27 stycznia 1940 roku w miejscowości Aleksandrów pow. Biłgoraj Niemcy z udziałem policji ukraińskiej zabili 1 Polaka.
27 stycznia 1943 roku we wsi Prusinów pow. Sokal Ukraińcy wymordowali 20 Polaków, w tym całe rodziny.
27 stycznia 1944 roku we wsi Baryłów pow. Radziechów w leśnictwie Wygoda „27.01.1944 r. została zam. rodzina leśniczego Bąka (7 osób)”. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).
27 stycznia 1944 roku we wsi Bobiatyn pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 6-osobową rodzinę polską.
27 stycznia 1944 roku w leśniczówce Borowe należącej do wsi Rata pow. Rawa Ruska Ukraińcy upowcy zamordowali 3-osobową rodzinę polską leśniczego Tadeusza Wołka lat 28 z matką i ciotką (Edward Orłowski, w: jw.).
27 stycznia 1944 roku we wsi Dalnicz pow. Żółkiew miejscowi Ukraińcy zamordowali 5 Polaków: gajowego o nazwisku Tiutiunek z żoną i córką oraz drugiego gajowego o nazwisku Chmyś z żoną, zmasakrowana i ciężko ranna córka przeżyła (Edward Orłowski, w: jw.)
27 stycznia 1944 roku w kol. Baszowa pow. Łuck w walce z Ukraińcami z UPA zginęło 3 młodych Polaków z samoobrony w Kopaczowie.
27 stycznia 1944 roku we wsi Bobetycha pow. Brody Ukraińcy zamordowali 5 Polaków NN (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…,j.w.)
27 stycznia 1944 roku we wsi Derewlany pow. Kamionka Strumiłowa: zapis „27.01.44 r. uprowadzono zarządcę folwarku i praktykanta”, prawdopodobnie odnosi się do wymienionych Gorzkiewicza Stanisława i Trojanowskiego Mieczysława” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.). Komański,,, na s. 207 podaje datę mordu „styczeń 1944” lub „22 luty 1944 rok”.
27 stycznia 1944 roku we wsi Dzibułki pow. Żółkiew Ukraińcy zamordowali 23 Polaków, w tym całe rodziny oraz w nadleśnictwie Kołodko Marię lat 36, urzędniczkę nadleśnictwa i Kisiel Mieczysława lat 32, praktykanta leśnictwa, wraz z żoną i matką (Edward Orłowski, w: jw.).
27 stycznia 1944 roku we wsi Feliksówka pow. Kamionka Strumiłowa: „27.01.1944 r. został uprowadzony praktykant gospodarstwa Grabowa” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).
27 stycznia 1944 roku we wsi Hohołów pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 2 Polaków.
27 stycznia 1944 roku we wsi Kołodno Wielkie pow. Żółkiew Ukraińcy zamordowali 18-letnią Polkę.
27 stycznia 1944 roku we wsi Leszczatów pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 5-osobową rodzinę polską z 3 dzieci.
27 stycznia 1944 roku w kilku powiatach Małopolski Wschodniej UPA wymordowała co najmniej 73 gajowych i leśniczych, najczęściej z ich rodzinami.
27 stycznia 1944 roku we wsi Mosty Wielkie pow. Żółkiew Ukraińcy zamordowali 17 Polaków, w tym rodziny leśniczych i gajowych: nadleśniczy Frankiewicz Stefan lat 42 zamordowany w żoną, dzieci mimo torturowania i ciężkiego okaleczenia przeżyły; gajowy Pawelski Stanisław lat 35, zamordowany wraz z rodziną; pracownik nadleśnictwa Sadecki Franciszek lat 40, zamordowany z córką (Edward Orłowski, w: jw.).
27 stycznia 1944 roku we wsi Nowa Huta pow. Borszczów na przysiółku Izabela Ukraińcy zamordowali 13 Polaków i spalili 5 gospodarstw.
27 stycznia 1944 roku we wsi Poturzyce pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 18 Polaków z 5 rodzin.
27 stycznia 1944 roku we wsi Radwańce pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 3 Polaków.
27 stycznia 1944 roku we wsi Romanówka pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 12 Polaków, w tym 2 rodziny.
27 stycznia 1944 roku we wsi Tartaków pow. Sokal Ukraińcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 37 Polaków.
27 stycznia 1944 roku we wsi Ulaniki II pow. Łuck w walce z Ukraińcami UPA zginęło 7 Polaków z samoobrony z Kopaczówki, gdy przyjechali po zwłoki Polaków zamordowanych 20 stycznia.
27 stycznia 1944 roku we wsi Zubków pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 3 Polaków.
27 stycznia 1945 roku we wsi Wola Michowa pow. Lesko (Bieszczady) Ukraińcy zamordowali Polaka.
Nocą z 27 na 28 stycznia 1944 roku we wsi Batiatycze pow. Kamionka Strumiłowa: „27/28.01.1944 r. został zam. leśniczy Podolak.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).
Nocą z 27 na 28 stycznia 1944 roku w miasteczku Dobrotwór pow. Kamionka Strumiłowa Ukraińcy zamordowali 5 Polaków: „ żona NN gajowego została wrzucona w płomienie; zamordowano dwóch braci Polaków NN, ich żony Ukrainki puszczono wolno; zamordowano służącą leśniczego a także zamordowano praktykanta lasowego w Hermacinie.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).
Nocą z 27 na 28 stycznia 1944 roku we wsi Witków Nowy pow. Radziechów Ukraińcy zamordowali 9 Polaków z 2 rodzin, w tym 4 dzieci.
Nocą z 27 na 28 stycznia 1944 roku we wsi Wolica Komarowa pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 7-osobową rodzinę polską z 5 dzieci.
Nocą z 27 na 28 stycznia 1944 roku w powiecie Żółkiew woj. lwowskie zamordowali 16 leśniczych i gajowych wraz z rodzinami (Sowa…., s. 233).
W dniach od 25 do 28 stycznia 1944 roku „Na obszarze Forstaufsichtsamt – Lwów, w dniach od 25 do 28 stycznia, dokonano ponad 100 zbrodniczych mordów. Na obszarze nadleśnictwa Rawa Ruska – Mosty Wielkie /…/ w dniach od 26 do 28 stycznia, zginęło z rąk zbrodniarzy ukraińskich (m.in. w Wólce Mazowieckiej, Dzibułkach, Sądowej Wiszni i innych miejscowościach) 78 osób spośród personelu leśnictwa (leśniczych, gajowych, robotników leśnych) oraz członków ich rodzin. W rejonie Żółkwi – 27 stycznia – dokonano mordu wszystkich obecnych w domach lub miejscach pracy: leśniczych, gajowych i robotników leśnych. Hasłem do przeprowadzenia napadów był wzniecony pożar zabudowań rodzin polskich w Wiazowej, wsi położonej 6 – 8 km od Żółkwi. Sprawcami mordów byli członkowie wołyńskich band ukraińskich (banderowców), które przybyły przed miesiącem na teren żółkiewskiego. Wspomagali ich miejscowi zbrodniarze ukraińscy”. (Stanisław Dłuski: „Fragment większej zbrodni”; w: „Las Polski”, nr 13 – 14 z 1991 r.).
27 stycznia 1944 r. we wsi Dalnicz pow. Żółkiew miejscowi Ukraińcy zamordowali 5 Polaków: gajowego o nazwisku Tiutiunek z żoną i córką oraz drugiego gajowego o nazwisku Chmyś z żoną, zmasakrowana i ciężko ranna córka przeżyła.
1944, 28 stycznia – Pismo PolKO w Kamionce Strumiłowej do Delegata RGO we Lwowie dotyczące napadów mordów i uprowadzeń ludności polskiej:
„Według otrzymanych telefonicznych danych w dniu 27 stycznia w godzinach od 17 do wczesnych godzin dnia 28 stycznia br. miały miejsce następujące napady i morderstwa ludności polskiej w miejscowościach: Dalnicz, pow. Żółkiew, 8 km. od Kamionki Str., zamordowano 3 osoby tj. gajowego, jego żonę i córkę. /…/ Według ostatnio otrzymanych wiadomości napad, który był w Dalniczu pociągnął za sobą więcej ofiar, gdyż zostali zabici: – gajowy Chmyś, jego żona, zaś córka, która została ciężko ranna i udała zabitą, ocalała. Obecnie znajduje się w szpitalu. Drugi gajowy Tiutiunek i jego żona wraz z córką po zamordowaniu zostali w swoim domu spaleni. Według posiadanych wiadomości udział w napadzie bandyckim brali miejscowi ludzie, którzy zostali rozpoznani przez córkę gajowego Chmysia”.
Kłodno – Hermancin październik 1939 – luty 1944, wspomnienia doktora weterynarii i neurologa, adiunkta na lubelskim UMCS Jana Podgórskiego dotyczące okresu pobytu w Kłodnie. Spisane w latach osiemdziesiątych, opracowane przez córkę Annę Wiśniewską w 2009 r., uzupełnione o relacje matki:
„W dwa dni później w pociągu jadącym do Lwowa spotkałam młodą kobietę, która opowiedziała mi historię napadu na inną gajówkę w Dalniczu (pow. Kamionka Strumiłowa). Kobieta ta mieszkała we Lwowie i przyjechała z „towarem wymiennym” do swojej siostry, żony gajowego. Gdy bandyci zaatakowali gajówkę schowała się pod łóżko swojej chorej siostry. Bandyci zabili siostrę i jej męża i podpalili gajówkę. Ona cały czas leżała ukryta pod łóżkiem. Kapała na nią krew siostry, przyklejało się pierze z rozprutych poduch. Gdy ogień dochodził już do pokoju wyskoczyła przez okno. Bandytów już nie było, pojechali dalej. Doczołgała się do pobliskiej chaty a tam baby wzięły ją za zjawę i nie chciały otworzyć, dopiero jakiś przytomny chłop słysząc jej wołanie otworzył i udzielono jej pierwszej pomocy. Jechała do domu będąc nadal w szoku”.
27 stycznia 1944 roku we wsi Dzibułki w powiecie Żółkiew Ukraińcy dokonali mordu na 23 Polakach. Tego samego dnia Ukraińcy dokonali również serii mordów w powiatach Małopolski Wschodniej, gdzie życie straciło 73 gajowych i leśniczych, najczęściej z ich rodzinami.
Poniżej cytat z publikacji Stanisława Dłuskiego pod tytułem „Fragment większej zbrodni”
„W rejonie Żółkwi – 27 stycznia – dokonano mordu wszystkich obecnych w domach lub miejscach pracy: leśniczych, gajowych i robotników leśnych. Hasłem do przeprowadzenia napadów był wzniecony pożar zabudowań rodzin polskich w Wiazowej, wsi położonej 6 – 8 km od Żółkwi. Sprawcami mordów byli członkowie wołyńskich band ukraińskich (banderowców), które przybyły przed miesiącem na teren żółkiewskiego. Wspomagali ich miejscowi zbrodniarze ukraińscy”.
26 stycznia 1944 roku we wsi Dębowce (Dubowce) pow. Zbaraż (pow. Tarnopol?): „26.01.1944 r. zostali zamordowani Polacy: 8 osób NN.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).
26 stycznia 1944 roku we wsi Grabowa koło Buska pow. Kamionka Strumiłowa Ukraińcy zamordowali 9 Polaków, pracowników leśnictwa, w tym 4-osobową rodzinę z 2 dzieci (inni podają datę napadu: luty 1944). „We wsi Grabowa koło Buska – 25 stycznia – został zamordowany leśniczy Jan Orzechowski z kilkoma osobami, również pracownikami leśnictwa”. (Stanisław Dłuski: „Fragment większej zbrodni”; w: „Las Polski”, nr 13 – 14 z 1991 r.). „W lutym 1944 r. bojówka SB-OUN pod dowództwem Kupiaka w nocy dokonała napadu na budynki Nadleśnictwa w Grabowej. Spalili tartak i budynki nadleśnictwa. W bestialski sposób zostali zamordowani: nadleśniczy inż. Kamiński Kazimierz lat 30, pracownik biura nadleśnictwa Moderski …., Orzechowski Stanisław leśniczy lat ok. 50 oraz jego żona i dwoje dzieci, Orzechowski Jan, Zimochowski….. leśnik, Korczyński Władysław leśnik. Łącznie zamordowano 9 osób w tym 2 dzieci”; inni: we wsi Grabowa pow. Złoczów „26.01.1944 r. zamordowano 16 Polaków NN.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).
26 stycznia 1944 roku we wsi Kotłów pow. Złoczów: „26.01.1944 r. został zam. Dąbrowski Albin z Tarnopola pracownik straży leśnej.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.)
26 stycznia 1946 roku we wsi Łukowe pow. Lesko Ukraińcy zabili Polaka, kolejarza.
26 stycznia 1946 roku we wsi Piwoda pow. Jarosław Ukraińcy zamordowali 2 Polaków.
26 stycznia 1945 roku we wsi Majdan pow. Kopyczyńce Ukraińcy podczas drugiego napadu (w marcu 1944 roku zamordowali tutaj 35 Polaków), obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 118 Polaków, głownie kobiety, dzieci i starców. Ks. Wojciech Rogowski próbował ratować parafian zgromadzonych w kościele i na plebanii przekonując banderowców, że szykują się do wyjazdu do Polski, ale bezskutecznie – bandyci wrzucili do kościoła granaty, strzelali a następnie rąbali siekierami, ranny kapłan umierał przez parę godzin. „Drugi napad, o wiele groźniejszy w skutkach, miał miejsce nocą 26 stycznia 1945 r. Wzięło w nim udział znacznie więcej banderowców i został on dokładnie zorganizowany. Napastnicy nie ominęli tym razem kościoła, gdzie zgromadziło się wielu mieszkańców. Dokonali tam masakry kilkudziesięciu osób. Część ludzi znajdowała się na strychu i chórze. Masywne drzwi były zaryglowane. Napastnicy po ich wyłamaniu zaczęli wrzucać do wnętrza granaty oraz strzelać. /…/ Na chórze wraz z księdzem Wojciechem Rogowskim, ukrytych było kilkanaście osób. Banderowcy nie mogli się tam dostać. Zaczęli więc wołać, aby wszyscy zeszli, że nie uczynią nikomu krzywdy. Zagrozili też podpaleniem kościoła. Ludzie początkowo się wahali, ale za przykładem księdza skakali z góry na rozłożone poduszki i pierzyny. Niektórzy spuścili się na sznurach zwiniętych z prześcieradeł. Kiedy wszyscy opuścili chór, banderowcy pozwolili wyjść na zewnątrz. Jedni przepuszczali, ale drudzy po chwili mordowali. Księdzu Rogowskiemu pozwolono wyjść i kiedy dochodził do plebani, któryś z morderców trzema strzałami ciężko go ranił. Żył jeszcze kilka godzin, umarł z upływu krwi. Wewnątrz kościoła zginęli: Paweł Ciemny z żoną Jadwigą, którą zarąbała siekierą Ukrainka Katarzyna Tytor. Ona też zarąbała siekierą Stanisławę Żywinę, żonę Mikołaja oraz Michalinę Żywinę, żonę Jana i jego synka z pierwszego małżeństwa. W kościele zostali także zamordowani: Michał Towarnicki z żoną Anną i córeczką, Anna Nowacka z córką, Franciszek Dżumyk i Leon Żywina. Obok kościoła ukraińscy rezuni zatrzymali ojca Grzegorza Ciemnego, ściągnęli z niego odzież, buty i zarąbali siekierą. Obok mego ojca leżał Jan Czarnecki, który zginął w podobny sposób. Na plebani banderowcy zastrzelili moich stryjów: Mikołaja Ciemnego, Filipa Ciemnego i Jana Ciemnego, razem z żoną i córką” (Józef Ciemny; w: Komański…, s. 745 – 747). „W tę pamiętną noc na własne oczy widziałem zwierzęcą rozprawę banderowców z mieszkańcami wsi. Krzyczeli ludzie, ryczało bydło. W powietrzu unosił się zapach ludzkiej krwi i pogorzelisk. Ludzie schronili się w kościele, ale to nie powstrzymało bandytów. Wrzucili do środka kilka granatów, weszli od strony ołtarza, wyciągali ludzi i na miejscu zarąbywali siekierami. Widziałem jak bandyci wrzucali do ognia żywych mieszkańców: Dombę i Katarzynę Żabielską. W kościele zabili H. Towarnicką z 4-letnim dzieckiem oraz 65-letnią Bocian z trzema wnukami. Spalono mi dom, stodołę, 20 centarów zboża i cały inwentarz. Zostałem w koszuli, ale z wiarą, że kara dosięgnie morderców” (Jan Kinal; w: Komański…, s. 751). „Po drodze przez wieś widziałam wiele trupów, m.in. Szczepana Gumiennego, Annę Dutkę, kilka osób z rodziny Mielników, Michałowi Grzecznemu oprawcy wycięli na piersi orła, musiał konać w męczarniach” (Maria Mamij; w: Komański…, s. 752). „Z relacji świadków wynika, że w mordowaniu brała udział także grupa ukraińskich dziewcząt i kobiet przebrana w męskie ubrania. W tym dniu zginęło w kościele 118 osób, a 58 osób zostało zamordowanych na terenie wsi, w spalonych budynkach i została zastrzelona na polach podczas ucieczki. Ogółem zginęło 178 osób” (Dionizy Polański; w: Komański…, s. 755).
26 stycznia 1945 roku we wsi Majdan pow. Kopyczyńce nastąpił drugi atak Ukraińców. Pierwszy miał miejsce w marcu 1944, zginęło wówczas 35 osób. Z relacji świadków wynika, że w mordowaniu brała udział także grupa ukraińskich dziewcząt i kobiet przebrana w męskie ubrania.
Napastnicy skupili się na kościele, w którym zabarykadowało się około 100 osób. Ukraińcy nie mogąc wyważyć drzwi do kościoła, wysadzili drzwi od zakrystii i tą drogą dostali się do wnętrza. Do środka wrzucono granaty i strzelano do bezbronnych ludzi. Ludziom, którzy ukryli się na zamkniętym chórze kazano zejść grożąc spaleniem. Nie mogąc znaleźć klucza od drzwi do chóru, kilkanaście osób zeskoczyło w dół. Po pewnym czasie rezuni wyłamali drzwi i sprowadzono na dół pozostałe osoby. Zebraną grupę Polaków wyprowadzono przed kościół i przystąpiono do ich rozstrzeliwania i mordowania siekierami bez względu na płeć i wiek. Kilka osób, w tym ks. Wojciech Rogowski próbowało ucieczki, lecz strzelano do nich. Ksiądz został ciężko ranny i zmarł wkrótce w szpitalu. Uratowała się Regina Tempa, którą oblano benzyną i zamierzano podpalić, jednak zdołała zbiec. W kościele uratowało się kilka osób schowanych na strychu.
We wsi palono zabudowania i mordowano uciekających ludzi. W kryjówkach od dymu udusiło się wiele osób. Katarzynę Strzelecką i osobę o nazwisku Domba wrzucono do ognia. Michałowi Grzecznemu wycięto na piersi orła. Stanisława Żywina ukryła się w domu obłożnie chorego Ukraińca Leona Ziółkowskiego. Gdy do izby weszli upowcy, gospodarz powiedział im, że w domu jest sam. Mimo to został zastrzelony. Polki intruzi nie znaleźli i wyszli.
Nad ranem bandziory z UPA opuścili Majdan. Zabitych w kościele pochowano w zbiorowej mogile przed kościołem.
Zginęło 118 Polaków, 58 osób zostało zamordowanych na terenie wsi – w spalonych budynkach, zastrzelonych na polach podczas ucieczki. Wszystkie polskie domy zostały zniszczone. Polacy, którzy przeżyli napad, uciekli do Kopyczyniec i Czortkowa.
Relacja Jana Kinala:
„W tę pamiętną noc na własne oczy widziałem zwierzęcą rozprawę banderowców z mieszkańcami wsi. Krzyczeli ludzie, ryczało bydło. W powietrzu unosił się zapach ludzkiej krwi i pogorzelisk. Ludzie schronili się w kościele, ale to nie powstrzymało bandytów. Wrzucili do środka kilka granatów, weszli od strony ołtarza, wyciągali ludzi i na miejscu zarąbywali siekierami. Widziałem jak bandyci wrzucali do ognia żywych mieszkańców: Dombę i Katarzynę Żabielską. W kościele zabili H. Towarnicką z 4-letnim dzieckiem oraz 65-letnią Bocian z trzema wnukami. Spalono mi dom, stodołę, 20 centarów zboża i cały inwentarz. Zostałem w koszuli, ale z wiarą, że kara dosięgnie morderców”.
26 stycznia 1944 roku we wsi Grabowa koło Buska pow. Kamionka Strumiłowa Ukraińcy zamordowali 9 Polaków, pracowników leśnictwa, w tym 4-osobową rodzinę z 2 dzieci.
Stanisław Dłuski: „Fragment większej zbrodni” w: „Las Polski”, nr 13 – 14 z 1991 r.:
„We wsi Grabowa koło Buska – 25 stycznia – został zamordowany leśniczy Jan Orzechowski z kilkoma osobami, również pracownikami leśnictwa”.
W lutym 1944 r. bojówka SB-OUN pod dowództwem Kupiaka w nocy dokonała napadu na budynki Nadleśnictwa w Grabowej. Spalili tartak i budynki nadleśnictwa. W bestialski sposób zostali zamordowani: nadleśniczy – inż. Kamiński Kazimierz lat 30, pracownik biura nadleśnictwa – Moderski, Orzechowski Stanisław – leśniczy lat ok. 50 oraz jego żona i dwoje dzieci, Orzechowski Jan, Zimochowski – leśnik, Korczyński Władysław – leśnik.
Łącznie zamordowano 9 osób w tym 2 dzieci.
Bronisław Szeremeta w jednym ze swoich opracowań pisze:
„Na terenie powiatu Kamionki Strumiłowej w woj. tarnopolskim, w okolicach Buska i Krasnego już z początkiem 1944 roku, głośno było o grasującej bandzie Kupiaka, jako najbardziej zbrodniczej, okrutnej i ludobójczej, budzącej postrach nie tylko wśród ludności polskiej, ale i ukraińskiej. Był to tzw. oddział SB OUN-UPA, czyli Służby Bezpieczeństwa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – Ukraińskiej Powstańczej Armii. Głównym zadaniem tego oddziału była eksterminacja Polaków oraz terroryzowanie i represjonowanie ludności ukraińskiej dla podtrzymania uległości i posłuszeństwa. Rodzina ukraińska często płaciła męczeńską śmiercią za to, że jej członkowie odmawiali służenia w UPA lub z niej uciekli.
W lutym 1944 roku, wracając do Lwowa z mojej rodzinnej wsi Adamy koło Buska, w której zorganizowałem samoobronę przed napadami ukraińskich szowinistów, przechodząc przez Busk natknąłem się na pogrzeb 6-ciu Polaków. Dowiedziałem się wówczas, że były to ofiary mordu dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów spod znaku OUN-UPA na polskich pracownikach Urzędu Nadleśnictwa we wsi Grabowa. Wśród zamordowanych był również mój przyjaciel i kolega z ławy szkolnej mgr Kazimierz Kamiński. Już wtedy mówiono, że była to robota bandy Kupiaka i że wszystkie mordy i podpalenia są dziełem grupy SB liczącej około 20 osób, którą dowodzi Kupiak. W owym czasie głośny był również napad na wieś Kupcze, gdzie zamordowano i ograbiono kilku Polaków, oraz napad na chutor Wodaje koło wsi Grabowa, gdzie w stodole spłonęło żywcem 7 osób, w tym troje dzieci. Dokonano też napadu na wieś Pobużany, w czasie którego zamordowano 16 osób. W czysto rabunkowym celu zamordowano dwie rodziny we wsi Czuczmany Zabłotne. Zginęło 6 osób w tym dziecko i staruszka.
Lista napadów i zbrodni oddziału SB watażki Kupiaka jest bardzo długa. Bardzo często słyszało się w tamtym okresie o popełnionych przez niego zbrodniach. Nie przypuszczałem wówczas, że po upływie niespełna pół wieku, spotkam się znowu z tym nazwiskiem, nazwiskiem człowieka odgrywającego obecnie podwójna rolę.
Nie sądziłem, że ten ludobójca z czasu II wojny światowej zabłyśnie obecnie w Kanadzie w roli superbohatera i ukraińskiego patrioty, jakim się mieni w swoich wspomnieniach wydanych pt. „Spohady nerozstrilanoho” („Wspomnienia” nierozstrzelanego”) wy-danych w Kanadzie w Toronto w 1991 roku, dokąd uciekł w 1946 roku zostawiając swoich podkomendnych na łasce losu. W wydanych wspomnieniach przyznaje się tylko do jednego mordu, dokonanego na swoim współtowarzyszu Bogdanie Morozie, którego zwabił na Cmentarz Łyczakowski i tam zastrzelił, podejrzewając go ponoć o współpracę z NKWD. Prawdziwa rola tego ludobójcy przedstawiona jest w innej książce, napisanej w języku ukraińskim pt. „Rozpłata” („Rozrachunek”), w której zebrane są dokumenty i materiały procesu sądowego nad grupą bandytów OUN-UPA, dowodzoną przez Kupiaka. Obie te książki są tematem mojej pracy”.
1944, 28 stycznia – Pismo PolKO w Kamionce Strumiłowej do Delegata RGO we Lwowie dotyczące napadów mordów i uprowadzeń ludności polskiej:
„Według otrzymanych telefonicznych danych w dniu 27 stycznia w godzinach od 17 do wczesnych godzin dnia 28 stycznia br. miały miejsce następujące napady i morderstwa ludności polskiej w miejscowościach: Grabowa, pow. Kamionka Str. napadnięto nadleśnictwo państwowe, gdzie zamordowano leśniczego, praktykanta leśnictwa, księgowego i dwóch gajowych, następnie budynek spalono”.
25 stycznia 1945 roku we wsi Lipowiec pow. Jaworów Ukraińcy zamordowali 25-letniego Polaka.
25 stycznia 1945 roku we wsi Nowiny Horynieckie pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 34-letnią Polkę.
25 stycznia 1945 roku we wsi Szypowce pow. Zaleszczyki Ukraińcy zamordowali 21 Polaków.
25 stycznia 1948 roku we wsi Piwowszczyzna pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 3 Polaków: małżeństwo oraz 20-letnią dziewczynę.25 stycznia 1944 roku we wsi Błażenik pow. Włodzimierz Wołyński w walce z Ukraińcami z UPA poległ partyzant 27 DWAK.
25 stycznia 1944 roku we wsi Czachary pow. Tarnopil: „25.01.1944 r. zamordowano 3 Polaków NN w wieku lat 32, 40 i 70. i jednego uprowadzono; uprowadzono także w tym dniu jednego Ukraińca polonofila NN.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie do listy strat ludności polskiej…, jw.).
25 stycznia 1944 roku w mieście Lwów Ukraińcy zastrzelili 23-letniego Polaka i zrabowali jego dokumenty (był to Stanisław Keller), oraz ciężko poranili w głowę drugiego Polaka (był to Adam Kirszbaum), którego dokumenty także zrabowali.
25 stycznia 1944 roku w nadleśnictwie Mosty Wielkie pow. Żółkiew została zamordowana wraz z innymi pracownikami w czasie napadu Ukraińców z UPA na budynek nadleśnictwa Zawitowska Zofia lat 23, praktykant leśny (Edward Orłowski, w: jw.).
25 stycznia 1944 roku we wsi Sieniakowa (jest Sieniachówka – siedziba gminy) pow. Czortków: „25.01.1944 r. Ukraińcy uprowadzili 4 Polaków, którzy zaginęli” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).
25 stycznia 1944 roku we wsi Uhryńkowce pow. Zaleszczyki Ukraińcy uprowadzili 4 Polaków NN, pracowników Liegenschaftu (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.). Komański…, na s. 415 podaje, ze mord miał miejsce w grudniu 1944 roku i dotyczył 6 pracowników oraz we wsi zamordowany został szewc Basiurski lat 50.
25 stycznia 1944 roku we wsi Zamlicze pow. Horochów Ukraińcy postrzelili Polkę, która zmarła.
25 stycznia 1944 roku w leśniczówce Zielona należącej do lasów gminy Bełz pow. Sokal „zamordowano rodziny leśniczego Tkaczyka i gajowego Skurskiego. Razem pięć osób. Widziałam, jak z piwnic gminy wypełzł ranny Sobczuk. Podźgany nożem, był tylko w bieliźnie. Rannego zabrał starszy pan na wózek z koniem, którym woził pakunki na dworzec lub z dworca. Zawiózł Sobczuka do dr. Myziuka, który wyszedł do rannego i na tym wozie założył klamry na rany. Potem ten woźnica zawiózł Sobczuka do jego narzeczonej, Olgi Lewickiej. W nocy przyszli banderowcy, zabili rannego, a Lewickiemu kazali zakopać go na cmentarzu” (Halina Lisecka).
„25 stycznia 1944 roku oddział Ukraińców z UPA z Gnojna, ośmielony odniesionym (19 stycznia – przypis. S.Ż) sukcesem walk z AK, przeszedł do działań ofensywnych z zamiarem zniszczenia polskiej bazy samoobrony w Bielinie. Zaatakował Helenówkę, a następnie osiągnął Antonówkę-Borek, Stefanówkę, Andresówkę i Białozowszczyznę, dochodząc do traktu drogowego Włodzimierz Wołyński-Kowel. Pod wieczór do walki przeciwko oddziałowi UPA weszły dwa polskie oddziały: „Lecha” i „Jarosława”. Wykorzystując znajomość terenu, brawurowym natarciem zmusiły przeciwnika do odwrotu. Mimo odparcia ataku oddziału UPA, zwycięstwo nie cieszyło, duże straty poniosła bowiem ludność.”. W. i E. Siemaszko napad datują na 13 lutego 1944 roku (s. 920).
Duchowni greckokatoliccy w Polsce i na Ukrainie przemilczają współdziałanie Cerkwi i ukraińskich nacjonalistów.
Duchowni Cerkwi greckokatolickiej (obecnie bizantyjsko-ukraińskiej) w Polsce i na Ukrainie problem ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów przekazują historykom, mimo że prawda jest im dobrze znana. Muszą wiedzieć o kolaboracji ukraińskiego ruchu faszystowskiego, nazywanego Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), z Niemcami hitlerowskimi, o pomocy w likwidacji Żydów udzielanej Niemcom przez ukraińską policję, o rozmiarach zbrodni na ludności nie tylko polskiej, lecz także ukraińskiej. Nie podejmują jednak kroków w kierunku potępienia OUN i jej agend wykonawczych. Nie wzywają żyjących ludobójców do uznania win, nie dążą do wyeliminowania z życia publicznego reprezentantów ruchu faszystowskiego, wręcz przeciwnie – tuszują dokonania ich poprzedników, blokują przekaz prawdy historycznej, nie wskazują ideowych sprawców nieszczęść, przede wszystkim przemilczają współdziałanie Cerkwi greckokatolickiej i OUN.
Metropolita diecezji przemysko-warszawskiej Jan Martyniak na wydanie przez Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego książki „Przemilczane ludobójstwo na Kresach” zareagował natychmiast, radził autorowi, aby zajął się sprawami kapłańskimi, a nie historią, która „należy do historyków”. Ordynariusz diecezji wrocławsko-gdańskiej Włodzimierz Juszczak z tej samej okazji zarzucił ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu „niechrześcijańskie podejście do problemu”, tylko dlatego że w książce opisane są realia tamtych czasów.
Zwierzchnik Cerkwi greckokatolickiej na Ukrainie Lubomyr Huzar na spotkaniu modlitewnym w Pałacu Prezydenckim w 2007 r. z okazji rocznicy operacji „Wisła” również powiedział: „Zostawmy tragiczną przeszłość… Ocenę tego mają dać rzetelni historycy”.
Duchowni i przedstawiciele władz terenowych na Ukrainie w czasie okolicznościowych przemówień nawołują do zgody i współpracy w imię przyszłości, natomiast przeszłość, „kiedy panowała nienawiść i bratobójstwo, niechaj podda się osądowi historyków”. Tę myśl duchownych kontynuował zastępca przewodniczącego administracji rejonowej S. Hawryluk. Dodał, że „nie obyło się bez wtrącania trzeciej siły – Niemców i Sowietów, którzy judzili Polaków na Ukraińców i odwrotnie”. Takie kłamstwa, które nie znajdują potwierdzenia w dokumentach ani w logice i uwłaczają pamięci ofiar, były głoszone w 2000 r. na cmentarzu w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej, gdzie 30 sierpnia 1943 r. od siekier, wideł i broni palnej zginęło około 1700 osób. Wsie zaatakowały sotnie UPA, dowodził „Worona”, który na Wołyń przybył z Małopolski Wschodniej. (…)
Czy palenie kościołów wraz z wiernymi, mordowanie w amoku całych rodzin, palenie polskich wsi i rabowanie mienia było czymś normalnym? Było zgodne z ewangeliczną wykładnią wiary chrześcijańskiej? Może na ten temat wypowiedzą się duchowi przywódcy Cerkwi greckokatolickiej. Dlaczego dotąd nie rozliczyli problemu moralnego, nie wnieśli protestu wobec ideologii, która doprowadziła do tak wielkiego nieszczęścia? Najbardziej zdumiewa fakt, że ewangelia głoszona przez nich uczy, iż życie człowieka jest święte od samego początku do końca, a prawda jest uosobieniem Boga. (…)
Udział duchownych w tworzeniu antypolskiego klimatu był powszechny tak jak święcenie narzędzi zbrodni w cerkwiach greckokatolickich w Małopolsce Wschodniej i prawosławnych na Wołyniu. Najpierw wzywano do wyeliminowania kąkolu, święcono kurhany, następne rozgrzeszano, „zabicie Lacha i komunisty nie jest grzechem”. Oczywiście wśród duchownych obu Cerkwi były jednostki od strony moralnej bez zarzutu, nie wyrażali oni zgody na udział w mordowaniu Polaków katolików, byli mordowani przez Służbę Bezpeky.
Dziś nikt nie ma wątpliwości, zbrodnie dokonane przez nacjonalistów ukraińskich zostały zakwalifikowane przez prokuratorów IPN jako ludobójstwo. Opracowanie „Zbrodnie przeszłości”, tom 2, zawiera postulat wprowadzenia terminu „ludobójstwo” do polskiego kodeksu karnego. Ofiarą bestialstwa OUN i jej zbrojnych formacji padło ok. 200 tys. Polaków.
Nacjonalizm ukraiński ma rodowód greckokatolicki. Cerkiew ta miała ogromny wpływ na Ukraińców, obywateli polskich II RP. Głównymi działaczami i organizatorami ukraińskich organizacji nacjonalistycznych, dowódcami UPA byli synowie lub wnukowie księży greckokatolickich. Głównym ośrodkiem w II RP, gdzie skupiały się wszystkie dyspozycje kierownictwa OUN, był Lwów, a w czasie wojny Kraków.
W 1942 r. podczas okupacji niemieckiej wielu galicyjskich emisariuszy wyruszyło na Wołyń. Prowadzili tam działalność propagandową przy udziale popów prawosławnych. W warunkach walki frakcyjnej na Wołyniu tworzyła się tzw. UPA, pierwszych masowych mordów dokonano już w końcu 1942 r. Z chwilą nadciągania frontu wschodniego fala rzezi przesunęła się do Małopolski Wschodniej, następnie na obszar 19 południowo-wschodnich powiatów, w granicach powojennej Polski.
Nacjonalizm ukraiński był ruchem ideologiczno-politycznym typu faszystowskiego, wzorowanym na włoskim faszyzmie i niemieckim nazizmie. W walce o przestrzeń zakładał fizyczną eksterminację „czużyńców”, nie uznawał ani chrześcijańskich, ani ogólnoludzkich wartości. Zbrodniczość ideologii przyjętej przez OUN została wyrażona w pracy Doncowa „Nacjonalizm”, promowała fanatyzm, bezwzględność, nienawiść, przemoc z narzuconą wolą „wodza”. Dokument programowy znała hierarchia Cerkwi greckokatolickiej (był drukowany w drukarni oo. bazylianów), a mimo to współpraca OUN z Cerkwią greckokatolicką istniała. Metropolita Andrzej Szeptycki popierał nacjonalistów ukraińskich szkolonych w Niemczech. Antychrześcijańską „etykę” potępił bp greckokatolicki Hryhorij Chomyszyn, który pisał: „Nacjonalizm wprowadza pogańską etykę nienawiści”. Metropolita Szeptycki go nie poparł. Jednym z czołowych przywódców OUN był doktor teologii ks. Iwan Hrynioch. Od 1941 r. sprawował w Abwehrze funkcję kapelana batalionu „Nachtigall”, był naczelnym kapelanem UPA. Innym duchownym powierzono rolę kapelanów w pułkach ochotniczej dywizji SS „Galizien”. Ks. dr Wasyl Laba został mianowany referentem duszpasterstwa wspomnianej dywizji.
Po wejściu Niemców do Lwowa w 1941 r. Szeptycki (…) moralnie wspierał Hitlera, zwycięską armię niemiecką witał z wdzięcznością. W liście pasterskim pisał: „Z woli Wszechmogącego i Wszechmiłościwego Boga zaczyna się nowa epoka naszej Ojczyzny… Zwycięską armię niemiecką witamy z radością i wdzięcznością… Wzywamy was do posłuszeństwa dla władzy”.
Kandydat na świętego metropolita A. Szeptycki nie uczynił niczego, co położyłoby kres ludobójstwu ludności polskiej i zagładzie rzymskokatolickich obiektów sakralnych. Abp Bolesław Twardowski, ordynariusz diecezji lwowskiej, zwrócił się do Szeptyckiego z prośbą o pomoc w zapobieżeniu masowym mordom, w liście z 30 lipca 1943 r. napisał: „Zwracam się doń w imię naszych najświętszych zasad miłości Chrystusowej bliźniego z gorącą prośbą, by zechciał wraz ze swoim duchowieństwem zająć stanowisko odpowiednie do obecnej sytuacji, jej nastrojów i wydarzeń, co nie wątpię przyczyni się do uspokojenia umysłów…”.
W tym czasie rzeź na Wołyniu osiągnęła apogeum. Metropolita Szeptycki nie zgadzał się z przedstawioną przez abp. Twardowskiego sytuacją, podważał wiarygodność opisanych sadystycznych metod stosowanych przez Ukraińców podczas torturowania Polaków. Według metropolity właściwymi sprawcami były bandy dezerterów, Żydów, partyzantów bolszewickich, członków polskich organizacji i zwyrodniałych jednostek. Prośba abp. Twardowskiego była ostatnią szansą powstrzymania mordów, niestety odwołanie się do najwyższego autorytetu moralnego Cerkwi greckokatolickiej przyniosło tylko rozczarowanie.
Formą „walki” z Polakami były też donosy; przykładowo na spotkaniu przedstawiciela rządu londyńskiego u metropolity Szeptyckiego w 1942 r. wydano w ręce gestapo inż. Romana Żurowskiego. Donos złożył były osobisty sekretarz Szeptyckiego ks. Józef Kładoczny, organizator spotkania (relacja K. Żurowskiej, „Na Rubieży” nr 75).
Obrońcy OUN-UPA powołują się na list pasterski Szeptyckiego „Nie zabijaj”. Co miał na myśli metropolita, pisząc rozdział pt. „Zabójstwo brata współobywatela”, skoro już było wiadomo, że Lach i Żyd nie mógł być bratem? Obwieszczenia głosiły: „Smert Lacham, Żydam, Moskwiczam”. Szeptycki nie ustosunkował się do masowych mordów dokonywanych przez OUN-UPA. List z 10 sierpnia 1943 r., w którym prosił starszych, aby powstrzymać młodzież od zabójstw, nie docierał na prawosławny Wołyń, gdzie w tym czasie wielu grekokatolików dowodziło bandami UPA i przy pomocy miejscowego chłopstwa wyrzynało w pień ludność polską. Zbrodnia ludobójstwa obciąża obie Cerkwie i ich przywódców osobiście.
Wydawać by się mogło, że po takim kataklizmie nigdy nie odrodzą się struktury OUN, śmierć idei nastąpi automatycznie. Niestety struktury przetrwały na Zachodzie, przy milczącej postawie Polonii, były finansowane przez rządy tych państw. Powstał Światowy Kongres Wolnych Ukraińców, który przemawia w imieniu narodu ukraińskiego. Po zmianie ustroju w Polsce powstał Związek Ukraińców, który wraz ze swoim organem prasowym utożsamia się z tradycją OUN-UPA i uzurpuje prawo do występowania w imieniu narodu ukraińskiego. Na zjeździe założycielskim był abp Martyniak. Nobilitowanie OUN-UPA stało się faktem, wystosowano roszczeniowe posłanie do Sejmu, wyszczególniono krzywdy wyrządzone Ukraińcom podczas akcji „Wisła”, oskarżono żołnierzy Wojska Polskiego, AK i BCh. O tym, że wydarzenia na tzw. Zakierzoniu były przedłużeniem ludobójczych działań OUN-UPA na Wołyniu oraz w Małopolsce Wschodniej i wynikały z założeń programowych OUN, nie wspomniano. O przyczynach operacji „Wisła” również. Abp Martyniak oficjalnie w kazaniach potępia akcję „Wisła” i głosi poglądy zbieżne z postounowską, z gruntu zakłamaną optyką wydarzeń z przeszłości.
Na Ukrainie Zachodniej nacjonalizm w niezmienionej formie jest już zjawiskiem masowym. Postounowscy działacze wpływają na tok wydarzeń, wśród nich jest abp Huzar. Cerkiew greckokatolicka znowu działa w symbiozie i lansuje formułę „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. Formuła ta jest bezprzedmiotowa, nie ma odniesienia do listu biskupów polskich do niemieckich, gdyż parlament i rząd Niemiec potępiły nazizm i odrzuciły wszystkie jego emblematy. Poza tym prawo do wybaczania mają wyłącznie ofiary.
Kard. Huzar, modląc się z prymasem Polski w Częstochowie w intencji pojednania polsko-ukraińskiego, powiedział znamienne zdanie: „Leczymy rany naszych narodów, choć wydawały się nieuleczalne”. Następnie zalecił czekanie, mówiąc: „Przyjdzie taki moment, gdy (narody) stwierdzą, że nie ma już między nimi nienawiści i nieporozumień i nie będzie potrzebny w tej sprawie żaden formalny akt, to się po prostu stanie”. Czy człowiek wykształcony zdaje sobie sprawę z fałszu, jakim operuje? Między narodami nie ma nienawiści i nieporozumień, a pojednanie z banderowcami musi się oprzeć na prawdzie, poza tym kard. Huzar nie ma prawa występować w imieniu narodu, reprezentuje bowiem zaledwie kilkuprocentową społeczność Ukrainy.
Prymas Józef Glemp stwierdził: „Potrzeba pokolenia, może dwóch, zanim Polacy i Ukraińcy wybaczą sobie krzywdy wyrządzone przez wieki”. Tak publicznie autorytety Kościołów kamuflują zbrodnie przeciw ludzkości. Za cenę zapomnienia mamy wybaczać ounowcom, banderowcom i innym kolaborantom określającym siebie jako ruch narodowo-wyzwoleńczy. Nie wspomniano o skali krzywd, dotąd nie wylicza ich państwo ukraińskie, które powstało bez najmniejszego udziału OUN-UPA. Naród ukraiński galicyjskich ekstremistów określa mianem bandytów. W 1996 r. 95 parlamentarzystów Ukrainy wystosowało apel, w którym ostrzegało przed recydywą banderowszczyzny i groźbą destabilizacji w Europie. (…)
Ludobójstwo dokonane ze szczególnym okrucieństwem, dobrze udokumentowane, wpisało się już na zawsze w pamięć narodową. Przeszłość to nie tylko historia, to także ostrzeżenie.
24 stycznia 1944 roku w mieście Lwów Ukraińcy ciężko poranili 17-letniego Polaka, sądzili, że nie żyje.
24 stycznia 1944 roku we wsi Uhryńkowce pow. Zaleszczyki: „24.01.1944 r. została uprowadzona jedna osoba NN (Berzobsleiter)”.(prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).
24 stycznia 1943 roku we wsi Uhnów pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy zamordowali 6 Polaków.
24 stycznia 1944 roku we wsi Chartanowce pow. Zaleszczyki: „24.01 1944 r. został zam. Stanisław Brzeziński l. 42, z kolonii.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).
24 stycznia 1944 roku we wsi Werba pow. Włodzimierz Wołyński zmarł Polak ranny w walce z ukraińskimi zbrodniarzami z UPA.
24 stycznia 1946 roku we wsi Wisłok Wielki pow. Sanok Ukraińcy obrabowali i spalili wieś oraz zamordowali 6 Polaków NN (Siekierka…, s. 964, stanisławowskie); inni: „został zamordowany z żoną przez UPA leśniczy o nazwisku Smoliński; po rozpruciu brzucha wysoko ciężarnej żonie, wsadzono płód do otwartej jamy brzusznej leśniczego, skonali w okrutnych męczarniach” (Edward Orłowski, w: jw.).
W nocy z 24 na 25 stycznia 1945 roku we wsi Uhryń pow. Czortków Ukraińcy uprowadzili 5 Polaków oraz 17 Ukraińców i zamordowali. Z Polaków zginęli: kierownik szkoły Staszkiewicz Jan l. 50, jego żona Janina (nauczycielka), Bandurek Stanisław l. 52, Białowąs Jan l. 55, Kuźmiński Józef l. 50.
W styczniu 1942 roku (świadkowie nie podali dokładnej daty) we wsi Nowiny Czeskie pow. Dubno, Polacy z sąsiednich wsi uczestniczyli w zabawie karnawałowej. Przerwał ją komendant policji ukraińskiej z posterunku w Młynowie – Dmytro Nowosad, który oświadczył, że na zabawę przyszły polskie świnie, a im oraz żydom wstęp jest wzbroniony. Gdy Polacy zaczęli opuszczać zabawę zostali zaatakowani przez ukraińskich bojówkarzy, którzy posługując się kołkami, drągami i kijami zakatowali na śmierć dwóch młodych Polaków, kilku ciężko pobitych zdołało uciec.
Nowosad, członek OUN, kat Polaków i żydów, w 1954 r. został rozpoznany przez Polaków z Młynowa w Polsce jako naczelnik jednego z wydziałów Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie. Wyjechał do Poznania, gdzie w 1955 r. ponownie został rozpoznany i podobno aresztowany.
Barbarzyńcy ukraińscy na swoim kongresie w Wiedniu w 1929 roku podjęli uchwałę o eksterminacji ludności polskiej na terenach uznanych przez nich za „etnicznie ukraińskie”. Uchwała ta była podparta ideologią integralnego nacjonalizmu ukraińskiego opracowaną przez Dmytro Doncowa.