Ukraińskie zbrodnie 11 lutego

11 lutego 1943 roku w okolicach wsi Łokacz pow. Horochów Ukraińcy uprowadzili Polaka i Rosjanina (męża Polki) i ślad po nich zaginął. Bez wątpienia zostali zamordowani. Dla Ukraińców Polacy i Rosjanie to najwięksi wrogowie.

11 lutego 1943 roku we wsi Tiutkiewicze pow. Równe Ukraińcy zabili w szpitalu 19-letniego Polaka.

11 lutego 1944 roku koło miasta Luboml woj. wołyńskie Ukraińcy przez trzy dni torturowali 2 ujętych Polaków, zanim ich zakopali w dole.


11 lutego 1944 roku we wsi Terebiniec pow. Tomaszów Lubelski policjanci ukraińscy zastrzelili 13 Polaków, w tym administratora z żoną oraz dzieci lat 6 i 15 (inni napad ten datują dzień później).

11 lutego 1944 roku w mieście Włodzimierz Wołyński na przedmieściu Komarów ka Ukraińcy zabili 2 Polki.

11 lutego 1944 roku we wsi Wołków pow. Przemyślany Ukraińscy z UPA napadli na plebanię, zamordowali ks. Józefa Kaczorowskiego i ciężko ranili jego matkę, która zmarła na drugi dzień, a następnie zamordowali kolejnych 2 Polaków.

11 lutego 1945 roku we wsi Karolówka pow. Zaleszczyki Ukraińcy zabili 2 Polaków, którzy przyjechali z Tłustego do swoich domów po żywność.

11 lutego 1945 roku we wsi Medyn pow. Zbaraż: „11.02.1945 r. zostały zam. 3 osoby NN, Polacy” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).

11 lutego 1944 roku we wsi Olesko pow. Złoczów Ukraińcy uprowadzili i zamordowali 12 Polaków.

11 lutego 1944 roku we wsi Remizowce pow. Złoczów obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali co najmniej 10 Polaków.

11 lutego 1944 roku we wsi Szpikłosy pow. Złoczów Ukraińcy podczas nocnego napadu zamordowali 16 Polaków.

11 lutego 1945 roku we wsi Sieniawa pow. Zbaraż bojówka Ukraińców z UPA w nocy zamordowała 26 Polaków i spaliła 40 polskich zagród.

11 lutego 1945 roku we wsi Sieniachówka pow. Zbaraż w czasie napadu na Sieniawę druga grupa Ukraińców zamordowała 5 Polaków i spaliła kilka polskich zagród.

Ukraińskie zbrodnie 10 lutego

10 lutego 1940 roku w osadzie wojskowej Płaszowa Królewska gmina Tosłuchów (Wołyń) podczas deportacji ludności polskiej uciekł jeden z osadników wojskowych. Sąsiedzi Ukraińcy wytropili stodołę w której się ukrył i żywcem spalili go.

10 lutego 1942 roku we wsi Posada Jaćmierska pow. Sanok Ukrainiec Leo Humeniuk zastrzelił Polaka. Łącznie miał on na sumieniu tortury i morderstwa wielu Polaków. Latem 1944 roku, podczas ofensywy Armii Czerwonej, został złapany przez partyzantów AK i przekazany władzom sowieckim, którym uciekł z aresztu i zatarł za sobą ślad.

10 lutego 1943 roku w miejscowości Aleksandrówka pow. Biłgoraj Niemcy z policjantami ukraińskimi zamordowali 5 Polaków.

10 lutego 1943 roku w futorze Toptyn pow. Sarny Ukraińcy powracając z rzezi w Parośli zamordowali 15 Polaków; 70-letnią Mariannę Rudnicką zakłuli zadając jej 37 pchnięć bagnetem, natomiast pozostałe osoby zarąbali siekierami.

10 lutego 1944 roku we wsi Brykoń pow. Przemyślany Ukraińcy zamordowali Polaka, zarządcę majątku. „10.02.1944 r. został uprowadzony Macher Ferdynand zarządca folwarku.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).

10 lutego 1944 roku we wsi Burakówka pow. Zaleszczyki: „10.02.1944 r. został zam. Frankel Czesław student UJ, był torturowany.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.)

10 lutego 1944 roku we wsi Grabówka (Grabowiec) koło wsi Cygany pow. Borszczów Ukraińcy zamordowali 14 Polaków: „Oto nazwiska ofiar: 1. Barański Marian (powieszony na miejscu); 2. Dubiński Józef; 3. Dubowski Ludwik, 4. Kałmuk Stefan,; 5-6. Pidkuresz Franciszek i Edward; 7. Pidkuresz i.n.; 8. Różański Antoni; 9. Tracz Eudokia; 10-14. Wołczyszynowie: Karol, Maria, Bronisław, Helena i Edward.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).

10 lutego 1944 roku w mieście Kowel woj. wołyńskie zmarła postrzelona przez Ukraińców Polka.

10 lutego 1944 roku we wsi Medyka pow. Przemyśl Ukraińcy zamordowali 5 Polaków.

10 lutego 1944 roku we wsi Ostołowice pow. Przemyślany zostali zamordowani przez Ukraińców dwaj Polacy, w tym leśniczy Stanisław Kochan.

10 lutego 1944 roku we wsi Sarnki Dolne pow. Rohatyn został zamordowany przez Ukraińców ks. Wiktor Szklarczyk.

10 lutego 1944 roku we wsi Snowicz pow. Złoczów Ukraińcy zamordowali 4 Polaków, w tym 3 kobiety.

10 lutego 1945 roku we wsi Hleszczawa (Kleszczawa) pow. Trembowla: „10.02.1945 r. był wielki napad, zabitych zostało 48 Polaków NN, napastników padło ok.20, poza tym 47 budynków zostało spalonych”. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…,jw.)

10 lutego 1945 roku we wsi Kurniki Szlachcinieckie pow. Tarnopol: „10.02.1945 r. powieszono w biały dzień 6 Polakow NN” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).

10 lutego 1945 roku we wsi Szlachcińce pow. Tarnopol: „10.02.1945 r. zamordowano 5 Polaków”. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).

Nocą z 10 na 11 lutego 1944 roku we wsi Boków pow. Podhajce Ukraińcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 72 Polaków, w tym całe rodziny; imienną listę 66 Polaków (Komański.., s. 254 – 255) uzupełnia prof. Jankiewicz: „W czasie pierwszego napadu 10/11.02.1944 r. zamordowano Pielichowskiego Jana l. 6., czterej bracia Gutowie i Krupa Jan l. 28 .” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…,jw.). „Z 10/11 lutego we wsi Boków pow. Podhajce banderowcy zamordowali 60 Polaków. Zginęli: Bolinowski Kornel i Wiktor, Cewiński Joachim, Justyn i jego córka Antonina, Cewńiski Adam i 3 córki, Chodyniecki Antoni i Sabina (z Pileckich), Ferenc Aniela, Haladewicz Stanisław, Jakubowski Franciszek, Jurkowski Jan i syn Józef, Kasper Genowefa (z Pileckich), Kułaczkowska Karolina, Pilecki Ludwik, jego dzieci Michał i Janina, Pilecki Ignacy i jego syn, Pilecki Kazimierz, Pilecki Antoni z żoną, Pilecki Jan, Pilecki N. (s. Aleksandra), Pondel N. i jego żona, Pondel Józefa, Rozumek N. i jego syn Władysław, Skulski Ludwik jego żona Zofia i syn, Skulski Walery, Sumisławska Maria i Stanisław, Szymkowicz Bronisław i jego żona Sabina (z Pileckich), Szymkowicz Karol, jego żona Marcela i córka Krystyna oraz zamężna córka Czesława i jej syn Ryszard, Szymkowicz Ludwik, Świderski Franciszek. Zacharko Pantelemon, Wiktor i jego żona Genowefa, Zatorski Jan, jego żona Kornela i syn, (R) Żędzianowski N. i jego syn Jan.” (Kubów…, jw.)

Nocą z 10 na 11 lutego 1944 roku we wsi Czyżów pow. Złoczów Ukraińcy zamordowali i spalili 7 Polaków a 2 ciężko poranili.

Nocą z 10 na 11 lutego 1945 roku we wsi Sieniawa pow. Zbaraż Ukraińcy wymordowali 26 Polaków i spalili 40 zagród.

Nocą z 10 na 11 lutego 1945 roku we wsi Zazdrość pow. Trembowla obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 40 Polaków, większość spalili żywcem, 14 osób zostało rannych.

Dokument potwierdzający ukraińskie zbrodnie

Takie dokumenty są bardzo ważne szczególnie dziś gdy próbuje się zakłamywać historię i ze zbrodniarzy robi się bohaterów, a o ich ofiarach się zapomina. Prosimy o udostępnianie postu.

Rękopis protokołu, w którym ocalały z napadu Ukraińców informuje o okolicznościach w jakich dokonano napadu na jego rodzimą wioskę, jego drodze do Przemyśla oraz planach kontynuowania podróży na zachód w obawie przed bandami ukraińskimi. Świadek potwierdził swoją relację własnoręcznym podpisem, Przemyśl, 20 IV 1944 r.

Dokument znajduje się w Archiwum Narodowym w Krakowie (sygn. DOKr17 s. 217).

Ukraińskie zbrodnie 9 lutego

9 lutego 1943 roku w kol. Osowik pow. Sarny sotnia Ukraińców UPA w drodze do Parośli II porwała 1 Polaka, po którym ślad zaginął.

9 lutego 1944 roku w e wsi Podusilna pow. Przemyślany „banda ukraińska zamordowała 9-ciu Polaków” (AAN, AK, sygn. 203/XV/ 15, k. 122).

9 lutego 1944 roku w e wsi Wołków pow. Przemyślany Ukraińcy banderowcy w okrutny sposób zamordowali pod krzyżem ks. Józefa Kaczorowskiego, na drugi dzień zmarła jego ciężko poraniona 85-letnia matka; oraz: „09.02.1944 r. został zamordowany Dżuryło Bolesław kierownik stacji”. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.)

9 lutego 195 roku we wsi Oleksińce Stare pow. Stryj Ukraińcy upowcy zamordowali 4 Polaków: 35-letnią kobietę w zaawansowanej ciąży i jej 14-letniego syna oraz uprowadzili 2 mężczyzn, którzy zaginęli.

9 lutego 195 roku wa osiedlu Stadnica sołectwa Hleczawa nocą uprowadzili i zamordowali 20 Polaków.

9 lutego 1943 roku w kol. Parośle I pow. Sarny sotnia Ukraińców UPA zamordowała w lesie 5 Polaków z kol. Wydymyr (w tym 18-letniego chłopca), następnie bandyci wjechali 50 saniami do Parośli. Przed każdą zagrodę podjechały jedne sanie, uzbrojeni mężczyźni łomotaniem w drzwi budzili gospodarzy. Do każdego domu weszło od czterech do sześciu mężczyzn. Udawali partyzantów sowieckich, ale Polaków od razu zastanowiło to, że mówili miejscową gwarą ukraińską i ubrani byli jak okoliczni Ukraińcy. Poza tym partyzanci sowieccy nie nosili zatkniętych za pasy siekier bądź toporów. Kazali napiec sobie chleba i ugotować obiad. Nikt z członków rodziny nie mógł opuścić domu. Zatrzymywano wszystkich przejeżdżających przez wieś. Zagrody były przeszukiwane. Gdy znaleziono broń, gospodarz był katowany. Jeszcze przed obiadem w domu Stanisława Kołodyńskiego, ojca cudem ocalałej dwójki dzieci (w tym 12-letniego syna, którego relacja cytowana jest poniżej), zamordowanych zostało kilku Kozaków kubańskich, zabranych „do sowieckiej partyzantki” z posterunku we Włodzimiercu. Nie chcieli oni wstąpić do UPA i mordować ludności polskiej. „Warta szczelnie otaczała nasz dom. Wtedy to mama spytała ojca, co ci robili? Czy mocno bili? Za co? Ojciec odrzekł, że im nie chodziło o słoninę, lecz o broń. Mama powiedziała, że nas chyba pomordują, na co ojciec nic nie odpowiedział. Siedział ze spuszczoną głową, bez słowa. Mama modliła się półgłosem, prosiła Boga, by jej dzieci nie zostały sierotami. Po dłuższym czasie, do sypialni wszedł dowódca z miną bardzo zadowoloną, za nim kilku bandytów rozebranych do koszul, roześmianych. Dowódca powiedział nam: „Musicie się położyć, my was powiążemy, żeby Niemcy was nie skrzywdzili za przetrzymywanie i karmienie partyzantów”. Rozkazał położyć się twarzą do podłogi i nastąpiło bestialskie mordowanie, rąbaniem naszych głów siekierami. Oprawców było wielu, gdyż mordowano nas prawie jednocześnie. Mordercy przebywali w naszym domu w dalszym ciągu, ucztując. W czasie mordowania słyszeliśmy krzyk mamy, która kątem oka musiała widzieć mordowanie dziadka, babci i ojca (swego męża), gdyż leżała obok niego. Po chwili ucichła. My – [ja] z siostrą – leżeliśmy nieco dalej obok kołyski, z nogami do głów rodziców. Po upływie jakiegoś czasu, odzyskałem przytomność i usłyszałem głos banderowców z kuchni, chodzących tam i z powrotem. W tym czasie słyszałem rzężenie mamy. Do dziś nie wiem, dlaczego nie wstałem? Usłyszałem wnet kroki zbliżającego się do sypialni mordercy i natychmiast ułożyłem się w tej samej pozycji (chyba tylko z woli Boga). Wtedy to morderca otworzył drzwi, rąbnął siekierą, chwilę postał, zamknął drzwi i poszedł. Wtedy to ponownie poruszyłem się, gdyż bardzo bolały mnie ramiona. Słysząc pojedyncze już tylko głosy oprawców, nie próbowałem wstać. Po chwili znów otwarły się drzwi, morderca popatrzył, ponieważ nikt nie dawał znaku życia, zamknął drzwi i wtedy wszystko ucichło. Po przerażającej ciszy, usłyszałem odgłos skrzypiących sań, oddalających się. Odczekałem jeszcze jakiś czas i dopiero wtedy zacząłem poruszać się. Wstać jednakże nie mogłem. Cały byłem bardzo obolały, odrętwiały. Wtedy to młodsza moja siostra Teresa musiała odzyskać przytomność, gdyż poruszyła się, macając ręką podłogę. Spytałem: „Lilka, ty żyjesz?”, na co siostra ze zdziwieniem odpowiedziała, raczej spytała – „Dlaczego miałabym nie żyć? Dlaczego my leżymy na podłodze?”. Wtedy ja powiedziałem, że tak nam oni kazali położyć się i wszystkich nas wybili. Ja jestem ranny, bardzo mnie wszystko boli. „To ja chyba też jestem ranna, bo mam takie poklejone włosy i bardzo boli mnie głowa”. Byliśmy bardzo zziębnięci, zdrętwiali, zalani krwią. Lila wstała i pomogła mnie wstać. Widok, który naszym oczom okazał się, był straszny. Nie do objęcia umysłem ludzkim, tym bardziej umysłem dziecięcym. Rodzice mieli głowy rozrąbane na pół. Mamy długi warkocz był odcięty. W głowie ojca pozostawiona siekiera, co oznaczałoby, że słyszane przeze mnie jęki wydawał ojciec, którego dobito. W kołysce najmłodsza Bogusia, w wieku 1,5 roku, uderzona była siekierą w czoło. Przez dłuższy czas była w konwulsjach, które miotały kołyską. Lila wzięła ją na ręce i po chwili Bogusia zakończyła życie. Z nosa wydobyła się „bańka” – był to mózg. Wraz z siostrą odczuwałem straszne pragnienie picia. Przechodząc przez trupy pomordowanych do kuchni, upadliśmy w kałużę krwi. Z trudem, bardzo wtedy właśnie przerażeni, zrozumieliśmy, co się stało. Doszliśmy do kuchni, w której było przerażające zimno – zostawili otwarte drzwi, a mróz sięgał ponad 20°C. /…/ Tak w męczarniach doczekaliśmy rana następnego dnia. /…/ U stryjka wszyscy tak samo pomordowani. Naprzeciw u sąsiadów ten sam widok. Nie widać żywej duszy. Słychać za to straszne wycie psów. Nie dymiły nigdzie kominy. Wróciliśmy z podwórka do domu. Piec chlebowy był ciepły, usiedliśmy przy nim zasłaniając się pasiakiem. W pewnym momencie usłyszeliśmy skrzypienie sań i zbliżające się kroki ludzkie. Lila stwierdziła, że to na pewno banda wróciła i teraz nas dobiją, więc trzeba się pomodlić. Ponieważ mnie trudno było siedzieć, leżałem z głową na poduszeczce trzymanej w rękach Lili. Wtedy odrzekłem, że ja nie mogę się nawet modlić, tak mnie wszystko boli. Lila postanowiła, pocieszając mnie, modlić się za nas dwoje. Jako pierwsi weszli Niemcy z psem, który od razu skoczył do nas,. Ściągnięto zasłonę. Ujrzeliśmy znajome nam twarze Jana i Antoniego Przybyszów. Weszła też z nimi kobieta. Była to Kazimiera Sulikowska z Antonówki, która bardzo nas namawiała i przekonywała, żebyśmy z nią poszli. My natomiast nie chcieliśmy iść nigdzie i z nikim z naszego domu. Po dłuższym czasie przekonała nas, że ponieważ jesteśmy bardzo ranni, musi zawieźć nas do lekarza. /…/ Byłem uderzony obuchem siekiery w tył głowy. Pęknięta i wgnieciona kość czaszki, wybite przednie zęby. Duże wgłębienie i ciągłe cierpienie – zawroty głowy, ból serca, potworne lęki pozostały jako „pamiątka” mordowania Polaków. Lila była także uderzona obuchem w tył głowy. Pęknięta, wgnieciona kość czaszki. Rana długo nie mogła się zagoić. Przez wiele lat cierpiała na dokuczliwe bóle i zawroty głowy. Wybite przednie zęby. W dniu mordowania byliśmy w wieku: ja – 12 lat, siostra Lila – 9 lat” (Witold Kołodyński; w: Siemaszko…, s. 1213 – 1219). O wyczynach tych „partyzantów sowieckich”, a faktycznie bojówki banderowskiej (niektórzy autorzy mylnie podają, że byli to bulbowcy), pisze Antoni Przybysz w książce „Wspomnienia z umęczonego Wołynia”: „W południe Ukraińcy przyprowadzili do domu Bronisława Stągowskiego z sąsiednich domów kilka panienek i młodych mężatek i urządzili zabawę. Jeden z bandytów grał na harmonii, a pozostali – trzydziestu mężczyzn tańczyli na zmianę z tymi kobietami. Wszyscy byli pijani i wobec panienek i mężatek zachowywali się brutalnie i wyrażali się wulgarnie. O godzinie czternastej wyprowadzili z domu starszych ludzi i dokonali zbiorowego gwałtu na kobietach. Kobietom opierającym się przykładali noże do gardeł, względnie lufy karabinów lub naganów do głów i w ten sposób zmuszali je do uległości. Po tej zwierzęcej zabawie zezwolono kobietom pójść do swoich domów” (Przybysz…, s. 62). Z okien wielu domów Polacy obserwowali nieudaną ucieczkę dwóch chłopców w wieku szesnastu i siedemnastu lat, synów Horoszkiewiczów. Postrzelonym chłopcom Ukraińcy siekierami odrąbywali po kawałku ręce, następnie nogi, uszy, rozpruwali brzuchy, rany posolili solą i w takim stanie zostawili konających w śniegu. „W poszczególnych domach o godzinie szesnastej sotnicy wydali rozkazy, żeby wszyscy domownicy położyli się na podłodze, gdyż będą strzelać do rzekomo zbliżających się Niemców i przypadkowo ktoś mógłby zostać raniony lub zabity. Gdy ludzie leżeli twarzami do podłogi „partyzanci” siekierami rozrąbywali głowy wszystkim. W główki dzieci uderzano obuchami siekier lub toporów. W niektórych domach Polacy nie wykonali rozkazów, nie kładli się na podłogach, wtedy Ukraińcy łapali poszczególne osoby i mordowali w okrutny sposób. Kobietom obcinano piersi, nosy, uszy, zrywano paznokcie, odcinano dłonie, nogi, rozpruwano brzuchy. Mężczyznom odrąbywano narządy płciowe, odcinano po kawałku dłonie, ręce, stopy, rozpruwano brzuchy, rozpalonymi drutami wypalano oczy, obcinano języki, nosy, uszy, na to sypali sól. Rozrąbywali głowy plastrami, po kawałku. W okropnych męczarniach ci ludzie konali, a mordercy – „striłci” UPA z ironią i uśmiechem na twarzach mówili: – Przeklęte Lachi, sobacze syny, tutaj wasza Polska, już jej nie zobaczycie” (Przybysz…, s. 63). W piwnicy Klemensa Horoszkiewicza ukrywana była sześcioosobowa rodzina żydowska Dawida Balzera, których Ukraińcy nie wykryli i ocalała. Była ona świadkiem rzezi rodziny polskiej. „Bandyci Ukraińskiej Powstańczej Armii po zamordowaniu mieszkańców Parośli, obrabowali wszystkie domy. Zabrali odzież, bieliznę, pierzyny, poduszki, kołdry, obuwie, koce, płótno lniane, materiały utkane z owczej wełny, kożuchy, zboże, mięso, słoninę, konie bydło, owce, lepsze naczynia. /…/ Zrabowane mienie bulbowcy załadowali na sanki, a bydło przywiązali do furmanek i pojechali do wiosek Cepcewicze i Dubówka. Tam dokonali podziału między siebie łupu zdobytego na Lachach (Przybysz…, s. 64 – 65). Według W. i E. Siemaszko w Parośli Ukraińcy wymordowali 149 Polaków i 6 Rosjan /?/. A. Przybysz stwierdza, że wymordowali oni 143 mieszkańców kolonii, w tym 43 dzieci w wieku do 14 lat, – pomijając 5 Polaków, mieszkańców sąsiedniej kolonii Wydymer, zamordowanych świtem tego dnia, których celowo wyznaczył po zwózkę drzewa z pobliskiego lasu sołtys tejże kolonii Ukrainiec Iwan Wołoszyn (była to jedyna ukraińska rodzina zamieszkująca w Wydymerze), wiedzący o zaplanowanej rzezi. Siemaszkowie podają liczbę 20 osób spoza Parośli, które przebywały w tym dniu z różnych przyczyn w tej kolonii i także zostały zamordowane. „Ponadto zamordowana została bliżej nie ustalona liczba Polaków NN, przejeżdżających w tym czasie przez Paroślę i zatrzymanych przez bulbowców.” Mord odkryli na drugi dzień sąsiedzi z okolicznej miejscowości przyjeżdżając do Parośli w różnych sprawach. Policja niemiecka nie zainteresowała się zbrodnią. Dopiero z Antonówki przyjechało dwunastu niemieckich żołnierzy, którzy byli zatrudnieni przy budowie drewnianego mostu na Horyniu. Pod ich osłoną dokonano pochówku ofiar – obawiano się napaści bandy. „Wykopano duży grób na górce obok budynków Jezierskich, w którym pochowano wspólnie wszystkich pomordowanych. Ciała ułożono rodzinami obok siebie, w ubraniach w jakich zostali zamordowani. Trumien nie było. Usypano wysoką mogiłę, na której postawiono duży dębowy krzyż, na którym napisano wypalając prętem żelaznym: „TUTAJ SPOCZYWAJĄ MIESZKAŃCY KOLONII PAROŚLE, ZAMORDOWANI W DNIU 9 LUTEGO 1943 ROKU’. Na tym pogrzebie był ksiądz prałat Dominik Wawrzynowicz z Włodzimierca, który poświęcił grób” (Przybysz…, s. 68). Mordercy pochodzili głównie z okolicznych wsi ukraińskich: Butejki, Romejki, Wielki Żełuck, Żółkinie, Bielatycz, Kołki. W rzezi Parośli brali udział Ukraińcy z różnych grup społecznych, np. pracownicy Widdiłu Oswity (Wydziału Oświaty) z Włodzimierca, sołtys kolonii Wydymer Ukrainiec Iwan Wołoszyn, synowie duchownego prawosławnego oraz „zwykli” chłopi ukraińscy. „Zamordowano 173 osoby, tylko 11 osób, przeważnie dzieci, ciężko okaleczone, zostały potem uratowane. Jak zwykle czyniły to bandy, po dokonanym morderstwie gospodarstwa ograbiono, zabierając cały dobytek i żywy inwentarz. Późniejsze oględziny pomordowanych wykazały szczególne okrucieństwo oprawców. Niemowlęta były przybijane do stołów nożami kuchennymi, kilku mężczyzn było obdartych ze skóry pasami, niektórzy mieli wyrywane żyły od pachwiny do stóp, kobiety były nie tylko gwałcone, lecz wiele z nich miało poobcinane piersi. Wielu pomordowanych miało poobcinane uszy, nosy, wargi, oczy powyjmowane, głowy często poobcinane. Po dokonaniu rzezi mordercy urządzili libację w domu sołtysa. Po odejściu oprawców, wśród resztek jedzenia i butelek po samogonie znaleziono martwe dziecko około 12-miesięczne, przybite bagnetem do stołu, a w ustach dziecka włożony był niedojedzony kawałek kiszonego ogórka.” (Czesław Piotrowski: „Zlikwidowanie osiedla i miejscowości na Wołyniu”). Oprócz mieszkańców Parośli, w kolonii zostały zamordowane tego dnia – z Wydymera: Józef Burzyński lat 20, Marcin Kopij lat 45, Ignacy Moskowicz lat ~40, Jadwiga Rudnicka lat 14; z Majdanu: Jankiewicz Józef lat 24 i Stanisława lat 28 z d. Wożniak; z Grabiny Bolesław Burzyński lat 36. Zbrodni w Parośli dokonał Oddział Wojskowy banderowskiej OUN Hryhorija Perehijniaka „Dowbeszki-Korobki”, uznawany za pierwszą sotnię Ukraińskiej Armii Powstańczej. Była to pierwsza masowa zbrodnia dokonana na kresowych Polakach przez UPA. Perehiniak „Dowbeszka – Korobka” odsiadywał przed 1939 r. wyrok w polskim wiezieniu za zabójstwo sołtysa – Polaka. Razem z nim był więziony Stepan Bandera. Już 22 lutego zginął on w potyczce z Niemcami.

„Wyprowadziliśmy się na Setkówkę, odległą o 7 km od Horodźca do babci. Do Antonówki mieliśmy przez las prosto torem kolejowym, 7 km z boku była ukraińska wieś Swarynie, a po drugiej stronie polskie kolonie. W Swaryniach mieszkało dwóch braci Polaków z rodzinami, którzy byli kowalami. Gdy zobaczyli, co się dzieje, chcieli przyjechać na Setkówkę z rodzinami, byle uniknąć śmierci. Ukraińcy ze Swaryń bardzo ich prosili, żeby zostali, gwarantując im bezpieczeństwo, bo cóż wieś pocznie bez kowali. Jakie to okazało się fałszywe. W niedługim czasie kowale ci zostali zamordowani wraz z rodzinami. W sumie 10 osób. Moja babcia zachorowała. Prosiła wnuczka, żeby przywiózł księdza do ostatniej spowiedzi. Ponieważ ksiądz z Antonówki czasowo wyjechał, więc mój cioteczny brat Aleksander Ślązak pojechał po księdza do Włodzimierca niedalekiej parafii. Wracając z powrotem wiózł Helenę Czarnecką, która odwiedzała swego brata w więzieniu w Włodzimiercu. Dojechali po drodze do polskiej wsi Parośla i tam zostali zarąbani siekierami. Opowiadał potem ksiądz z Włodzimierca, że gdy jechali przez Paroślę we wsi była pustka, nikt nie chodził czy do obory czy po wodę, gdy wracali do Włodzimierca to samo. Ksiądz zaproponował Olkowi, żeby przenocował we Włodzimiercu, ale ten odważny powiedział, że nic niepokojącego nie widzi. Pojechał i w pierwszym domu, gdy wjechali do Parośli, zostali zaprowadzeni do domu i zarąbani. Po tym morderstwie wojsko niemieckie przyjechało do Setkówki. Jednego gospodarza, który miał duży dom, przesiedlili, obok postawili kilka baraków tak w domu, jak i w barakach wojsko zamieszkało, a bliżej mostu ogrodzili spory teren barykadami, na którym nocowało około 50 osób, mieszkańców Setkówki i pobliskich domów, żeby w przypadku napadu Ukraińców, wojsko niemieckie mogło nas bronić. Gdy szliśmy tam nocować zostawialiśmy oborę i kurnik otwarte, żeby w razie pożaru zwierzęta nie popaliły się. Brałyśmy palta, które służyły tak za siennik, jak i do przykrycia”. (Franciszka Kraśnicka; w: „Wołanie z Wołynia” nr 3 (112), maj – czerwiec 2013 r.).

9 lutego 1944 roku we wsi Głębowiec pow. Hrubieszów policjanci ukraińscy zastrzelili 1 Polaka.

9 lutego 1944 roku w miasteczku Podkamień Rohatyński pow. Rohatyn Ukraińcy banderowcy zamordowali 16 Polaków.

Nocą z 9 na 10 lutego 1943 roku w kol. Dworzec pow. Kostopol Ukraińcy wymordowali około 20 Polaków, znane jest nazwisko młodej dziewczyny (była to Ewa Hrehorowicz).

Nocą z 9 na 10 lutego 1943 roku we wsi Huta Stepańska pow. Kostopol Ukraińcy zastrzelili 4 Polaków.

Nocą z 9 na 10 lutego 1944 roku we wsi Burakówka pow. Trembowla Ukraińcy uprowadzili Polaka, byłego studenta UJ, którego odnalezione ciało miało wydłubane oczy, odcięte uszy i język, połamane ręce i nogi.

Nocą z 9 na 10 lutego 1944 roku we wsi Czyżów pow. Złoczów zginęli: Babicz Władysław, Józef, Helena, Bachranowski Jozef, Chilarski Karol, Bronisław, Antoni, Anna, Chilarska-Iwanczyszyn Maria, Chilarska Tekla, Zofia, Jan, Nowicki Józef, Simiski Józef, Antoni, Jan, Zarzycki Michał, Anna, Żuliński Józef, Maria (Kubów…, jw.)

Nocą z 9 na 10 lutego 1944 roku we wsi Serocko pow. Trembowla Ukraińcy zamordowali 2 Polaków.

Nocą z 9 na 10 lutego 1944 roku we wsi Skwarzawa pow. Złoczów Ukraińcy banderowcy zamordowali kilkunastu Polaków, wśród nich rozpoznano Bałackiego N., Haszkiewicza N., Teodorowskiego Piotra, Karola, Józefa (Kubów…, jw.)

Nocą z 9 na 10 lutego 1944 roku we wsi Sosnów pow. Podhajce zamordowali 10 Polaków (w tym małżeństwo i 4-osobową rodzinę) oraz na osiedlu Studynka spalili żywcem w budynku 4-osobową rodzinę Sychodulskich z 2 dzieci, a także zamordowali 2 dalsze osoby; łącznie zginęło 16 Polaków.

Nocą z 9 na 10 lutego 1947 roku we wsi Rzepedź koło Komańczy pow. Sanok, podczas akcji UPA przeprowadzonej na kilka osób podejrzanych o sprzyjanie polskiej władzy (wśród nich byli sołtys z Przybyszowa oraz sołtys z Zawadki Morochowskiej) został pobity i uprowadzony do lasu skąd nie wrócił gajowy Andrzej Morajda.

Ukraińska zbrodnia z 8 na 9 lutego 1943 r. w miejscowości Parośl

W nocy z 8 na 9 lutego 1943r. w Parośli w pow. Sarny na Wołyniu Ukraińcy dokonali masakry polskich mieszkańców, zabijając ponad 155 osób, w tym dzieci i niemowlęta; zbrodnia w Parośli była pierwszą zbrodnią na tak wielką skalę dokonaną przez UPA na Polakach. ,, Niemowlęta były przybijane do stołów nożami kuchennymi, kilku mężczyzn było obdartych ze skóry pasami, niektórzy mieli wyrywane żyły od pachwiny do stóp, kobiety były nie tylko gwałcone, lecz wiele z nich miało poobcinane piersi…

,, Niemowlęta były przybijane do stołów nożami kuchennymi, kilku mężczyzn było obdartych ze skóry pasami, niektórzy mieli wyrywane żyły od pachwiny do stóp, kobiety były nie tylko gwałcone, lecz wiele z nich miało poobcinane piersi. Wielu pomordowanych miało poobcinane uszy, nosy, wargi, oczy powyjmowane, głowy często poobcinane. Po dokonaniu rzezi mordercy urządzili libację w domu sołtysa. Po odejściu oprawców, wśród resztek jedzenia i butelek po samogonie znaleziono martwe dziecko około 12-miesięczne, przybite bagnetem do stołu, a w ustach dziecka włożony był niedojedzony kawałek kiszonego ogórka.”

Ukraińska zbrodnia 8-9 lutego 1945 r. we wsi Hleszczawa i Stadnica

W dniach 8 – 9 lutego 1945 r. oddział Ukraińców dokonał zbrodni na co najmniej 56 polskich mieszkańcach wsi Hleszczawa( Kleszczawa) oraz chutoru Stadnica, położonych w dawnym powiecie trembowelskim województwa tarnopolskiego.

Około 100-osobowy oddział ukraiński, według danych z sowieckiego śledztwa, uprowadził z Hleszczawy i zabił 36-37 Polaków. Następnie o godzinie drugiej 9 lutego oddział ten przeniósł się do Stadnicy, gdzie przebywał 12 godzin.

W tym czasie w chutorze dokonano przeszukania domów, w wyniku czego ujęto 20 Polaków. Większość z tych osób zostało zarąbanych siekierami a ich ciała wrzucono do studni, które zawalono kamieniami. Naocznym świadkiem zbrodni była Polka, która przebywała w ukryciu na strychu jednego z domów. O godzinie 14. oddział odjechał w kierunku wsi Peremiłów porywając kilka osób, które później także zabito.

Łącznie podczas tych dwóch dni UPA zabiła według różnych źródeł 56 lub 57 osób z Hleszczawy i Stadnicy.

12 lutego 1945 do Stadnicy przybyła grupa operacyjna NKWD, która ze studni wydobyła 15 ciał. W toku śledztwa NKWD ustaliło, że zbrodnią kierował rejonowy prowidnyk Stepan Sameć z Hleszczawy. 14 lutego 1945 trzy kompanie NKWD dokonały pacyfikacji Hleszczawy. Według dokumentów sowieckich w wyniku 3-godzinnej walki zabito 37 osób a 5 wzięto do niewoli.

Ofiary wydobyte ze studzien w Stadnicy zostały pochowane w zbiorowej mogile na cmentarzu w Hleszczawie.

Lista wszystkich ofiar zbrodni ukraińskich nacjonalistów z obu miejscowości, dokonanych w różnym czasie, zawiera 123 osoby, z czego 122 znane z nazwiska.

Ukraińskie zbrodnie 8 lutego

8 lutego 1943 roku w mieście Równe woj. Wołyń został rozstrzelany ks. Stefan Iwanicki, aresztowany 1 października 1942 roku w rezultacie donosów Ukraińców (Dębowska M., Popek L., … s. 85).

8 lutego 1944 roku we wsi Bednarów pow. Stanisławów Ukraińcy uprowadzili 4 Polaków, w tym ks. Michała Kucabę, którzy zaginęli bez wieści.

8 lutego 1944 roku we wsi Bereźnica Szlachecka pow. Kałusz uprowadzili 40-letniego Polaka, byłego komendanta „Strzelca”, który zaginał.

8 lutego 1944 roku we wsi Jamelna pow. Gródek Jagielloński zamordowali 11 Polaków.

8 lutego 1944 roku w przysiółku Łozy należącym do wsi Bożyków pow. Podhajce Ukraińcy ubrani w sowieckie mundury uprowadzili 15 Polaków, wszyscy o nazwisku Gut, w tym 18-letnią dziewczynę, których wymordowali. Inni: we wsi Sioło Bożykowskie pow. Podhajce zamordowano 15 osób wśród nich: Gut Jan z rodziną, Gut Józef z rodziną i Gut Franciszek (Kubów…, jw.).

8 lutego 1944 roku we wsi Pielaki pow. Tomaszów Lubelski policjanci ukraińscy zastrzelili 5 Polaków.

8 lutego 1944 roku we wsi Podmichale pow. Kałusz Ukraińcy zamordowali 2 Polaków (mężczyznę i kobietę) oraz 2 Żydów (mężczyznę i kobietę), pracowników tartaku w Zawoi.

8 lutego 1944 roku we wsi Podusów pow. Przemyślany napadu na Polaków dokonała banda ukraińska, brak danych o ofiarach (AAN, DR, sygn. 202/III/121, k. 105).

8 lutego 1944 roku we wsi Uhryńkowce pow. Zaleszczyki Ukraińcy zamordowali Polkę; „08.02.1944 r. została zam. Umińska i.n. sekretarka folwarku”. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.)

8 lutego 1944 roku we wsi Sorocko pow. Skałat zabito Malawskiego N. i Okońskiego Leona (Kubów…, jw.)

8 lutego 1945 roku w nadleśnictwie Błażowa pow. Łańcut został zamordowany prawdopodobnie przez UPA gajowy Stefan Majda (Edward Orłowski, w:…, jw.).

8 lutego 1945 roku w e wsi Hleczawa pow. Trembowla Ukraińcy uprowadzili i zamordowali 36 Polaków.

8 lutego 1945 roku w e wsi Jawornik Ruski koło Żohatyna Ukraińcy podczas napadu o północy zamordowali 7 Polaków wrzucając ich żywcem do studni: 5-osobową rodzinę z 3 dzieci oraz małżeństwo.

8 lutego 1945 roku w e wsi Nowosiółka Kuropiecka pow. Buczacz zostali zamordowani przez UPA: Karpiński Marian, Borkowska N., Chaszczewski Jan, Guzowski Józef.(Kubów…, jw.).

8 lutego 1946 roku we wsi Wańkowa pow. Lesko Ukraińcy zamordowali Polaka.

Nocą z 8 na 9 lutego 1944 roku w mieście Bohorodczany pow. Stanisławów Ukraińcy obrabowali klasztor OO. Dominikanów i aptekę oraz: „Zamordowano żonę Jana Prochockiego, ich córkę i syna. Synowi związano ręce i nogi drutem kolczastym i przywiązano go do sań. Zginął, a raczej skonał, w okropnych torturach” (Jastrzębski Stanisław: Ludobójstwo ludności polskiej przez OUN-UPA w woj. stanisławowskim w latach 1939 – 1945; Warszawa 2004, s. 13).

Nocą z 8 na 9 lutego 1944 roku we wsi Piłatkowce pow. Borszczów obrabowali gospodarstwa polskie i zamordowali 18 Polaków, w większości kobiety i dzieci, oraz 1 Ukraińca. W wykazie osób u Komańskiego…, s. 49 – 50 brak: Ludwik Barański został powieszony („Rzeczpospolita” z 14 lipca 2008).

Ukraińska zbrodnia 7 lutego 1945 r. we wsi Zalesie Koropieckie

7 lutego 1945 r., oddział UPA Petra Chamczuka „Bystrego” zajął Zalesie Koropieckie, wieś położoną w dawnym powiecie buczackim województwa tarnopolskiego.

Tego dnia Ukraińcy, powracający do swojej bazy z pogromu ludności polskiej w Baryszu, zatrzymali się we wsi Zalesie, gdzie zaczęli gromadzić schwytanych w okolicach Polaków. Grupę polskich kobiet z dziećmi zamknięto w jednym z domów i poddano przesłuchaniu połączonemu z biciem, w celu wydobycia informacji o samoobronie w Puźnikach, odległych o 4 km. Po przesłuchaniu uwięzionych zastrzelono bądź zarąbano siekierami. Większość Polaków Ukraińcy zgromadzili w dużej, pustej suszarni tytoniu, powiązali im sznurkami i drutami ręce, suszarnię zamknęli, oblali benzyną lub naftą i podpalili. Spalono także 11 domów. Władysławie Jasińskiej założono na szyję pętlę i ciągnięto ją po ziemi aż skonała.

W okrutny sposób zginęło około 70 osób.

Ukrainiec, Sławomir Danielewicz, właściciel młyna, został kilka dni później zamordowany przez Ukraińców za odmowę wykonania rozkazu UPA – zabicia swojej matki, która była Polką.

Większość ofiar została pochowana w zbiorowej mogile na cmentarzu w Zalesiu, pozostałych rodziny pogrzebały w indywidualnych grobach.

Jeden z wydanych tutaj „wyroków” ukraińskiego „Trybunału” brzmiał:

„Józef Tyc, lat 40, żonaty, troje dzieci. Za chodzenie po ukraińskiej ziemi, jedna godzina chłosty przez dwóch „striłców”, po chłoście spalenie żywcem”.

—————–

Wspomnienie Franciszka Markowskiego, ocalałego mimo otrzymania od ukraińskich rezunów wyroku śmierci:

„[…] Wszyscy spłonęli żywcem, w większości były to kobiety i dzieci. Jeden z wydanych tutaj „wyroków” ukraińskiego „Trybunału”, czyli sądu OUN brzmiał: <Józef Tyc, lat 40, żonaty, troje dzieci. Za chodzenie po ukraińskiej ziemi, jedna godzina chłosty przez dwóch „striłców”, po chłoście spalenie żywcem>”.

Dalszą relację pana Franciszka spisał Mieczysław Biernacki:

„Wyprowadzający na rozstrzelanie banderowiec, znający bardzo dobrze Fr. Markowskiego, powiedział do niego: <Ratuj się jak możesz, masz małe dzieci, uciekaj!>. Oddał trzy strzały w górę i odszedł. Fr. Markowski po chłoście półprzytomny doczołgał się do domu znajomego Ukraińca, który ukrył go u siebie do rana, a rankiem położył go na furmankę, przykrył go słomą, zaciął konie batem, które wróciły z pobitym do Puźnik, dzięki temu ocalał od śmierci”.

Wspomnienie ocalałej Danuty Ławruszczak, która była w grupie Polaków, zgromadzonych koło młyna:

„Dookoła tej grupy stało wielu uzbrojonych banderowców. Sławek Danielewicz, Ukrainiec, właściciel młyna, zwrócił się z prośbą do banderowców, by mnie puścili, że ja jestem prawie dzieckiem. Ci jednak uśmiechali się, nie odpowiadając na jego prośby. Przesłuchiwano mnie i bito, po czym usiłowano zastrzelić. Przytomność odzyskałam o świcie i widziałam obok mnie leżącą martwą babcię Borkowską i małą Stasię Jarzycką. Wtedy do izby wszedł stary Ukrainiec, znajomy mego ojca. Kiedy to zobaczył, zaczął płakać i kląć na banderowców. Zwrócił się do mnie, abym poszła razem z nim, to on mnie ukryje. Bardzo się wtedy bałam. Nie bardzo mu wierzyłam. Podniósł mnie i kiedy stanęłam, poczułam się pewniej, mogłam iść o własnych siłach”.

✔️Notatka naczelnika RO MGB w Koropcu z 9 marca 1951 r. w sprawie aktów terroru UPA w 1945 r.:

„7 lutego 1945 roku banda UPA „Bystrego” wkroczyła na terytorium rejonu koropieckiego od strony rejonu buczackiego obwodu tarnopolskiego. Okrążyła wieś Zalesie, nie wypuszczając nikogo ze wsi do późnego wieczora. Następnie w wymienionej wsi banda dokonała pogromu cywilnej ludności polskiej i ukraińskiej. Spaliła 11 domów mieszkających tam ludzi i w bestialski sposób zamordowała 37 cywilnych obywateli. W czasie pogromu bandyci spędzili miejscową ludność do jednego z domów, okrutnie torturowali, po czym mordowali zarówno dorosłych, jak i dzieci. Następnie złożyli zabitych w jednym miejscu, oblali naftą i podpalili. Niektórzy mieszkańcy byli wrzucani do ognia żywcem. Opuszczając wieś, banda zabrała ze sobą kierownika młyna Danilewicza, którego, podczas pościgu za bandą, znaleziono zamordowanego na drodze koło wsi Złota Lipa [?] rejonu tłumackiego obwodu stanisławowskiego. W wyniku dokonanej przez bandytów we wsi Zalesie masakry zamordowano 37 osób cywilnych: Polaków – 22 osoby, Ukraińców – 15. Wśród zabitych są:

SOBKIW Anna c. Stefana

SOBKIW Włodzimierz s. Franka

SOBKIW Stefan s. Franka

SOBKIW Jan s. Michała

SOBKIW Katarzyna c. Józefa

SOBKIW Włodzimierz s. Michała

IWAT’ Anna

IWAT’ Ewa

BASZCZIJ Katarzyna c. Michała

BASZCZIJ Maria c. Michała

BASZCZIJ Anastazja c. Teodora

BASZCZIJ Michalina c. Szymona

BASZCZIJ Anna c. Stacha

RACZKOWSKA Teodora

JANOCHA Jan s. Stefana

JANOCHA Katarzyna

JANOCHA Ksenia

JAROSZ Paweł s. Jana

JAROSZ Paulina c. Onufrego

KROCZEK Józef

BIŁYK Joanna c. Bazylego

SKIBA Michał s. Antoniego

SKIBA Anna c. Stacha

SKIBA Maria c. Michała

SKIBA Włodzimierz s. Michała

BARSZCZYCHOWSKI Antoni s. Józefa

ŁOPIAK Katarzyna c. Bazylego

ŁOPIAK Anna c. Michała

ŁOPIAK Stach s. Michała

KRAWIECKA Franka c. Franciszka

KRAWIECKA Kazimiera c. Franciszka

KRAWIECKI Adolf s. Franciszka

HANUSZEWSKA Milina

DANILEWICZ Jarosław s. Piotra

SOBKIW Katarzyna

KRAMARCZUK Elżbieta.

Nocą z 13 na 14 lutego o godzinie 4 rano od strony wsi Zalesie banda UPA „Bystrego” okrążyła wieś Puźniki rejonu koropieckiego obwodu tarnopolskiego i zaczęła podpalać domy mieszkalne oraz zabudowania gospodarskie. Mieszkańcy wsi, ratując się przed ogniem, wybiegali z płonących domów i natychmiast byli z bliskiej odległości rozstrzeliwani przez bandytów. Banda UPA spaliła we wsi Puźniki 172 domy mieszkalne i w bestialski sposób zamordowała 82 osoby cywilne. Podczas pożaru spaliły się 63 sztuki bydła rogatego.

W pierwszej połowie lutego 1945 roku banda „Bystrego” we wsi Niskołazy rejonu koropieckiego spaliła około 80 domów i zamordowała 23 mieszkańców narodowości polskiej.

Naczelnik Koropieckiego RO MGB Kapitan KURIENNOJ

9 marca 1951 roku”.

Ukraińskie zbrodnie 7 lutego

7 lutego 1942 roku we wsi Aleksandrów pow. Biłgoraj Niemcy z Ukraińcami zamordowali 2 Polaków i spalili 4 gospodarstwa.

7 lutego 1944 roku w mieście Lwów policjanci ukraińscy zastrzelili 2 Polaków oraz zrabowali ich dokumenty (byli to:18-letni Tadeusz Bąk oraz Zdzisław Nestorowski).

7 lutego 1944 roku we wsi Małków pow. Hrubieszów kozacki ostlegion oraz policjanci ukraińscy zamordowali co najmniej 25 Polaków.

7 lutego 1944 roku we wsi Puków pow. Rohatyn Ukraińcy banderowcy zamordowali 6 rodzin polskich; 30 Polaków.

7 lutego 1944 roku w mieście powiatowym Sokal został zamordowany przez UPA Zeidl Zdzisław, leśniczy (Edward Orłowski, w:…, jw.).

7 lutego 1944 roku we wsi Zakrzemienna pow. Brzeżany: „07.02.1944 r. został zam. Helak Ignacy, rolnik.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.)

7 lutego 1945 roku we wsi Bereska pow. Lesko Ukraińcy upowcy zamordowali Polaka, milicjanta.

7 lutego 1945 roku we wsi Kociubińce pow. Kopyczyńce zamordowali 8 Polaków i 2 Ukraińców. Ksiądz Jan Walniczek był torturowany przez pięć godzin: zdzierali mu skórę, rany zalewali atramentem, oblewali wrzącą wodą, wreszcie przywiązali go do ściany i rzucali w niego nożami. Małżeństwo Waleria i Władysław Monasterscy, oboje po 20 lat, było torturowane: wydłubali im oczy, ucięli języki i tak okaleczonych przywiązali do płotu, gdzie w męczarniach konali (Komański…, s. 235).

7 lutego 1945 roku we wsi Puźniki pow. Buczacz „z rąk Ukraińców zginęli: Jasińska Domicela l. 44, Jasińska Władysława l. 32, Jarzycka Stanisława l.10, Kulikowska Genowefa l. 41, Łapiak Anastazja l. 38, Łapiak Kazimierza l. 10, Tyc Józef l. 40” (Kubów…, jw.).

7 lutego 1945 roku we wsi Zalesie Koropieckie pow. Buczacz Ukraińcy wracając z pogromu Polaków w Baryczu do swojej bazy w rejonie wsi Zubrzec przez cały dzień wyłapywali Polaków i gromadzili w dużej, pustej suszarni tytoniu, spędzili tak około 60 – 70 Polaków, powiązali im sznurkami i drutami ręce, suszarnię zamknęli, oblali benzyną lub naftą i podpalili. Wszyscy spłonęli żywcem, w większości były to kobiety i dzieci. Jeden z wydanych tutaj „wyroków” ukraińskiego „Trybunału”, czyli sadu OUN brzmiał: „Józef Tyc, lat 40, żonaty, troje dzieci. Za chodzenie po ukraińskiej ziemi, jedna godzina chłosty przez dwóch „striłców”, po chłoście spalenie żywcem” (Franciszek Markowski; w: Komański…, s. 671). „Chciałam prosić o umieszczenie na liście ofiar mojej babci Klementyny Stefańskiej. Została zamordowana 7.02.1945 w Zalesiu pow. Buczacz. Pochowana jest w Monasterzyskach 11.02.1945 roku. Z opowiadań rodziny dziś już nielicznej wiem ze, była to spora grupa osób, którym ze względu na zagrożenie napaścią ze strony upowców przydzielono konwój wojskowy. Mimo tego zostali napadnięci, osobom, którym nie chciała zejść z palca obrączka czy pierścionek po prostu obcinali palce. Potem wszystkich spędzili do stodoły i żywcem spalili. Mój tata rozpoznał zwłoki matki jedynie po medaliku nadtopionym, ale był schowany pod swetrem i dlatego go nie znaleźli”.

7 lutego 1945 roku we wsi Żeżawa pow. Zaleszczyki z rąk Ukraińców zginął Malinowski Eugeniusz l. 17 mieszkaniec Iwania Złotego.(Kubów…, jw.)

7 lutego 1946 roku we wsi Krzywe pow. Brzozów Ukraińcy zamordowali 21-letniego Polaka.

7 lutego 1946 roku we wsi Tyrawa Wołoska pow. Sanok w walce z Ukraińcami poległ 1 Polak z samoobrony

W nocy z 7 na 8 lutego 1943 roku w folwarku Butejki pow. Kostopol zamordowana została przez bojówkę ukraińską rodzina zarządcy: 52-letni Eugeniusz Sokołowski, jego 51-letnia żona Zofia, ich 24-letnia córka Maria Bratkowska i 3-letni syn Andrzej, a także 23-letni księgowy folwarku Edward Kałus i jego 20-letnia narzeczona Eugenia Jacewiczowa. Wszyscy zabici zostali w sadystyczny sposób przy pomocy siekier, ofiary miały ręce związane drutem do tyłu. Córce zarządcy, będącej w ostatnim miesiącu ciąży rozcięli brzuch tak, że widoczne było nienarodzone dziecko. Wśród morderców byli znajomi Edwarda Kałusa. Folwark został dokładnie splądrowany. Nie ma słów wyrażających ukraińskie zezwierzęcenie.

Ukraińskie zbrodnie 6 lutego

6 lutego 1944 roku we wsi Żulice pow. Złoczów: „06.02.1944 r. został zam. Puzyniak Franciszek.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.)

6 lutego 1945 roku we wsi Brzeżawa koło Birczy pow. Przemyśl Ukraińcy zamordowali 3 Polaków: jednego powiesili na drzewie koło jego zagrody, dwóch uprowadzili i zamordowali w lesie.

6 lutego 1945 roku we wsi Majdan pow. Drohobycz Ukraińcy zastrzelili Polaka.

6 lutego 1944 roku we wsi Czernica pow. Brody Ukraińcy zamordowali 4 Polaków.

6 lutego 1944 roku we wsi Huta Nowa pow. Buczacz Ukraińcy zamordowali 3 Polaków: mężczyznę, kobietę oraz bratanka ks. Antoniego Kani; inni: na drodze w pobliżu wsi Szwejków pow. Podhajce schwytali 18-letniego Józefa Kanię, bratanka ks. Antoniego Kani. Jego zwłoki odnaleziono w lesie w maju 1944 r.: miał połamane ręce, nogi, żebra, kręgosłup, wycięty język i wydłubane oczy (Komański…, s. 151).

6 lutego 1944 roku we wsi Podborce pow. Lwów policjant ukraiński zastrzelił 22-letniego Polaka ( był to Adam Gracowski) i zrabował jego dokumenty.

6 lutego 1945 roku we wsi Młyniska pow. Trembowla zamordowali lub spalili żywcem 20 Polaków.

6 lutego 1946 roku we wsi Wielopole pow. Sanok Ukraińcy zamordowali Polaka.

Nocą z 6 na 7 lutego 1947 roku we wsi Żernica Wyżna pow. Lesko Ukraińcy uprowadzili 4 Polki, które zaginęły bez wieści.