i Tłustem.

W połowie lat 90. grupa Polaków postawiła w miejscu zbiorowej mogiły w Czerwonogrodzie metalowy krzyż z napisem po polsku i ukraińsku: „Pamięci tych, co zginęli 2 lutego 1945 r. Niech odpoczywają w pokoju”.

22 października 2000 roku na mogile wzniesiono pomnik z czerwonego kamienia.

Zdj. Tablica Pomnika ofiar zbrodni dokonanej na obywatelach polskich przez Ukraińców z wymieniająca Czerwonogród.

Ukraińska zbrodnia 2 lutego 1944 r. we wsi Borów

2 lutego 1944 r. we wsi Borów pow. Kraśnik w pacyfikacji niemiecko-ukraińskiej zamordowanych zostało około 300 Polaków. Tego dnia jednocześnie z Borowem spacyfikowane i spalone zostały wsie: Karasiówka, Łążek Chwałowski, Łążek Zaklikowski, Szczecyn i Wólka Szczecka. Liczba jej ofiar nie została dotąd precyzyjnie ustalona. Z obliczeń Józefa Fajkowskiego wynika, że zamordowanych zostało ponad 900 osób, z czego 802 ofiary były mieszkańcami sześciu spacyfikowanych wsi, natomiast pozostałe 100 pochodziło z sąsiednich miejscowości (Gościeradowa, Kosina, Mniszka, Starych Baraków, Nowych Baraków, Zaklikowa). Zdaniem Konrada Schullera liczba ofiar pacyfikacji mogła przekroczyć 1000. Najwyższe szacunki mówią o 1300 zamordowanych.

Pierwsze zaatakowane zostały wsie sąsiednie. Kiedy sąsiadujące z Borowem wsie stały już w płomieniach, wikariusz miejscowej parafii ks. Władysław Stańczak obchodził z wizytą duszpasterską okoliczne przysiółki. Dostrzegłszy pożary, powrócił do Borowa, którego mieszkańcy zgromadzili się w kościele na uroczystej mszy z okazji święta Matki Boskiej Gromnicznej. Dzięki jego ostrzeżeniu część ludności zdołała zbiec i ukryć się na pobliskich bagnach. Wielu mieszkańców Borowa pozostało jednak we wsi, aby ratować swój dobytek. W gronie tym znalazło się w szczególności wiele kobiet i dzieci, gdyż powszechnie spodziewano się, że niemieckie represje spadną wyłącznie na mężczyzn podejrzewanych o współpracę z partyzantką.

Pacyfikacja Borowa rozpoczęła się około godz. 11.00. Zabudowania podpalono, po czym do wsi wkroczyli Niemcy i ich ukraińscy kolaboranci. Większość schwytanych mieszkańców spędzono na plac koło dzwonnicy i tam rozstrzelano. Wielu zakłuto bagnetami lub spalono żywcem. Zginęło łącznie ok. 300 osób.

Po wojnie udało się ustalić nazwiska 229 zamordowanych – z czego 183 pochodziło z Borowa, a pozostali byli mieszkańcami sąsiednich miejscowości. Jedną z ofiar pacyfikacji był ks. Stanisław Skulimowski, proboszcz parafii w Borowie. Wieś doszczętnie spalono, niszcząc ponad 200 gospodarstw.

Jak wspomina ocalały z masakry, ks. Władysław Stańczak:

„Wieś została spalona prawie cała, pozostał kościół parafialny, młyn i 5 domów. Zginęło około 200 osób, w tym ksiądz proboszcz Stanisław Skulimowski, kierownik szkoły Tadeusz Praczyński i wiele innych osób, przeważnie starcy, dzieci i kobiety. Napastnicy w czasie akcji strzelali do wszystkich, których spotkali. Zabitych wrzucali do ognia, a nawet mówiono, że zamykali ludzi w domach i podpalali. Inwentarz z całej wsi zrabowali Niemcy wspólnie z Ukraińcami. Kościół z tabernakulum został zbezczeszczony”.

W pobliżu Borowa znajdowała się kwatera główna 1. Pułku Legii Nadwiślańskiej Ziemi Lubelskiej NSZ, którego żołnierze i dowódca – major Leonard Zub-Zdanowicz „Ząb”- często we wsi przebywali. Akcja eksterminacyjna została drobiazgowo przygotowana, a do jej realizacji Niemcy wykorzystali wszystkie dostępne w tym rejonie siły i środki. Główną siłę uderzeniową stanowił prawdopodobnie 1. batalion 4. pułku policji SS oraz policjanci ukraińscy z 5. galicyjskiego pułku ochotniczego SS (Galizisches SS Freiwilligen Regiment 5). Łącznie w pacyfikacji Borowa i sąsiednich wsi uczestniczyło blisko 3000 policjantów, SS-manów i żołnierzy dysponujących rozpoznaniem z powietrza oraz wsparciem lekkiej artylerii. Schemat pacyfikacji był bardzo podobny – najpierw niemieckie oddziały szczelnie otaczały wsie, które podpalano ogniem granatników i działek przeciwpancernych. Następnie Niemcy i Ukraińcy wkraczali do wsi, po czym idąc od domu do domu mordowali bez względu na wiek i płeć każdego schwytanego Polaka. Miały miejsce wypadki, gdy ludność spędzano do zabudowań, które następnie podpalano lub obrzucano granatami. Dochodziło do aktów wyjątkowego bestialstwa – zakłuwania bagnetami niemowląt i małych dzieci; wrzucania kobiet, inwalidów i starców żywcem do płonących budynków. Zdarzało się, że młode kobiety były przed śmiercią gwałcone.

Anonimowy redaktor polskiego tłumaczenia (nie opublikowanego) tzw. materiałów aleksandryjskich, których kopia znajduje się w depozycie u profesora Zygmunta Mankowskiego w Lublinie, stwierdził, że SS Galizien pacyfikowała polskie wsie. Wymienił przy tym Borów nad Wisłą w powiecie Kraśnik. Zachował się meldunek żandarmerii o rozgromieniu siłami wojska i policji 600 osobowej bandy bolszewickiej:

„2 lutego 1944 roku Niemcy zniszczyli twierdze Narodowych Sil Zbrojnych – Borów oraz trzy pobliskie wsie. Zamordowano ponad 700 osób. Kto był sprawcą? Z dostępnych dokumentów wynika, ze Niemcy ograniczyli się jedynie do ostrzelania wsi z dział oraz do ustawienia kordonu aby nikt nie mógł się wymknąć ekspedycji pacyfikacyjnej. Brudną robotę odwaliły formacje pomocnicze.

Według raportu polskiego podziemia, Meldunek terenowy, 21 luty 1944, Archiwum Akt Nowych, 202/III-22, 43:

„Ukraińcy przeszli swoich nauczycieli: dzieci wrzucali do płonących budynków, starców przygniatali kolanami do ziemi i strzelali w tył głowy”.

Raport, b.d. [marzec 1944], AAN, DR, 202/III-22, 75 donosił:

„Ukraińscy SS-mani brali udział w masakrze. Niedobitki uratowały się ucieczką, którą tolerowało wojsko niemieckie, oburzone metodami ukraińskich SS-manów”.

Powyższe meldunki znajdują potwierdzenie w powojennych zeznaniach świadków przechowywane w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu w Lublinie. Wynika z nich, że – po wybuchu pożaru wkroczyła piechota, przeważnie pijani Ukraińcy, strzelali do ludzi, przebijali bagnetami, małe dzieci żywcem wrzucali do ognia lub do studni.

Jak wspominał cudem uratowany z masakry żołnierz NSZ Edward Delekta „Miś”:

„Niektórych uciekinierów z Borowa opatrywali niemieccy sanitariusze. W końcu, oficer niemiecki zabronił rozstrzeliwania ludności, polecił aby wszystkich spędzono w jedno miejsce.

Nie wiadomo czy oficer był wojskowym czy SS-manem, ale wiadomo, że to on dowodził akcją, bo – Ukraińcy go się posłuchali”.

Ukraińskie zbrodnie 1 lutego

1 lutego 1943 roku w gajówce i osadzie leśnej Małuszka pow. Kostopol Ukraińcy zarąbali siekierami 11 Polaków: dzieci małżeństwa o nazwisku Malec: 1-roczną Janinę Helenę, 4-letniego Antoniego, 6-letnią Teresę, 7-letnią Genowefę i 8-letniego Czesława, oraz leśniczego Mazurka z żoną i 2 córkami lat 19 i 24, natomiast matka z 14-letnią córką zmarły od zadanych im ran.

1 lutego 1944 roku we wsi Bobulińce pow. Buczacz: „01.02.1944 r. został zam. Musiałek Tomasz, zarządca folwarku.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…,jw.).

1 lutego 1944 roku we wsi Koniuchy pow. Horochów Ukraińcy zamordowali Polaka.

1 lutego 1944 roku we wsi Leszczańce pow. Buczacz: „01.02.1944 r. został zam. Musiołek Tomasz, kierownik przedsiębiorstwa.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie do listy strat ludności polskiej podanej przez Komańskiego i Siekierkę dla województwa tarnopolskiego, 2004; w: Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich. Seria – tom 7, pod redakcją Witolda Listowskiego, Kędzierzyn-Koźle 2015).

1 lutego 1944 roku w mieście Lwów Ukraińcy zastrzelili 20-letniego Polaka (był to Józef Smolak) i zrabowali jego dokumenty oraz postrzelili 23-letniego Polaka (był to Antoni Kot), którego dokumenty także zrabowali.

1 lutego 1944 roku we wsi Pilawa pow. Buczacz Ukraińcy zamordowali Polaka.

1 lutego 1944 roku we wsi Wojciechówka pow. Buczacz: „WOJCIECHÓW (są Wojciechowice –siedziba gm.) 01.02.1944 r. został zastrzelony przez nacjonalistów ukraińskich Ugula Stefan w Janówce.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…,jw.).

1 lutego 1945 roku we wsi Dobrowody pow. Zbaraż: „01.02.1945 r. zostali zam. Polacy: 6 osób NN” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.)

1 lutego 1945 roku we wsi Siedliska pow. Brzozów Ukraińcy zamordowali 1 Polaka.

1 lutego 1945 roku we wsi Wyżłów pow. Sokal Ukraińcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 21 Polaków.

1 lutego 1945 roku we wsi Żeżawa pow. Zaleszczyki z rąk Ukraińców zginęli: Linowska Klara siostra zakonna l. 60, Łysek Antonina l. 60, Okońska Józefa l.70, Ramach Antoni l.40, Maria l. 38, ich córka Czesława l. 14, i syn Albin l. 10, Ryczaj Józef l. 45, Stachurski Stanisław l. 50, Stecka Anna l. 50, Sutyk Maria (z Wysockich) l. 25, Szymańska N., Winiarska Maria l. 40, Franciszek l. 10, Wojnarowski Jan l. 10, Wiszniewska Leontyna, Wytrykusz Michał, Dorota l. 65, jej córka Antonina l. 35, syn Antoniny Stefan l. 6, Joanna l. 22, Józef l. 4, Eudokia l. 28, Zielińska Helena l. 77 (Kubów Władysław: Terroryzm na Podolu; Warszawa 2003).

1 lutego 1947 roku we wsi Lewków pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 29-letniego Polaka;

1 lutego 1947 roku we wsi Krajna koło Birczy pow. Przemyśl Ukraińcy uprowadzili Polaka, sołtysa, który zaginął bez śladu.

W nocy z 1 na 2 lutego 1943 roku we wsi Głuboczanka pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali 3 Polaków.

1 i 2 lutego 1944 roku we wsi Borów pow. Kraśnik w pacyfikacji ukraińsko-niemieckiej z udziałem esesmanów ukraińskich ze szkółki podoficerskiej w Trawnikach i SS „Galizien – Hałyczyna”, policjantów ukraińskich oraz żandarmów niemieckich zamordowanych zostało co najmniej 241 Polaków.

1 i 2 lutego 1944 roku we wsi Krasiówka pow. Kraśnik w pacyfikacji ukraińsko-niemieckiej zamordowanych zostało co najmniej 114 Polaków (49 kobiet, 37 mężczyzn, 28 dzieci), wiele ofiar spłonęło razem z budynkami.

1 i 2 lutego 1944 roku we wsi Wólka Szczecka pow. Kraśnik w pacyfikacji ukraińsko-niemieckiej zamordowanych zostało co najmniej 323 Polaków (186 mężczyzn, 68 kobiet, 69 dzieci), spalono 359 gospodarstw, w tym z ciałami dalszych ofiar.

Na przełomie stycznia i lutego 1943 roku w kol. Adamówka pow. Kostopol Ukraińcy wymordowali 6-osobową rodzinę polską.

Na przełomie stycznia i lutego 1945 roku we wsi Klimkowce pow. Zbaraż Ukraińcy uprowadzili 2 Polaków, braci lat 17 i 18, którzy zaginęli bez wieści.