Ukraińskie zbrodnie 31 marca

31 marca 1943 roku we wsi Chorłupy pow. Łuck Ukraińcy zabili 18-letniego Michała Sobieskiego.

31 marca 1943 roku w kol. Gruszwica pow. Łuck Ukraińcy zamordowali 6 Polaków, w tym 2 kobiety oraz 12-letnią dziewczynkę – ofiary miały na szyjach sznury z kołkami do skręcania w celu uduszenia (Siemaszko…, s. 569).

31 marca 1943 roku w mieście Równe zmarła 55-letnia Polka od ran zadanych przez Ukraińców.

31 marca 1943 roku we wsi Wywłoczka pow. Zamość żandarmi niemieccy i policjanci ukraińscy rozstrzelali 6 Polaków, w tym matkę z córką.

31 marca 1944 roku we wsi Białe pow. Przemyślany: „31.03.1944 r. zostali zamordowani: 1. Czajkowska Anna l. 29; 2. Czajkowska Janina l. 13 Janina miała jedno oko wydłubane 3. Czajkowska Maria l. 8; 4. Czajkowska Helena l. 2 – miała odciętą jedną nogę do kolana i rękę do łokcia; 5. Naradiej Antonina l. 22; 6. Naradiej Józef l. 4; 7. Naradiej Edward 2 mies.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).

31 marca 1944 roku we wsi Ćwitowa pow. Kałusz Ukraińcy po torturach zamordowali 8-osobową rodzinę polską leśnika z 6 dzieci.

31 marca 1944 roku we wsi Kniaże pow. Złoczów: „31.03.1944 r. zamordowano Polaka NN”. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.)

31 marca 1944 roku we wsi Lipowiec pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 2 Polaków: 43-letnią matkę z 18-letnim synem.

31 marca 1944 roku we wsi Ostrów pow. Sokal Ukraińcy spalili 300 gospodarstw polskich i zamordowali 75 Polaków oraz 1 Ukraińca, inni podają liczbę 300 ofiar.

31 marca 1944 roku we wsi Podmichale pow. Kałusz Ukraińcy spalili część gospodarstw polskich i zamordowali ponad 10 Polaków.

31 marca 1944 roku we wsi Stare Sioło – Zalesie pow. Lubaczów Ukraińcy uprowadzili i zamordowali 34-letniego Polaka, krawca.

31 marca 1944 roku koło wsi Sucha Wola pow. Lubaczów w gajówce Ukraińcy zamordowali 1 Polaka.

We wsi Tarnoszyn pow. Rawa Ruska (Tomaszów Lubelski) policjanci ukraińscy uprowadzili 30 Polaków do wsi Szczepiatyn, głównie kobiety i dzieci, i tam je wymordowali.

31 marca 1944 roku we wsi Wólka Horyniecka pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 43-letnią Polkę ze wsi Chotylub.

31 marca 1944 roku we wsi Wólka Żmijewska, gmina Wielkie Oczy został zamordowany przez UPA robotnik leśny Piątkowski.

31 marca 1944 roku we wsi Żabcze Murowane pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 9 Polaków. „Władysława Bubełę przebili długim bagnetem, którego grot wbił się w podłogę. Związali mu ręce. Człowiek ten straszliwie cierpiał i musiał patrzeć jak mordowano jego dzieci” (Zofia Steciuk; w: Siekierka…, s. 1075; lwowskie).

31 marca 1945 roku we wsi Jabłonica Ruska pow. Brzozów Ukraińcy zamordowali 4 Polaków.

31 marca 1946 roku we wsi Hola pow. Włodawa Ukraińcy uprowadzili i zamordowali 1 Polaka

31 marca 1946 roku we wsi Zamołodycze pow. Włodawa Ukraińcy z sotni „Wołodi” zamordowali 5 lub 8 Polaków.

31 marca 1947 roku we wsi Bystre k. Baligrodu pow. Lesko w zasadzce Ukraińców z UPA zginęło 32 żołnierzy WP, w tym 5 oficerów, rannych i chorych z Grupy Manewrowej WOP z Cisnej, jadących do Baligrodu.

W okresie styczeń – marzec 1943 roku:

W majątku Cecyniówka pow. Krzemieniec Ukraińcy zamordowali 2 młodych Polaków.

W nadleśnictwie Malinów pow. Krzemieniec Ukraińcy zamordowali 8 Polaków z rodziny pracownika leśnego Leszczyńskiego.

W okresie styczeń – marzec 1944 roku:

We wsi Horodnica pow. Kopyczyńce Ukraińcy zamordowali 5 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę; 1 mężczyzna, 2 kobiety, 2 dziewczyny.

We wsi Kujdańce pow. Zbaraż podczas nocnych napadów, grabieży, podpaleń i uprowadzeń Ukraińcy zamordowali co najmniej 11 Polaków.

W okolicy wsi Polany pow. Kamionka Strumiłowa Ukraińcy uprowadzili z młyna, gdzie pracował, do lasu 20-letniego Polaka i zamordowali go.

Na terytorium Węgier Ukrainiec upowiec zamordował gajowego leśnictwa Szykmany, nadleśnictwa Hryniawa pow. Kosów Huculski o nazwisku Jach : „W I kw. 1944 gajowy Jach ostrzeżony przez miejscowego Hucuła uniknął aresztowania przez Niemców. Nocą zbiegł z rodziną, przekraczając saniami granicę węgierską. Niestety na Węgrzech został rozpoznany przez jednego z członków UPA i rozstrzelany na oczach żony i syna. Jachowej z dzieckiem udało się z Węgier przez Austrię dotrzeć do Przeworska, gdzie mieszkała po wojnie. Zmarła w styczniu 1982 r.” (Edward Orłowski: „LEŚNICY…, jw.).

We wsi Zaścianki pow. Tarnopol podczas kilku napadów Ukraińcy zamordowali 52 Polaków, w większości kobiety i dzieci.

W okresie styczeń – marzec 1945 roku:

We wsi Surochów pow. Jarosław podczas czterech napadów Ukraińcy banderowcy doszczętnie obrabowali gospodarstwa polskie oraz zamordowali 10 Polaków i 1 Ukraińca.

W lutym lub marcu 1944 roku:

We wsi Brandasówka pow. Radziechów Ukraińcy zamordowali jedyną mieszkającą tutaj 4-osobową rodzinę polską.

We wsi Budyszcze pow. Kowel Ukraińcy zamordowali 2 rodziny polskie, tj. 8 Polaków.

W miejscowości Dołha Wojniłowska pow. Kałusz podczas trzech napadów Ukraińcy zamordowali 7 Polaków.

We wsi Kurowice pow. Przemyślany Ukraińcy zamordowali 8 Polaków.

We wsi Lipowce pow. Przemyślany Ukraińcy zamordowali 6 Polaków: 4-osobową rodzinę, 20-letnią dziewczynę i nauczyciela.

We wsi i majątku Nowosiółki pow. Włodzimierz Wołyński Ukraińcy oraz chłopi ukraińscy z okolicznych wsi zamordowali za pomocą różnych narzędzi bądź spalili żywcem około 100 Polaków.

We wsi Skwarzowa pow. Złoczów Ukraińcy uprowadzili co najmniej 10 Polaków powiązanych drutem, w tym kierownika szkoły i ślad po nich zaginął.

We wsi Winograd pow. Kołomyja Ukraińcy zamordowali 20 Polaków.

We wsi Wierzchnia pow. Kałusz Ukraińcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz wymordowali wszystkich Polaków, 12 rodzin, tj. około 60 Polaków.

W okresie styczeń – marzec 1945 roku:

We wsi Połowce pow. Czortków ukraińscy mordercy zastrzelili 17 Polaków, w tym dzieci lat: 1, 4, 6, 6, 8, 10.

W marcu (świadkowie nie podali dnia) 1940 roku:

We wsi Kozowa pow. Brzeżany ukraińscy bojówkarze OUN zamordowali Polaka, byłego urzędnika gminy.

We wsi Dubszcze pow. Brzeżany zamordowali Polaka, byłego urzędnika gminy.

W marcu (świadkowie nie podali dnia) 1941 roku:

W miasteczku Bolechów pow. Dolina Ukraińcy uprowadzili do lasu i zamordowali 4-osobową rodzinę polską (w tym córki lat 16 i 18) oraz rodzeństwo rosyjskie mieszkające u tej rodziny.

W marcu (świadkowie nie podali dnia) 1942 roku:

We wsi Hołoby pow. Kowel policja ukraińska zastrzeliła na posterunku dwóch chłopców polskich.

W mieście Stanisławów w siedzibie Komitetu RGO młody esesman, Ukrainiec, aresztował 21-letnią Danutę Ziarkiewicz – Nowak, której mąż był lotnikiem w Dywizjonie 303; została ona zamordowana w więzieniu w Stanisławowie (Lanckorońska…, s. 142).

We wsi Stawki Kraśnieńskie pow. Skałat Ukraińcy zamordowali 2 Polaków: 22-letniego powiesili na drzewie obok wiejskiej kaplicy z rękami związanymi drutem kolczastym do tyłu oraz 67-letnią kobietę zabili wrzucając przez okno granat do jej domu.

W marcu (świadkowie nie podali dnia) 1943 roku:

W kol. Albin pow. Sarny Ukraińcy zamordowali 3 Polaków.

W kol. Aleksandrówka pow. Łuck (gm. Kiwerce) zamordowali 5 Polaków.

W kol. Anatolia pow. Łuck zamordowali 68-letnią Polkę oraz 4-osobową rodzinę ukraińską, u której przebywała.

We wsi Baby pow. Nadwórna Ukraińcy zamordowali 10 Polaków (bp. Wincenty Urban: „Droga krzyżowa Archidiecezji Lwowskiej w latach II wojny światowej, 1939-1945”; w: Semper Fidelis, 1983. s. 120. Poza wsią Cucyłów pow. Nadwórna: „miejscowość Baby straciła w tym czasie 10 Polaków, Winograd 4, Hawryłówka 4, Weronica 10”).

W miasteczku Barysz pow. Buczacz zginęli 2 Polacy: Kozdrowski Franciszek i Kozdrowski Marian (Kubów…, jw.).

W kol. Berestowiec Stary pow. Kostopol zamordowali co najmniej 20 Polaków.

W miasteczku Berezne pow. Kostopol w II połowie marca Ukraińcy powiesili młodego Polaka.

We wsi koło Białokrynicy pow. Krzemieniec Ukraińcy napadli na polskie domy mordując całe rodziny, uratowali się tylko 2 chłopcy lat 18 – 20.

We wsi Bielin pow. Włodzimierz Wołyński Ukraińcy zamordowali 3 Polaków: „Już od początku 1943 roku zdarzały się zabójstwa Polaków. W marcu z rąk upowców zginęli w Bielinie pani Kondracka z synem i pan Stadnicki”..

We wsi Bołożówka pow. Krzemieniec Ukraińcy zamordowali 10 Polaków.

Między kol. Borówka a osadą Orżew pow. Kosopol Ukraińcy zamordowali 7 Polaków jadących na 3 furmankach.

W osadzie Bortnica pow. Dubno Ukraińcy w mleczarni spalili 4 – 6 Polaków.

W kol. Brzezina pow. Sarny zamordowali 1 Polaka, który wracał z młyna i zabrali mu konia z wozem.

W futorze Budki pow. Krzemieniec Ukraińcy w lesie zamordowali Polaka.

Między wsią Cepcewicze a kol. Netreba pow. Sarny Ukraińcy zamordowali 2 Polaków i ciała ich wrzucili na cmentarzysko padłych zwierząt.

W leśniczówce Chiczawka pow. Dubno zamordowali Polaka, leśniczego.

We wsi Chołopecze gmina Kisielin pow. Dubno pod koniec marca 1943 roku został zamordowany z rodziną przez OUN-UPA gajowy Drozdowski (Edward Orłowski: „LEŚNICY…, jw.).

W osadzie Chrobrów pow. Łuck zamordowali Polaka.

We wsi Cucyłów pow. Nadwórna uprowadzili do lasu i zamordowali 11 Polaków, w tym: matkę z dziećmi lat 4 i 6, matkę z 3-letnią córką, Polkę – żonę Ukraińca (2 mężczyzn, 6 kobiet i 3 dzieci).

W futorze Czarna Łoza pow. Dubno zamordowali 6 Polaków: dwa małżeństwa z dziećmi.

W kol. Czerepasznik pow. Równe Ukraińcy zamordowali 3 polskich chłopców: byli to bracia Aleksander i Stanisław Witkiewiczowie lat 15 i 13 oraz Walenty Dudek lat 14.

We wsi Czudla pow. Sarny miejscowi Ukraińcy zamordowali 2 polskie rodziny.

W miasteczku Deraźne pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali 1 Polaka oraz w okolicy miasteczka wymordowali rodziny gajowych i leśniczych.

W miejscowości Dąbrowica pow. Sarny Ukraińcy zamordowali Polaka i jego żonę, z pochodzenia Białorusinkę (z d. Sapiehównę).

W futorze Dębina k. wsi Wesołówka pow. Krzemieniec Ukraińcy zamordowali 2 Polaków.

We wsi Eliaszówka pow. Zdołbunów Ukraińcy z sąsiednich wiosek zamordowali 2 Polaków: nauczycielkę lat ok. 30 oraz Mikołaja Zagórskiego, którego torturowali przez kilka godzin na oczach żony i dzieci.

W kol. Grabina pow. Włodzimierz Wołyński Ukraińcy uprowadzili 3 Polaków (w tym ojca z synem) i ślad po nich zaginął.

We wsi Hawryłówka pow. Nadwórna Ukraińcy zamordowali 4 Polaków (bp. Wincenty Urban: „Droga krzyżowa Archidiecezji Lwowskiej w latach II wojny światowej, 1939-1945”; w: Semper Fidelis, 1983. s. 120).

W kol. Helenówka Gnojeńska pow. Włodzimierz Wołyński Ukraińcy zaprosili kilku młodych Polaków na naradę do Swojczowa w celu utworzenia wspólnej partyzantki do walki z Niemcami i ślad po nich zaginął.

W mieście powiatowym Horochów: „W marcu 1943 roku Ukraińcy urządzili napad na Horochów na Polaków i Niemców. Niemców było trzech, co siedzieli w gimnazjum zabarykadowani uzbrojeni i w oknach worki piasku. Jak pojawiły się strzały, to ludzie co mogli uciekali do domów murowanych. Zamykali się, a inni do kościoła do plebani, bo była murowana, a obok gimnazjum, to do Niemców, bo wiedzieli, że Niemcy maja broń i auta pancerne, to tam tylko będzie można obronić się. Całą noc była taka wojna, że coś strasznego i my pobudziliśmy się, co się dzieje? Poubieraliśmy się i wyszliśmy pod taki żywopłot i patrzymy, a mieliśmy do Horochowa trzy kilometry. My na pagórku, a Horochów na dole i cały czas bitwie przyglądamy się i sąsiedzi przyszli do nas, bo każdy taki strwożony, co to będzie, jak Ukraińcy zdobędą Horochów, to nam już będzie „kaput”. Słyszymy: hura, hura. Tyle tej okropnej dziczy najechało, bo jedni bić, drudzy rabować. Z workami lecieli rabować Żydów, a teraz na Polaków. Strach nas ogarnął okropny, kilka pożarów było widać, było pełno tego tłumu ludzi i tak trwało do trzeciej po północy. Wtedy Niemcy i Polacy, jak wsiedli do aut pancernych, jak pojechali przez miasto, jak zaczęli siec z maszynowych karabinów, jak ruszyły działa, to Ukraińcy uciekali, że aż miło było patrzeć. Mieszkaliśmy przy drodze traktowej, to widzieliśmy wszystko, jak szli, jak uciekali, ale w ukryciu obserwowaliśmy to wszystko, nie można było im się pokazać, bo by się na nas rzucili już wtedy. Rozpędzili tę bandę i był jakiś czas spokój. Było dużo Ukraińców zabitych, co nie zdążyli ich zabrać, Polacy byli uradowani, że obronili miasto i uważali, że jakiś czas będzie spokój. Bandyci nie dają jednak spokoju, w nocy biją, palą. Mąż jest na warcie, to widzi, gdzie, w jakim kierunku się paliło i czasami widać, jak czerwone rakiety wyrzucają do góry na ratunek, a tu patrzymy się bezradnie i nie możemy nic pomóc”. (Wspomnienia Józefy Wolf z domu Zawilskiej).

We wsi Horodnica Mała pow. Dubno Ukraińcy zamordowali i wrzucili do studni hallerczyka Henryka Habersacka, lat 65, który ukrywał się od czasu deportacji 10 lutego 1940 roku.

W kol. Ilniki pow. Kostopol Ukraińcy dokonali rzezi około 200 Polaków, nie uratowała się ani jedna osoba.

W kol. Janiki pow. Łuck bliscy sąsiedzi Ukraińcy, w tym sympatia 17-letniej polskiej dziewczyny Anny Maździerskiej zamordowali ją razem z 42-letnią matką Janiną i 10-letnią siostrą Ludomirą.

W kol. Janin Bór pow. Włodzimierz Wołyński: „W marcu 1943 r. zamordowano leśniczego Jana Chodorowskiego” [Zbr. nacj. Ukr., s. 34].

W kol. Janówka pow. Kowel Ukraińcy zamordowali 5 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę.

W kol. Janówka pow. Sarny policjanci ukraińscy porzucając służbę u Niemców zastrzelili dwóch 20-letnich Polaków.

We wsi Jarczów pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy zamordowali 2 Polaków.

We wsi Jelno pow. Sarny Ukraińcy zamordowali Polaka.

W nadleśnictwie Klewań pow. Równe został uprowadzony nadleśniczy Adam Stencel wraz z trzema córkami i dwoma zięciami (jeden z nich to leśniczy Zdzisław Nowaliński) przez UPA do lasu i tam wszyscy zostali bestialsko zamordowani.(Edward Orłowski: „LEŚNICY…, jw.).

We wsi Kłopoczyn pow. Włodzimierz Wołyński Ukraińcy uprowadzili Polkę i ślad po niej zaginął.

W majątku Kołki pow. Łuck zbiegli ze służby niemieckiej policjanci ukraińscy zamordowali 3 Polaków i kilku Sowietów – robotników, natomiast 2 Ukraińców zabiło swoje żony – Polki, w tym Saczko-Saczkowski swoją żonę powiesił na drzewie.

W kol. Konstantynówka pow. Dubno policjanci ukraińscy wezwali na posterunek 12 Polaków, z których 11 zamordowali, w tym 2 matki z dziećmi: 1-rocznym i niemowlęciem.

We wsi Korczyn pow. Kostopol pod koniec marca Ukraińcy dokonali napadu mordując ludność polską i paląc ich zabudowania, ilości ofiar nie ustalono.

W mieście Kowel policjanci ukraińscy zamordowali 4-osobową polską rodzinę Kociubowskich za przechowywanie 3 Żydów.

We wsi Koziernik Chotyński pow. Kostopol w czasie drugiej pacyfikacji ukraińsko-niemieckiej spalono żywcem w domach kilku chorych Polaków.

We wsi Krzyweńkie pow. Kopyczyńce policja ukraińska zamordowała 4 Polaków: matkę z 8-letnim synem i małżeństwo.

W kolonii Ledóchówka pow. Dubno został zamordowany przez UPA gajowy Boguszewski, jego zwłoki znaleziono po kilkunastu dniach. (Edward Orłowski: „LEŚNICY…, jw.).

We wsi Litwisk pow. Sarny Ukraińcy zabili 5 Polaków: kobietę i 4-osobową rodzinę.

W kol. Ludwiszyn pow. Łuck w lesie znaleziono zwłoki 17 Polaków (kobiet i mężczyzn) pomordowanych przez UPA.

We wsi Małe Siedliszcze pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali Polaka.

W kol. Marianówka pow. Łuck Ukraińcy zamordowali 2 Polaków: 14-letnią Wandę Englert i 15-letniego Wincentego Kowalskiego.

We wsi Moczuliszcze pow. Sarny zamordowali 4-osobową polską rodzinę.

We wsi Moczułki pow. Kowel Ukraińcy wymordowali wszystkie mieszkające tu 4 polskie rodziny.

W kol. Mokre pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali Polaka.

We wsi Niemowicze pow. Sarny po Nowym Roku 1943 Polacy nieustannie pełnili warty, a każdej nocy był wszczynany alarm z powodu próby napadu. Z okolic dochodziły krzyki mordowanych ludzi. W tej sytuacji Polacy na noce uciekali do lasu i tam kryli się w wykopanych norach, do których chodzili gęsiego po śniegu, żeby było jak najmniej śladów, po których upowcy mogli odnaleźć kryjówkę. W dzień rodziny przychodziły do domu coś zjeść i ogrzać się. Trwało to przez luty i marzec 1943 r. W końcu marca 1943 r. w domu stojącym na uboczu na skraju wsi została zamordowana młoda Polka z małym dzieckiem. Miała obcięte piersi, a dziecko odrąbaną nóżkę, którą na ścianie napisali krwią: Śmiert’ lachom.” (Siemaszko…, s. 789).

W futorach wokół wsi Niemowicze pow. Sarny Ukraińcy zamordowali 117 Polaków.

We wsi Nowy Folwark pow. Dubno Ukraińcy zamordowali 4-osobową polską rodzinę.

We wsi Ochotniki pow. Włodzimierz Wołyński został zamordowany przez uzbrojoną bojówkę ukraińską i zgraję miejscowych chłopów leśniczy Jan Chodorowski (Edward Orłowski: „LEŚNICY…, jw.).

W futorze Olszyszcze pow. Łuck spalili 3 polskie gospodarstwa, ilość ofiar nie jest znana.

W okolicach miasteczka Ołyka pow. Łuck Ukraińcy zamordowali Polaka.

W leśniczówce Orżew pow. Łuck w nocy Ukraińcy wymordowali kilkuosobową rodzinę polską; inni: w leśniczówce Orżew gmina Klewań pow. Równe po napadzie upowców na leśniczówkę, został zamordowany razem z całą kilkuosobową rodziną leśniczy NN (Edward Orłowski: „LEŚNICY…, jw.).

W kol. Oseredek Nowy pow. Włodzimierz Wołyński Ukraińcy uprowadzili do lasu i zamordowali 32-letniego Polaka.

We wsi Pawłokoma pow. Brzozów policja ukraińska złożyła donos na 4 mieszkańców wsi, że posiadają broń, co spowodowało ich aresztowanie przez gestapo i śmierć w obozie w Oświęcimiu – było to 3 Polaków i 1 Ukrainka sprzyjająca Polakom.

W kol. Peresieka Jeziorańska pow. Kowel Ukraińcy zamordowali 2 Polaków.

We wsi Piłatkowce pow. Borszczów zostali zamordowani: Awantura Stefania i Kozaczystiuk Bolesław l. 19 (Kubów…, jw.).

W futorze Poczajów pow. Dubno Ukraińcy pokłuli bagnetami i zastrzelili 3-osobową polską rodzinę: rodziców z córką.

W futorze Podkruh pow. Sarny Ukraińcy porwali polskiego chłopca Józefa Stencla, przywiązali go za nogi do konia, wlekli przez jakiś czas i powiesili na drzewie.

W kol. Podwysokie pow. Dubno Ukraińcy zamordowali 3 Polaków.

W miasteczku Poryck pow. Włodzimierz Wołyński policjanci ukraińscy zbiegli ze służby niemieckiej uprowadzili do lasu i tam zastrzelili 7 Polaków, w tym kobietę.

We wsi Poryck Stary pow. Włodzimierz Wołyński policjanci ukraińscy zastrzelili przechodzącego przez wieś Polaka i zakopali w rowie przy drodze.

We wsi Potok Złoty pow. Buczacz Ukraińcy zamordowali 24 Polaków ( w tym siekierami zarąbali kierownika szkoły z żoną, nauczyciela z żoną oraz właściciela młyna) i 1 Ukraińca (było to we wsi Rublin należącej do sołectwa Potok Złoty).

We wsi Potutorów pow. Krzemieniec Ukraińcy zamordowali kilka polskich rodzin ;

W kol. Poznanka pow. Łuck Ukraińcy zamordowali ks. Piotra Walczaka (pobili go i wrzucili żywcem do studni) oraz jego ciotkę i gosposię z dzieckiem.

W kol. Rokinie Nowe pow. Łuck Ukraińcy zamordowali małżeństwo: Ukraińca i Polkę.

We wsi Rudnia pow. Kostopol miejscowi Ukraińcy zamordowali 8 Polaków, 38-letniego Franciszka Zielińskiego odarli z odzieży, powiązali drutem kolczastym i zmasakrowane zwłoki wepchnęli do przerębli na rzece Mielnica. Wieś do 1845 roku była wsią polską. Zmuszona przez administrację carską do przyjęcia prawosławia uległa rutenizacji. W marcu 1943 roku jej mieszkańcy uważając się za Ukraińców uczestniczyli w zabijaniu Polaków.

We wsi Sadki pow. Krzemieniec Ukraińcy zamordowali uprowadzając pojedynczo do lasu kilkunastu Polaków.

W miejscowości Sądowa Wisznia pow. Mościska policjanci ukraińscy aresztowali Polaka, który potem został zamordowany.

W kol. Siomaki pow. Kowel Ukraińcy napadli na leśniczówkę i zamęczyli, przypiekając ogniem i zrywając paznokcie, leśniczego Jerzego Chrzanowskiego.

We wsi Siwki pow. Kostopol w czasie pacyfikacji ukraińsko-niemieckiej żywcem spalono w domach kilku lub kilkunastu Polaków chorych na tyfus.

We wsi Skoromochy Duże pow. Hrubieszów policjanci ukraińscy zamordowali 13 Polaków.

W kol. Smyga pow. Dubno Ukraińcy zamordowali Polaka, aptekarza.

W miasteczku Stepań pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali 2 Polaków.

W kol. Sunia pow. Sarny zamordowali 92-letniego Polaka.

We wsi Suraż pow. Krzemieniec Ukraińcy zamordowali uprowadzając pojedynczo kilkunastu Polaków, mężczyzn.

W futorze Średnia Nowina pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali nie znaną liczbę Polaków, kilka rodzin.

We wsi Świszczów pow. Dubno Ukraińcy zamordowali 3 Polaków: 50-letniego kierownika szkoły Stanisława Lichotę (porąbali go i w kawałkach wrzucili do studni), 20-letnią Helenę Marczuk i 61-letniego Jana Swatowskiego.

W kol. Tchory pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali nie ustaloną liczbę Polaków i spalili ich gospodarstwa.

We wsi Teklówka pow. Kostopol Ukraińcy wymordowali nie znaną liczbę Polaków, kilka rodzin.

We wsi Terntki pow. Łuck Ukraińcy zamordowali 5 Polaków.

We wsi Turskie pow. Zaleszczyki Ukraińcy zamordowali Polaka.

W kol. Tworymierz pow. Łuck Ukraińcy podpalili dom, w którym spłonął ranny Polak.

We wsi Uhnów pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy zamordowali 68 Polaków, imiennie ustalono 31 ofiar, większość zwłok była spalona, co uniemożliwiło identyfikację.

We wsi Uście Zielone pow. Buczacz bojówka Ukraińców OUN zamordowała 18 Polaków: „Bojówka UPA na czele z naszym sąsiadem Borysą oraz ukraińskimi chłopami z miasteczka, pewnego marcowego wieczoru w 1943 r. wtargnęła do naszego domu. Przyszli po ojca. Zdążył ukryć się na strychu, tam go znaleźli i zastrzelili. Krew szeroką strugą spłynęła po ścianie na dół do pomieszczenia kuchennego. Rozpacz. Wrzeszczałem wniebogłosy, jeden cios kolbą banderowca i wylądowałem pod łóżkiem. Zamilkłem. Przyszli z gotową listą osób do unicestwienia, pozostałym domownikom darowano życie. – Po was też niebawem przyjdziemy! – wykrzyknęli na odchodne. Tego wieczoru banderowcy bestialsko zamordowali 18 osób z Uścia Zielonego. Pochowani zostali na parafialnym cmentarzu w zbiorowej mogile. Informacji o tym znaczącym fakcie z historii tamtego miejsca nie znajdziecie w żadnym opracowaniu i wykazie zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów na Podolu.” (Eugeniusz Korotasz : Moje Kresy).

We wsi Wacławka pow. Równe Ukraińcy zamordowali 4 Polaków, w tym 10-letniego chłopca i 20-letnią dziewczynę.

We wsi Werbcze Duże pow. Kostopol Ukraińcy powiesili w sieni domu na drabinie nauczycielkę Kazimierę Myczewską, a jej dwoje nieletnich dzieci udusili.

We wsi Weronica pow. Nadwórna Ukraińcy zamordowali 10 Polaków (bp. Wincenty Urban: „Droga krzyżowa Archidiecezji Lwowskiej w latach II wojny światowej, 1939-1945”; w: Semper Fidelis, 1983. s. 120.).

We wsi Winograd pow. Nadwórna Ukraińcy zamordowali 4 Polaków (bp. Wincenty Urban: „Droga krzyżowa Archidiecezji Lwowskiej w latach II wojny światowej, 1939-1945”; w: Semper Fidelis, 1983. s. 120.).

W kol. Worobiówka pow. Równe rodzina ukraińska zamordowała 21-letniego Polaka.

We wsi Wyrka pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali 29-letniego Polaka.

W majątku Zahorce Wielkie pow. Dubno Ukraińcy postrzelili uciekającego Romualda Pawlikowskiego, dopadli go i przybili kołkiem do ziemi przez pierś „żeby Lach ne wstaw”, po czym zakłuli go bagnetami.

We wsi Zahorów Nowy pow. Horochów Ukraińcy zamordowali 4-osobową polską rodzinę nauczycieli.

We wsi Zaleśce Szumskie pow. Krzemieniec Ukraińcy zamordowali kilka polskich rodzin, około 20 Polaków.

W kol. Zamczysko pow. Dubno zamordowali 1 Polaka.

W kol. Zamoście pow. Łuck Ukraińcy zamordowali 5-osobową polską rodzinę z 3 dzieci lat 10 – 18.

We wsi Zastawie (Katarzynówka) pow. Horochów zamordowali 5 Polaków, wśród których był nauczyciel Palka, lat ok. 40. Zwłoki ofiar znaleziono w pobliskim lesie.

We wsi Zełuck pow. Sarny miejscowi Ukraińcy zamordowali 2 polskie rodziny.

We wsi Złaźno (Polska Kolonia Złaźna) pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali około 30 Polaków oraz z rzeki Horyń wyłowiono przypadkowo kilka zwłok zamordowanych osób, a nie wiadomo ile popłynęło dalej z nurtem rzeki. „W marcu 1943 r. mieszkanka kol. Klin Stawecki uciekająca samotnie do Janowej Doliny została przez upowców rozebrana do naga i pocięta na całym ciele nożami, po czym wrzucona do dołu za stodołą ukraińskiego gospodarza. Wyciągnęła ją stamtąd Ukrainka – właścicielka stodoły i przewiozła na drugi brzeg Horynia do Janowej Doliny” (Siemaszko…, ss. 228-229).

W miasteczku Zofiówka pow. Łuck Ukraińcy uprowadzili i zamordowali Polaka.

W marcu (świadkowie nie podali dnia) 1944 roku:

We wsi Arłamowska Wola pow. Mościska Ukraińcy zamordowali w lesie 3 Polaków: furmana i dwie młode dziewczyny jadące do swojej wsi Szutowa po żywność.

We wsi Bakowce pow. Bóbrka Ukraińcy zamordowali 4 Polaków.

We wsi Baryłów pow. Radziechów zamordowali 9 Polaków.

We wsi Bereźnica Szlachecka pow. Kałusz: „W marcu 1944 r. w wyniku napadu dokonanego w Bereźnicy Szlacheckiej pow. Kałusz zabito nie mniej niż 60 osób. Sprawcami zbrodni byli również mieszkańcy tej wsi narodowości ukraińskiej – sąsiedzi ofiar. Polacy, którzy ocaleli, masowo uciekali do miast” (Informacja okresowa o śledztwach prowadzonych w OKŚZpNP we Wrocławiu; Sygn. akt S 10/01/Zi. Sz. Siekierka, H. Komański, E. Różański…, na s. 143 – 144 podają, że napad był 1 kwietnia 1944 roku, a jego ofiarą padło 65 Polaków).

We wsi Bernardowka pow. Trembowla Ukraińcy zamordowali 6 Polaków.

We wsi Berteszów pow. Bóbrka Ukraińcy zamordowali 4-osobową rodzinę polską.

We wsi Biała pow. Czortków Ukraińcy zamordowali 20 Polaków.

We wsi Białokiernica pow. Podhajce Ukraińcy zamordowali 5 Polaków.

We wsi Błodniki pow. Stanisławów Ukraińcy zamordowali 11 Polaków.

We wsi Błotnia pow. Przemyślany Ukraińcy zamordowali 46-letniego Jana Wyspiańskiego oraz jego 11-letniego syna Józefa. „Żona Jana, Maria, zmarła z rozpaczy, a córkę Zofię, lat 15 – wywieziono w głąb ZSRR” (Komański…, s. 282).

W miasteczku Bohorodczany pow. Stanisławów Ukraińcy uprowadzili 5 Polaków, którzy zaginęli bez wieści.

We wsi Borki pow. Luboml Ukraińcy zamordowali około 20 Polaków. „Anna Staniuk przyszła na świat w 1928 roku jako córka Józefy i Bartłomieja Sobczuków, właścicieli 12-hektarowego gospodarstwa ogrodniczego w Borkach na Wołyniu. Miała starszego brata Jana i trzy siostry – Marysię, Bronkę i Władzię. /…/ W marcu 1944 roku za namową sąsiadów Bartłomiej Sobczuk zdecydował, że wraca z rodziną do Borek. – Ty musisz przeżyć – powiedział Annie, gdy tydzień później opuściła także plebanię. Dlatego wywiózł ją do zaprzyjaźnionej Ukrainki, która wraz z ośmiorgiem dzieci mieszkała na uboczu. – Po dwóch tygodniach wróciłam do rodziców, ale ojciec nie pozwolił mi zostać. Razem z siostrą Bronią odesłał mnie z powrotem do Ukrainki – opowiada pani Anna. Dlatego ocalała, bo tej samej nocy ukraińscy nacjonaliści napadli na Borki. Gdy jechali konno do wsi, wstąpili do Ukrainki, u której mieszkała Anna, pytając, czy nie ukrywa Polaków. Kiedy zaprzeczyła, pojechali dalej. Po północy zaczęła się rzeź. Bandyci bali się Niemców, więc nie strzelali i nie podpalali zabudowań. Mordowali za to młotkami, siekierami i nożami. – Próbowałam się zdrzemnąć. W śnie widziałam ojca, jak przed kimś ucieka, ale długo nie spałam, bo przerażona Ukrainka postanowiła, że pod osłoną nocy pójdziemy szukać schronienia do wsi Kuśniszcze – relacjonuje pani Anna. Tam kobieta z gromadką dzieci weszła do jednego z domostw. Przy stole siedział młody Ukrainiec ranny w rękę. – Co się stało? – zapytała Ukrainka. – To ten sk…, Bartosz odgryzł mi palec – odpowiedział mężczyzna. Anna struchlała. Zdała sobie sprawę, że przed nią prawdopodobnie siedział morderca jej ojca. Ukrainka szybko opuściła z dziećmi ten dom. Nad ranem Anna z Bronią wróciły do rodzinnej wsi. Na podwórzu znalazły straszliwie zmasakrowane ciało ojca. W sadzie leżała Marysia z otwartą raną głowy. W przedpokoju znalazły ciało mamy z głęboko wgniecioną czaszką. W domu na łóżku leżała ciężko ranna Władzia. Tylko ona przeżyła. Tej nocy w Borkach Ukraińcy zabili blisko 20 osób, w tym i Ukraińców, którzy przeszli na katolicyzm i mieli żony Polki. Ciała ofiar owinięte w prześcieradła pochowane zostały w zbiorowych mogiłach. Niemcy umieścili Annę i Władzię w szpitalu w Lubomlu. Bronia znalazła schronienie w rodzinie organisty – też w Lubomlu. Po dwóch tygodniach dziewczęta zabrała rodzina z Jagodzina. Tam przetrwały do końca wojny. – Po latach pojechałam do Borek. Dawni sąsiedzi jeszcze pamiętali moją rodzinę. Po domu rodziców i ich grobie już nie było śladu”.(„Uszła cało z polowania UPA na Polaków”). W. i E. Siemaszko na s. 522 dokumentują tylko napad z 10 stycznia 1944 roku, wśród 55 ofiar nia wymieniają rodziny Sobczuków.

We wsi Boryczówka pow. Trembowla Ukraińcy zamordowali 1 Polaka.

We wsi Bosyny pow. Kopyczyńce Ukraińcy zamordowali 18 Polaków.

W osadzie Broszniów pow. Dolina Ukraińcy uprowadzili 19 młodych Polaków, w tym 1 dziewczynę i ślad po nich zaginął.

We wsi Bruckenthal pow. Rawa Ruska policjanci ukraińscy, upowcy oraz chłopi ukraińscy z okolicznych wsi wymordowali 230 osób: około 45 rodzin polskich, tj. około 180 Polaków oraz 10 rodzin niemieckich, tj. około 50 Niemców.

W mieście Brzeżany Ukraińcy podpalili wiele polskich domów, dokonując mordów na Polakach (Sowa…., s. 234).

We wsi Budki Niezabitowskie pow. Kamionka Strumiłowa wymordowali ludność polską (Sowa…., s. 234).

We wsi Budynin pow. Sokal obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 10 Polaków.

We wsi Buszcze pow. Brzeżany na początku marca Ukraińcy zamordowali co najmniej 11 Polaków, których spalili w kościele. „Piszę do państwa zwracając się równocześnie o pomoc w ustaleniu faktów dotyczących rzezi w wiosce mojego dziadka Mieczysława Dudzińskiego. Pochodził on z miejscowości Buszcze w dawnym województwie Tarnopolskim. W tej chwili dziadziu nie żyje 16 lat. Opieram się na przekazie babci i mojej mamy, którym on opowiadał co się tam działo. Z tego przekazu wynika, że pradziadkowie Michał Dudziński i Anna Dudzińska z domu Bartek, posiadali duże gospodarstwo rolne. Dziadek miał dwóch braci: starszy brat Józef (miał żonę – która zginęła w pogromach) oraz nieznanego z imienia najmłodszego brata (zamordowany przez UPA w trakcie czystki, przebito go bagnetami gdy się ukrywał). Wraz z bratem Józefem w trakcie ucieczki rozdzielili się i nigdy więcej się nie spotkali, a próby odszukania przez różne instytucje spełzły na niczym. Pradziadkowie wraz z większością Polaków zamieszkujących wioskę zostali zaprowadzeni do miejscowego kościoła, gdzie spłonęli po podpaleniu tegoż kościoła. Z posiadanych wiadomości dokładam fakt, że dziadziu był artylerzystą w trakcie obrony Lwowa (1939 rok)” (Bartłomiej Taran, 21.01.2012).

We wsi Bybło pow. Rohatyn Ukraińcy zamordowali kilkunastu Polaków, którzy nie opuścili swoich domów, w tym kobiety.

We wsi Byszów pow. Podhajce Ukraińcy zamordowali 30 Polaków (Kubów…, jw.).

We wsi Celejów pow. Kopyczyńce Ukraińcy zamordowali 10 Polaków, w tym rodziny 5 i 4-osobowe.

We wsi Chochoniów pow. Rohatyn Ukraińcy zamordowali 31 Polaków, od 6-miesięcznej Władysławy Zalewskiej po 75-letniego Józefa Tusza, całe rodziny, siekierami, nożami i bagnetami, strzelano do uciekających.

We wsi Chocin pow. Kałusz Ukraińcy uprowadzili Polaka, który zaginął.

W kol. Cućków pow. Rohatyn Ukraińcy zamordowali 22 Polaków, całe rodziny zarąbali siekierami.

We wsi Cuniów pow. Gródek Jagielloński Ukraińcy zamordowali 3 Polaków.

We wsi Cygany pow. Borszczów policjanci ukraińscy zamordowali w leśniczówce Polaka, gajowego, oraz 5-osobową rodzinę żydowską (rodziców z 3 córkami), którą ukrywał. Inni: Janik Jan lat 50 gajowy, zamordowany w leśniczówce przez UPA (Edward Orłowski: „LEŚNICY…, jw.). Został zamordowany Jan Janik razem z przechowywaną u siebie rodziną żydowską (Kubów…, jw.).

We wsi Czachor koło wsi Koszyłowce pow. Zaleszczyki: „Około marca 1944 r. został zam. księgowy Frankel Czesław”. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).

We wsi Czarnokoniecka Wola pow. Kopyczyńce Ukraińcy zamordowali 34 Polaków w wieku 3 – 70 lat z kilku rodzin. Wykaz imienny 26 zamordowanych Polaków (Komański…, s. 229) uzupełnia prof. Jankiewicz: „W marcu 1944 r. zostali zamordowani: 1. syn i.n. Baran Pauliny l. 7; 2. Domino Anna l. 14; 3. Dziurban Aniela; 4. Kosterkiewicz Ludwik l. 15; 5. Lachowicz Maria l. 20 córka Michała; 6. Lachowicz Anna l. 18 córka Michała; 7. Lachowicz Władysław l. 14 syn Michała; 8. Orłowska Anna l. 40.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).

We wsi Czarnołoźce pow. Tłumacz Ukraińcy zamordowali 30-letniego Polaka, kowala.

We wsi Czehanówka pow. Kosów Huculski Ukraińcy zamordowali mieszkające tutaj 4 rodziny polskie; tj. 18 Polaków, natomiast Huculi ukryli nauczycielkę polską i jej matkę i przechowali do 1946 roku do czasu wyjazdu do Polski.

We wsi Czercze pow. Rohatyn Ukraińcy zamordowali 6 Polaków, którzy nie opuścili swoich gospodarstw.

We wsi Czeremchów pow. Bóbrka zamordowali 12 Polaków.

W kol. Czerepasznik pow. Równe zaginęło bez wieści 3 dzieci polskich ze wsi Lubomirka Nowa, lat: 13, 14 i 15, gdy jechały po paszę do bydła do swoich gospodarstw.

We wsi Czerkawszczyzna pow. Czortków żona Polaka, Kowalczyka, Ukrainka o imieniu Ołeśka, nie chciała zdradzić miejsca ukrycia męża, więc Ukraińcy zaczęli ją bić. Kiedy i to nie pomogło, dokonali zbiorowego gwałtu, potem udusili i powiesili na haku. Mąż siedział na strychu, skąd zdołał przez słomiany dach wydostać się i uciekł na cmentarz.

We wsi Czerniawka pow. Włodzimierz Wołyński Ukrainiec skrytobójczo zastrzelił 18-letniego partyzanta 27 DWAK.

We wsi Czernica pow. Brody: „W marcu 44 r. na łące za wsią Czernica Ukraińcy zamordowali 26 następujcych mieszkańców: Bączek Piotr, Boj Stanisław, Boj Antonina, Chudzik Katarzyna, jej córki: Janina i Stanisława, Jezierska Magda l. 27, Jezierska Maria l. 61, Kochański Piotr, Krasicki Tadeusz l. 14, Krzyśków Maria l. 74, Kwasiuk Jan, Łemkowski Iwan (Ukrainiec), Masłowski Bolesław, Masłowski Feliks, Masłowski Józef, Masłowska N., Moliński Julian l. 17, Molińska Józefa l. 14, Molińska Anna l. 50, Piątek Józef l. 42, Szarzyńska N., lzak Franciszek, Wróblewski Zbigniew l. 6, Wróblewska N”. (Kubów…, jw.).

We wsi Czerniów pow. Rohatyn na drodze w lesie Ukraińcy powiesili na drzewach 4 młodych Polaków jadących po żywność do swoich gospodarstw oraz zrabowali im konie i sanie. „Zginęli wtedy: 1- 2 Bednarzowie, dwaj bracia, Andrzej, ur. w 1922 r. i Władysław, ur. w 1924 r. 3. Burdzy Kazimierz. 4. Groszek Jan” (Siekierka,,,, s. 396 – 397, stanisławowskie). Trzeci z braci Bednarzów zdołał uciec. Patrz też: „29 luty 1944”.

We wsi Danilcze pow. Rohatyn: „wymordowano kilka rodzin, w tym siostrę mojej babci Marii Pańczuk z d. Zadwórna, Martę Tłuczak wraz z mężem. Zamordowano również małżeństwo Tredy, męża oraz żonę Ludwikę w Ludwikówce – byli to dawni sąsiedzi moich dziadków z Putiatyńców” (Anna Pańczuk, e-mail do autora z 21 lipca 2009. Sz. Siekierka i inni…, na s. 388 podają, że wśród zamordowanych w marcu 1944 roku 40 osób byli: Tłuczak Marian i jego żona Teofila).

W kol. Dąbrowa (Żaków) pow. Kałusz Ukraińcy obrabowali i spalili kolonie oraz zamordowali 3 Polaków, w tym rodzeństwo: 20-letniego brata i 25-letnią siostrę.

We wsi Demidów pow. Bóbrka Ukraińcy zamordowali 11 Polaków.

We wsi Derewlany pow. Kamionka Strumiłowa zamordowali 12 Polaków.

We wsi Dobraczyn pow. Sokal zamordowali 4 Polaków.

We wsi Dobrosin pow. Żółkiew na początku marca Ukraińcy zamordowali 6 rodzin polskich; około 30 Polaków.

W mieście Dolina woj. stanisławowskie zamordowali 4 Polaków, w tym małżeństwo, oraz ciężko poranili młodą dziewczynę (sądzili, że nie żyje).

We wsi Doliniany pow. Gródek Jagielloński zamordowali około 30 Polaków.

We wsi Dołobów pow. Rudki Ukraińcy spalili żywcem starsze małżeństwo polskie.

We wsi Drohomirczany pow. Stanisławów Ukraińcy uprowadzili i zamordowali 7 Polaków, mężczyzn.

We wsi Drysznów pow. Rohatyn zamordowali 1 Polaka.

We wsi Dubie pow. Brody zamordowali 3 Polaków.

We wsi Dubszcze pow. Brzeżany spalili polskie gospodarstwa i zamordowali 14 Polaków.

We wsi Dyniska pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy podczas drugiego napadu zamordowali 15 Polaków.

We wsi Dytiatyn pow. Rohatyn zamordowali co najmniej 24 Polaków, w tym całe rodziny.

We wsi Dziewiętniki pow. Bóbrka uprowadzili ze stacji kolejowej Wybranka do lasu 2 Polaków: młynarza z 12-letnim synem, gdzie przywiązali ich do drzewa i torturowali, m.in. oskalpowali, gdy odnaleziono ich ciała, były już obgryzione przez mrówki do kości.

We wsi Dżurków pow. Horodenka uprowadzili i po torturach zamordowali 14 Polaków.

We wsi Ferdynanówka pow. Gródek Jagielloński obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 10 Polaków.

We wsi Fujna pow. Żółkiew zamordowali 8 Polaków.

We wsi Glinne pow. Lwów zamordowali 4 Polaków.

We wsi Głęboczek pow. Borszczów w marcu 1944 roku, kilka dni po zabraniu mężczyzn do Wojska Polskiego w wyniku napadów UPA zginęło czterech Polaków. Henryk Komański i Szczepan Siekierka na s. 38 – 40 podają, że we wszystkich atakach ukraińskich nacjonalistów zginęło w Głęboczku 128 Polaków i 3 Ukraińców.

We wsi Głuchów pow. Sokal zamordowali 15 Polaków.

We wsi Gorajec pow. Lubaczów zamordowali około 15 Polaków.

W miasteczku Halicz pow. Stanisławów zamordowali 4-osobowa rodzinę polską.

We wsi Herbutów pow. Rohatyn zamordowali ponad 24 Polaków, w większości kobiety i dzieci.

We wsi Hermanów pow. Lwów Ukraińcy banderowcy zamordowali 5 Polaków: 4-osobową rodzinę oraz miejscowi Ukraińcy wrzucili żywcem do studni 14-letniego chłopca.

We wsi Hnilcze pow. Podhajce Ukraińcy zamordowali 4 Polaków: małżeństwo oraz kobietę i mężczyznę.

W mieście Horodenka woj. stanisławowskie zamordowali Polaka, leśnika.

We wsi Horożanka pow. Podhajce zamordowali 8 Polaków.

We wsi Horożanna Wielka pow. Rudki zamordowali 2 Polaków, synów leśniczego.

We wsi Hryniowce pow. Tłumacz zamordowali 78 Polaków.

We wsi Hubin pow. Buczacz wymordowali 12-osobową rodzinę polską Filipowiczów.

We wsi Hucisko Turzańskie pow. Radziechów zamordowali 6 Polaków: matkę, córkę i 3-letnią wnuczkę oraz 3 innych Polaków spalili żywcem w domu tej rodziny.

We wsi Huta koło Narajowa Ukraińcy wymordowali wszystkich Polaków, których liczby nie ustalono (Sowa …., s. 235).

We wsi Huta Szklana pow. Kostopol zamordowali 5 Polaków: „Józefa Chorosteckiego siekierą porąbali na pół. Zgwałcili nieletnią” (Dobrzański…, s. 202).

We wsi Jabłonów pow. Kopyczyńce podczas nocnego napadu zamordowali 45 Polaków.

We wsi Jabłonówka pow. Podhajce Ukraińcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 6 Polaków, którzy pozostali jeszcze we wsi.

We wsi Jamelna pow. Gródek Jagielloński w leśniczówce zamordowali 3-osobową rodzinę leśnika: ojca z synem i synową lat 23. Inni: został uprowadzony przez UPA do lasu gajowy Polański i ślad po nim zaginął, zamordowano także jego córkę (Edward Orłowski: „LEŚNICY…, jw.).

We wsi Jarczowce pow. Zborów uprowadzili 5 Polaków, których zamordowali na polach wsi Zarudy pow. Brzeżany.

We wsi Jaryczów Stary pow. Lwów zamordowali Polaka, młynarza.

We wsi Jaworówka pow. Kałusz zamordowali 9 Polaków: dwie 4-osobowe rodziny z 4 dzieci i kobietę.

W kol. Kalinówka pow. Brzeżany zamordowali 22 Polaków.

W majątku koło miasta Kałusz woj. stanisławowskie Ukraińcy uprowadzili 4-osobową rodzinę hr. Dzieduszyckiego i zamordowali w pobliskim lesie, A. L. Sowa podaje (s. 235), że w mieście Kałusz banderowcy zamordowali 230 Polaków.

Na drodze z miasta Kałusz do wsi Tomaszowce w rejonie wsi Kopanki Ukraińcy na początku marca zrabowali konie, furmanki i zboże oraz zamordowali 3 Polaków.

We wsi Kluwińce pow. Kopyczyńce Ukraińcy ubrani w mundury żołnierzy sowieckich napadli na polskie domy i zamordowali 13 Polaków. Ponieważ mężczyznom udało się uciec i ukryć, „partyzanci” ukraińscy zabrali kobiety i dzieci i odjechali z nimi w kierunku Studnicy – Zofiówki, gdzie je wymordowali, w tym matkę z córkami lat 16 i 19, dziewczyny lat 18 i 20 oraz jednego 12-letniego chłopca.

We wsi Kłodno Wielkie pow. Żółkiew Ukraińcy spalili 80 budynków i kościół parafialny oraz zamordowali 40 Polaków.

We wsi Kniaźdwór pow. Kołomyja zamknęli w świetlicy 7 młodych Polaków i spalili żywcem.

We wsi Kniaże pow. Śniatyn zamordowali 15 Polaków.

We wsi Knihinicze pow. Rohatyn miejscowi Ukraińcy zamordowali 10 Polaków.

We wsi Kochanówka pow. Jaworów pod koniec marca Ukraińcy zamordowali 5 Polaków.

We wsi Kociubińczyki pow. Kopyczyńce Ukraińcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 30 Polaków.

We wsi Kobaki pow. Kosów Huculski obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 35 Polaków.

We wsi Kolińce pow. Tłumacz zamordowali 12 Polaków.

We wsi Komarów pow. Stanisławów zamordowali co najmniej 15 Polaków.

We wsi Konotopy pow. Sokal zamordowali 2 Polaków: ojca z synem.

We wsi Korczmin pow. Tomaszów Lubelski zamordowali 7 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę z dziećmi lat 2 (córka) i 8 (syn).

We wsi Korczów pow. Tomaszów Lubelski zamordowali 10 osób: 8 Polaków oraz Żydówkę z córką (inni: 4 Polaków związali i spalili żywcem w stodole).

We wsi Kościejów pow. Lwów uprowadzili i zamordowali 10 Polaków i 2 Ukraińców z rodzin mieszanych.

We wsi Krechowice pow. Dolina Ukraińcy uprowadzili i zamordowali 2 Polaków, kolejarzy.

We wsi Kropiwnik pow. Kałusz: „Zniszczono całą mazurską kolonię w Kropiwniku oraz wszystkie zabudowania mieszkalne i administracyjne TSP. Zlikwidowano około 20 osób”. (Protokoły okręgowego referenta SB OUN z 8 marca 1944 r. dotyczące likwidacji polskich kolonii w rejonie Kałusza).

We wsi Krowica pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 7 Polaków.

We wsi Kryłos pow. Stanisławów zamordowali 9 Polaków.

We wsi Krystynopol pow. Sokal zamordowali 2 Polaków, w tym kobietę.

We wsi Krzyworównia pow. Kosów Huculski zamordowali 10 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę stolarza z 2 dzieci – w tej wsi mieszkał Stanisław Vincenz.

We wsi Kujdanów pow. Buczacz zamordowali 3 Polaków.

We wsi Kulików pow. Radziechów Ukraińcy zamordowali 5 Polaków.

We wsi Kurdwanówka pow. Buczacz miejscowi Ukraińcy napadli na dwa domy polskie i zamordowali 6 Polaków. Zarąbali siekierą 16-letnią Jadwigę Skotnicką, 9-letniemu Bronisławowi Skotnickiemu odrąbali ręce i nogi żądając podania miejsca ukrycia się matki i sióstr. Zarąbali siekierami 70-letnią Petronelę Wójdę, około 50-letnie małżeństwo Anielę i Michała Wójdów oraz spalili żywcem ich 6-letnią córkę. Ocalała 16-letnia Genowefa Skotnicka z raną ciętą siekierą w głowę i odciętym uchem oraz jej 45-letni ojciec z raną ciętą w głowę. Mordercy odszukali go w maju 1944 roku we wsi Olesza i zamordowali.

W miasteczku Kuty pow. Kosów Huculski; „Którejś nocy usłyszała głośne krzyki i jęki. – Mówiono, że to inżynier Zaręba. Jak Chrystus został ukrzyżowany. Przybili mu ręce gwoździami. On tak strasznie jęczał… – mówi z trudem Terlecka. „Boże mój, Boże, za co Ty mnie karzesz? Co ja Ci takiego złego zrobiłem? Skróć moje męki!”. Także pewien młody piekarczyk, schwytany przez UPA, modlił się przed śmiercią i wzywał Boga na pomoc” (Aleksandra Solarewicz: „Gwiazda wycięta na piersiach”, w: „Niezależna Gazeta Polska” z 3 kwietnia 2009, wspomnienia Krystyny Terleckiej).

We wsi Landestreu – Mazurowo pow. Kałusz zamordowali 30 Polaków.

We wsi Leszczatów pow. Sokal obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 20 Polaków.

We wsi Leśniki pow. Brzeżany zamordowali 6 Polaków.

We wsi Leśniowice pow. Gródek Jagielloński zamordowali 2 Polaków.

We wsi Liliatyn pow. Brzeżany zamordowali 15 Polaków.

We wsi Lipica Górna pow. Rohatyn zamordowali 30 Polaków, w tym dwie 7-osobowe rodziny.

We wsi Lubliniec Nowy pow. Lubaczów zamordowali 2 Polaków: ojca z córką.

We wsi Lutowiska pow. Lesko Ukraińcy wrzucili granaty do kościoła podczas mszy zabijając 15 Polaków.

We wsi Łachodów pow. Przemyślany zamordowali 7 Polaków, w tym matkę z 4 dzieci.

We wsi Łany pow. Stanisławów zamordowali 16 Polaków.

We wsi Łany Sokołowskie pow. Stryj miejscowi Ukraińcy oraz chłopi ukraińscy z sąsiednich wsi obrabowali gospodarstwa polskie i zamordowali 30 Polaków.

We wsi Łubianki Wyższe pow. Zbaraż Ukraińcy zamordowali 5 Polaków.

We wsi Łuczyńce pow. Rohatyn Ukraińcy obrabowali gospodarstwa polskie i zamordowali 25 Polaków, w tym całe rodziny.

We wsi Machnów pow. Sokal (Tomaszów Lubelski) zamordowali 4 rodziny polskie, tj. 18 Polaków.

We wsi Madziarki pow. Sokal na początku marca Ukraińcy uprowadzili 3 Polaków, w tym kobietę, po których ślad zaginął.

We wsi Magdalówka pow. Skałat Ukraińcy zamordowali 11 Polaków. 33-letnią Stefanię Kozlowską zatłukli kijami. Jej 7-letni syn Eugeniusz był duszony przez ukraińskiego mordercę i gdy przestał charczeć rzucony pod łóżko. Po kilku godzinach odzyskał przytomność, pobiegł do sąsiada, który mu pożyczył konia i konno pojechał do swego dziadka w Kozówce pow. Tarnopol.

We wsi Magierów pow. Rawa Ruska na początku marca Ukraińcy zamordowali 1 Polkę.

We wsi Majdan pow. Czortków zamordowali 120 Polaków (Sowa…, s. 234).

We wsi Majdan pow. Stanisławów spalili 10 gospodarstwa polskich i zamordowali 14 Polaków.

We wsi Małowody pow. Podhajce zamordowali 6 Polaków.

We wsi Maniawa pow. Nadwórna zamordowali 2 rodziny polskie; tj. 8 Polaków.

W kol. Marysin pow. Tomaszów Lubelski uprowadzili do lasu i zamordowali 7 Polaków.

We wsi Medenica pow. Drohobycz zamordowali 21-letniego Polaka.

We wsi Michałówka pow. Rawa Ruska zamordowali 26 Polaków.

We wsi Miętkie pow. Hrubieszów zamordowali 4 Polaków, wysiedleńców z Poznańskiego.

We wsi Mierów pow. Radziechów policjanci ukraińscy z żandarmerią niemiecką, po donosie Ukraińców, że Polacy współpracują z partyzantką sowiecką, dokonali pacyfikacji paląc wszystkie zabudowania i mordując 123 Polaków.

Między wsią Modryń a wsią Modryniec pow. Hrubieszów Ukraińcy wyłapali na szosie 20 Polaków, obrabowali i zamordowali, a zwłoki spalili w stodole.

Między wsią Modryń a kol. Sahryń pow. Hrubieszów znaleziono zwłoki zamordowanej nagiej 14-letniej dziewczynki polskiej, wbitej na pal, pochodzącej z Sahrynia (Jastrzębski…, s. 115, lubelskie).

Ukraińska zbrodnia 31 marca 1944 r. we wsi Ostrów

31 marca 1944 r. we wsi Ostrów pow. Sokal Ukraińcy spalili 300 gospodarstw polskich i zamordowali 76 Polaków oraz Ukraińca. Inne źródła podają liczbę 300 ofiar. Śmierć w męczarniach poniosło wiele osób z rodzin Bałajewiczów, Dubików, Dyrdów, Grochali, Orluków, Steciuków, Zworskich i Zagajewskich.

31 marca, po północy warty zauważyły podejrzane ruchy na obrzeżach wsi i usłyszały turkot wozów. Nie wszczęto jednak alarmu. Dopiero około godziny 4 nad ranem z trzech stron rozpoczął się atak band UPA. Polscy wartownicy opuścili posterunki alarmując ludność. Część Polaków zdołała schronić się w szkole i kościele. Niektórzy kryli się w piwnicach i różnych kryjówkach. Grupa osób schroniła się w budynku stacji kolejowej licząc na ochronę załogi niemieckiej. Niemcy jednak poddali się Ukraińcom, którzy ich oszczędzili, natomiast Polaków rozstrzelano. Nie napotykając oporu napastnicy przeszukiwali i palili pozostałe polskie zabudowania. Wykrytych Polaków mordowano. Domy ukraińskie pozostawiano nietknięte. Część ofiar spaliła się żywcem bądź udusiła w płonących domach. Atak na kościół i szkołę został przypuszczony dopiero około godziny 8. Polacy zabarykadowawszy się odpierali ataki UPA przy pomocy posiadanej broni palnej i granatów. Kiedy broniącym się w kościele zaczęło brakować amunicji – zrzucali z okien różne przedmioty na atakujących Ukraińców – zrzucone koło żelazne spadło na herszta bandy Tarasa Onyszkiewycza ps. „Hałajda”, który został śmiertelnie ranny. Jego brat Myroslaw Onyszkiewycz ps. „Orest” dowodził kilkanaście dni wcześniej zagładą Tarnoszyna, obecnie w Uhnowie przy uliczce prowadzącej do cerkwi prawosławnej na jednym z budynków, w którym urodzili się i mieszkali – jest wmurowana tablica poświęcona tym zbrodniarzom, a na cmentarzu w Uhnowie znajduje się nagrobek Tarasa Onyszkiewycza.

W kościele, ludziom żegnającym się z życiem, proboszcz ks. Stanisław Wolanin, udzielał zbiorowego rozgrzeszenia i podawał hostię którą wcześniej dzielił na mniejsze kawałki. Nagle przyszło wybawienie – był to oddział z garnizonu niemieckiego z Krystynopola (dwóm mieszkańcom wsi udało się przebić przez ukraińskie okrążenie i poinformować Niemców o napadzie). Około godz. 9 przybył oddział niemiecki, wobec czego Ukraińcy wycofali się w kierunku wsi Parchacz. Innym powodem odwrotu Ukraińców było śmiertelne zranienie w walce „Hałąjdy” (zmarł 1 kwietnia). Według świadków w trakcie tego napadu zamordowano 76 osób; według sprawozdania RGO około 100; spalono 300 gospodarstw. Według Andrzeja Leona Sowy wieś zaatakowały 3 sotnie UPA, w tym sotnia „Tyhry” (co zostało odnotowane w kronice tego oddziału).

Adolf Kondracki; w: Siekierka…, s. 1061:

„Roman Steciuk nie znalazł swojej żony z dwójką dzieci. Okazało się, że udało się jej uciec z okrążonego Ostrowa, ale pod Głuchowem wpadła w ręce innych banderowców, którzy zakłuli bagnetami jej dzieci. Ją samą błagającą o litość i życie dzieci, oprawcy zatłukli kolbami karabinów. Roman sądził, że żona ukryła się w Żabczu, gdzie mieli krewnych. Poszedł jej tam szukać. Niestety, spotkała go tam śmierć. Zatrzymany przez banderowców został uduszony drutem”.

Prof. Andrzej Leon Sowa w recenzji książki Wołodymyra Wiatrowycza: „Polśko-ukrajinśki stosunki w 1942-1947 rokach u dokumentach OUN ta UPA”, wydanej we Lwowie w 2011 roku pisze – Pamięć i Sprawiedliwość 12/1, 2013:

„Opublikowane dokumenty potwierdzają odtworzony w dokumentach polskiego podziemia schemat rozprawiania się przez banderowców ze społecznością polską. Eksterminację Polaków rozpoczynano od likwidacji służby leśnej i polskich osad położonych w pobliżu kompleksów leśnych, w myśl popularnego banderowskiego hasła: „las nasz i noc nasza”. Następnie w miejscowościach mieszanych – zamieszkanych przez Ukraińców i Polaków – „czystkę” przeprowadzały bojówki tworzone specjalnie w tym celu. Zaczynano od tych osiedli, w których Polaków było najmniej. Działania te starano się przeprowadzać bez rozgłosu, w sposób skryty. Do likwidacji większych miejscowości zamieszkanych wyłącznie przez Polaków używano dużych oddziałów UPA. Akcje tego typu wolno było podejmować także w biały dzień. Za szczególnie niebezpiecznych uważano członków mieszanych rodzin polsko-ukraińskich, których także – jak można się domyślać – należało zlikwidować. Interesujące są uzasadnienia podawane w tekstach informujących o wypadkach mordowania Polaków. Zabijano ich, bo: „donosili Niemcom”, „współpracowali z gestapo”, bo „napadli na wójta i ograbili go” (uzasadnienie dla spalenia trzynastu polskich gospodarstw i zabicia szesnastu Polaków), „stawiali przeszkody naszemu ruchowi”, grozili, że odwdzięczą się, „kiedy przyjdą bolszewicy” (pretekst do spalenia 24 gospodarstw), „znęcali się nad ukraińskimi robotnikami w kopalni”. Opublikowano także oświadczenie grożące zabiciem stu Polaków za każdego Ukraińca wydanego Niemcom. Wniosek z analizy tego materiału nasuwa się taki, że zabijano za sam fakt bycia Polakiem, a podawane uzasadnienia miały służyć wyłącznie celom propagandowym. O tym, w jaki sposób już w czasie wojny strona ukraińska tworzyła – wyraźnie dla celów historycznych – wygodne dla siebie wersje wydarzeń, świadczą teksty dotyczące napadu UPA na polską wieś Ostrów (rejon Sokala), dokonanego w końcu marca 1944 r. Z opublikowanych fragmentów kroniki sotni UPA „Tyhry” dowiadujemy się, że akcja ta została starannie zaplanowana. Uprzedzono o niej mieszkających tam chłopów ukraińskich, aby mogli wcześniej uciec. Nad ranem na wieś uderzyły skoncentrowane trzy sotnie UPA, które paliły polskie gospodarstwa jedno po drugim, oszczędzając ukraińskie. Polacy bez walki schronili się w murowanym kościele, którego banderowcy nie potrafili zdobyć. Zupełnie inny przebieg wydarzeń jest przedstawiony w rzekomym protokole trzech ukraińskich świadków wydarzeń, jak można przypuszczać spisanym przez członków Służby Bezpieczeństwa OUN. Zgodnie z nim, to Polacy sprowokowali całą akcję, atakując spokojnie przechodzący obok wsi oddział UPA, a następnie zaczęli palić ukraińskie gospodarstwa. W wyniku „zawziętego” boju, w trakcie którego spaliły się też polskie zabudowania, Polacy zostali wyparci do kościoła”. Ukraińska hipokryzja i zakłamanie zawsze przekraczało wszelkie możliwe granice.

Ukraińskie zbrodnie 30 marca

30 marca 1942 roku we wsi Wywłoczka pow. Zamość Niemcy z Ukraińcami rozstrzelali 6 Polaków: małżeństwo, ojca z córką oraz 2 kobiety.

30 marca 1943 roku w gajówce Brzezina pow. Łuck Ukraińcy zamordowali 4 polskie rodziny torturując je przez kilka godzin, masakrując i rozczłonkowując ciała (11 Polaków) oraz 5-osobową rodzinę polsko-ukraińską. Zginęli mieszkańcy gajówki: Wiktor Bejgier, jego żona Wiktoria, ich dzieci: 24-letnia córka Eugenia i 20-letni syn Wiktor; Borucki i jego 13-letnia córka Janina; krawiec Aleksanderek, 30-letnia siostra jego żony i jej 8-letni syn Jan oraz 5-osobowa rodzina polsko-ukraińska, w tym 3 synów do lat 10.

30 marca 1942 roku w kolonii Półbieda (Półbieda Stydyńska) pow. Kostopol: „Ukraińcy w bestialski sposób zamordowali 65 osób: Borek Józef, Borek Marianna, Borek Eugenia, Dębska Leokadia, Dębska Kazimiera, Dębski Eugeniusz, Kowalczyk Jadwiga, Kowalczyk Wiktoria, Kowalczyk Robert, Kazimiera Strzyżykowska, Kowalczyk Antoni – 4 osoby, Kowalczyk Józef – 4 osoby, Kuś – 3 osoby, Kamaszewski – 2 osoby, Puchacz – 2 osoby, Ciesielski – 5 osób, Strzyżykowski – 2 osoby, Dudzik – 6 osób, Kurowski – 5 osób, Grzyb – 2 osoby, Ochnio – 2 osoby, Kornatowscy – 13 osób, Kozieje – 5 osób” (Irena Borek, Władysława Dębska i Janina Dębska; W. i E. Siemaszko podają na s. 316, że w kol. Półbieda ukraińscy nacjonaliści zamordowali 9 kwietnia 1943 roku 2 Polaków: Stanisławę Stańczyk i jej córkę Wandę). Inni: w kolonia Półbieda gromada Majdan gmina Stydyń pow. Kostopol 30 III 1943 został zamordowany z całą rodziną przez Ukraińców w czasie pogromu wsi gajowy Ciesielski (Edward Orłowski: „LEŚNICY…, jw.).

30 marca 1944 roku we wsi Buszcze pow. Brzeżany: „30.03.1944 r. został zamordowany Zamojski Józef l. 73.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.)

30 marca 1944 roku we wsi Dachny II pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali Polaka.

30 marca 1944 roku we wsi Jabłonówka pow. Podhajce: „30.03.1944 r. została zam. Genowefa Skrzynka za złożenie donosu u bolszewików na UPA.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…,jw.).

30 marca 1944 roku we wsi Krzyweńkie pow. Kopyczyńce Ukraińcy zamordowali 4 Polaków.

30 marca 1944 roku we wsi Lipowce pow. Przemyślany: „30 marca we wsi Lipowce w biały dzień specjalnie wyszkolony oddział Ukraińców UPA w sile kilkudziesięciu ludzi, podzielony na małe oddziałki przystąpił do likwidacji Polaków, mężczyzn według sporządzonej listy .Zamordowano od 15 do 20 mężczyzn ,rannych było około 10 osób. Po mordach doszczętnie zrabowano wieś, zabierając wszystko” (patrz pod datą 3 marca 1944 r.),

30 marca 1944 roku w miasteczku Mariampol pow. Stanisławów Ukraińcy zamordowali 70 Polaków.

30 marca 1944 roku we wsi Szmańkowce pow. Czortków Ukraińcy zamordowali 4 Polaków, w tym małżeństwo.

30 marca 1944 roku we wsi Wola Wielka pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 2 Polaków, lat 21 i 24.

30 marca 1944 roku we wsi Zapust Lwowski pow. Brzeżany: „30.03.1944 r. i później zamordowano następujące osoby: Cieśla Wiktoria z domu Marszał l. 65, wdowa po Wojciechu; Błażków Jan mąż Anny kupiec l. 50; Mogilnicki Kazimierz kaleka l. 50; Prus Piotr mąż Emilii l. 44; Prus Emilia z domu Spes żona Piotra l. 50” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).

30 marca 1945 roku we wsi Kropiwnik Stary pow. Drohiczyn Ukraińcy zastrzelili 22-letniego Polaka.

30 marca 1945 roku we wsi Mołodycz pow. Jarosław Ukraińcy zamordowali 9 Polaków, w tym 3 kobiety oraz 3 braci.

30 marca 1945 roku we wsi Radawa pow. Jarosław Ukraińcy zamordowali 6 Polaków (3 mężczyzn i 3 kobiety).

30 marca 1945 roku we wsi Usiczne pow. Łuck w nocy do domu Siedleckich wdarli się Ukraińcy i zastrzelili 3 Polaków: ojca oraz 2 jego śpiących synów – matka zasłoniła sobą 2-letnie dziecko i została ranna, a gdy upowcy podpalili dom wyskoczyła z dzieckiem przez okno i uratowali się.

30 marca 1945 roku we wsi Wojtkówka pow. Sanok w lesie został zamordowany przez UPA nadleśniczy Józef Kunysz, lat 34.

W nocy z 30 na 31 marca 1944 roku w miasteczku Gołogóry pow. Złoczów Ukraińcy i policjanci ukraińscy zamordowali 28 Polaków

W nocy z 30 na 31 marca 1944 roku we wsi Lipina pow. Żółkiew: „Tej samej nocy (z 30 na 31 marca 1944 – przyp. S. Ż.), ta sama banda (co we wsi Ferdynanówka i Wola Wysocka – przyp. S.Ż.), dokonała mordu na dwóch mężczyznach i spaliła ich gospodarstwa w Lipinie, wsi położonej 1 km od Woli Wysockiej”. (Stanisław Dłuski: „Fragment większej zbrodni”; w: „Las Polski”, nr 13 – 14 z 1991 r.).

W nocy z 30 na 31 marca 1944 roku we wsi Plaucza Mała pow. Brzeżany Ukraińcy zamordowali 58 Polaków.

W nocy z 30 na 31 marca 1944 roku we wsi Plaucza Wielka pow. Brzeżany Ukraińcy oraz chłopi ukraińscy z okolicznych wsi zamordowali za pomocą siekier, noży, bagnetów itp. 106 Polaków oraz 6 Ukraińców, od 3-miesięcznego dziecka zakłutego bagnetem po starców: ucinali głowy, rozpruwali brzuchy, wrzucali rannych do płonących budynków. IPN ustalił (sygn. akt S 48/01/Zi), że napad był 28 marca 1944 roku. Wśród napastników rozpoznano kilku miejscowych Ukraińców. Napastnicy mordowali Polaków za pomocą siekier, młotów i bagnetów, do uciekających strzelano. Sprawcy dokonali także masowego rabunku mienia, po czym spalili polskie domostwa. Napad trwał około czterech godzin. Dzięki Ignacemu Muszyńskiemu, który wyrwał się oprawcom i biegł z krzykiem przez wieś, udało się ostrzec wiele osób, które opuściły domy i ukryły się. Część Polaków uzyskała pomoc od sąsiadów-Ukraińców. Ofiarami napadu byli także Ukraińcy Pryhodowie z mieszanych rodzin, których zabito wraz z żonami narodowości polskiej. Piotrowi Iwaśce zamordowano żonę-Polkę i dzieci, jego samego zaś pozostawiono przy życiu. Już po napadzie zabito trzyosobową rodzinę Wełysznych xa krytykę UPA. IPN podaje liczbę 70 ofiar.

W nocy z 30 na 31 marca 1944 roku we wsi Szeszory pow. Kosów Huculski Ukraińcy zamordowali co najmniej 102 Polaków, w tym w podpalonym kościółku spłonęło zywcem 36 Polaków. „Polacy mieszkali w większości w pobliżu kościółka, a Rusini mieszkali w większości w pobliżu cerkwi. Wieczorem 30 marca 1944 roku Banderowcy zwerbowani wśród miejscowych Rusinów spotkali się w cerkwi, gdzie oprawcy uzgodnili kto z nich których Polaków będzie mordował. Sygnałem do rozpoczęcia mordów było podpalenie kościoła rzymskokatolickiego w Szeszorach Kościółek rzymskokatolicki w Szeszorach został podpalony przez Rusinów, którzy wyszli z cerkwi (ok. 2 km w górę Pistynki od kościółka) z poświęconymi przez miejscowych księży greckokatolickich narzędziami zbrodni i przeszli pod kościółek. Po podpaleniu kościółka zaczęły się mordy na Polakach i palenie ich domostw, które trwały od 23-ciej wieczorem do ok. piątej nad ranem. Nie oszczędzono nikogo, ani kilkumiesięczne niemowlęta, ani kilkuletnich dzieci, ani ciężarnych kobiet mordując tak, aby zadać jak najwięcej bólu, w tym paląc żywcem powiązanych Polaków. Rusini mordowali głównie siekierami i bagnetami, bo na bezbronnych Polaków, starców, kobiety i dzieci szkoda im było pocisków. Polacy nawet nie próbowali stawiać oporu, jedynie usiłowali uciekać. Nikt nie przypuszczał, że będą mordować kobiety i dzieci, dlatego ich zginęło najwięcej, bo nie były w stanie uciekać w mroźną i śnieżną marcową noc – nie dowierzano w barbarzyństwo rusińskich sąsiadów, liczono na to, że kobiety i dzieci nie będą zabijane. Spalono polskie domy z ich mieszkańcami i kościół. W jedną noc społeczność ponad 490 hucułów polskiego pochodzenia przestała istnieć – zamordowano co najmniej 102 Polaków, ci którzy ocaleli zostali zmuszeni do ucieczki”.

W nocy z 30 na 31 marca 1944 roku we wsi Wola Wysocka pow. Żółkiew: „Prawdopodobnie ta sama banda (która dokonała mordu we wsi Ferdynanówka – przyp. S.Ż.) zamordowała 12 mężczyzn (a wśród nich pracowników leśnictwa) – w nocy z 30 na 31 marca w Woli Wysockiej koło Żółkwi. Wojska niemieckie, kwaterujące w tej wsi, nie interweniowały” (Stanisław Dłuski: „Fragment większej zbrodni”; w: „Las Polski”, nr 13 – 14 z 1991 r.).

Ukraińcy mordowali małe polskie dzieci, nawet niemowlęta.

Najłatwiej zbrodniarzom ukraińskim było mordować bezbronne dzieci co chętnie robili. Pomysłowość w mordowaniu nie miała żadnych ograniczeń. Antropolog dr Iwona Theul pracująca przy ekshumacji na Trupim Polu na Ukrainie potwierdza opierając się na naukowych badaniach, że wśród pomordowanych przez Ukraińców Polaków najwięcej jest dzieci poniżej 6-7 roku życia.

Ukraińska zbrodnia z 28 na 29 marca 1944 r. we wsi Wołczków

Noc z 28 na 29 marca 1944 r. to data tragiczna dla wsi Wołczków pow. Stanisławów. Ukraińcy spalili tu gospodarstwa polskie i zamordowali 140 Polaków.

Wieś zaatakowana zastała w nocy około godziny 2-3 od strony wsi Tumierz. Napastnicy podpalali budynki i najczęściej zabijali napotkane osoby bez względu na płeć i wiek, wrzucali do wykrytych schronów granaty oraz przeszukiwali jary mordując znalezionych ludzi. Zabijano za pomocą bagnetów, noży i siekier. Niektóre ofiary były torturowane. Najwięcej ludzi zginęło w jarze na Korpanówce, w domach przy drodze na Tumierz, w jarze za gospodarstwem Jantka Tarnowskiego oraz w schronie Jana Gadzińskiego. Po spaleniu Wołczkowa i dokonaniu zbrodni, banda UPA ze śpiewem odmaszerowała w kierunku Tumierza.

Genowefa Grochalska-Pawełczak:
„Tej nocy zostało zamordowane starsze małżeństwo Franciszek i Antonina Śrutwa w wieku około 70 lat. Widziałam zwłoki Antoniny, na piersi miała wycięty krzyż, w środku tkwił bagnet”.

Jadwiga Gwizdak:
„Moja sąsiadka Anna Śrutwa, która mieszkała nad Potokiem, uciekała z 4-letnim synem. Matkę zamordowano, a dziecku nożem rozpruto brzuszek i wycięto język”.

Tadeusz Szczygielski s. Szczepana:
„Banderowcy systematycznie poszerzali zbrodniczą akcję. Podpalali dom za domem. I tak po zapaleniu domu Karola Gwizdaka (Kanarka), przeszli przez płot na ogród do złożonej kukurydzianki. Dochodząc jeden z nich zapytał: „majesz naftu?”. Leżącemu za płotem pod dębami ojcu doszedł wyraźny donośny głos „wstawaj”, a potem – „idy, idy”. Dalej słyszy drżący głos kobiecy „joj wy mene zabijete”. Idy! Krzyknął oprawca i oddał strzał. Więcej strzałów ojciec nie słyszał, lecz wiedział, że spod dębów wyszły dwie osoby. Banderowcy przez płot weszli na drogę idąc obok ukrytego ojca. Mówili do siebie: „O! ona se prosyła”.

Podeszli pod nasz dom, ze strzechy jeden wyjął garść słomy, polał naftą i podpalił. W grupie tych morderców brała udział również kobieta. Rano w wielkim strachu i przerażeniu ostrożnie wyszedł ojciec ze swej kryjówki. Kroki skierował w stronę złożonych snopków kukurydzianki. Tam zobaczył zgliszcza dopalającej się słomy, a pod nią opalone zwłoki córki Hani i babci Julii, których zdrowe ciało było jedynie od ziemi. Babci w dłoni (zaciśniętej) pozostał kawałek niespalonej laski, którą się podpierała. W brzuchu zauważył ojciec – wbity i pozostawiony nóż, którym oprawca dokonał swego dzieła. Dlatego brak było drugiego strzału. Siostra Hania została zastrzelona z bliskiej odległości. Dowodem był odpalony prochem strzelniczym warkocz, który leżał na boku, nie mając styczności z płonącymi zwłokami. Ów warkocz przywieźliśmy ze sobą na Zachód. Babcia z rozprutym brzuchem płonąc konała. Obie polane były naftą. W zbiorowej skrzynce, nie podobnej do trumny, złożono je razem, a z nimi nóż – narzędzie zbrodni. Pochowane zostały we wspólnej mogile z innymi pomordowanymi tej nocy”.

Józef Maliborski s. Wawrzyńca:
„Tragicznej nocy napad zaczął się po północy, między pierwszą a drugą godziną. Staliśmy na straży. Strzały najpierw było słychać od strony Tumierza i Łanów oraz naszego cmentarza. Ponieważ strzelanina nie milkła, moi sąsiedzi opuścili domy i udali się do sadu Jana Gadzińskiego, gdzie był schron. Ja z jednym z sąsiadów (Stanisławem Czerniakiem) poszliśmy do stajni odpiąć bydło z łańcuchów, potem podążaliśmy za innymi do schronu. Ale nie było już w nim miejsca, wobec tego uciekliśmy pod skały – w tym miejscu, jak się szło na Ryń (nazwa pastwiska nad Dniestrem). Ze schronu nikt za nami nie wyszedł. Tymczasem Wołczków zaczął się palić od strony Tumierza w górnej swej części. Częste strzelanie nie ustawało. Od skał z sąsiadem przeszliśmy na Ryń i z wielkim smutkiem przyglądaliśmy się tej pożodze. Krążąc po polach doszliśmy do Doliny (jedno z przedmieść m. Mariampola). Gdy zaczęło świtać i pożary domów przygasły, zdecydowaliśmy się pójść do wioski. Pierwsze kroki skierowaliśmy do schronu, przed którym leżał zabity mój ojciec bez butów – w schronie była cisza. Stąd udaliśmy się w stronę naszych domów. Słomiane dachy dogorywały. Do naszego domu przybiegł mój kuzyn Józef syn Michała. Wodą przyniesioną wiadrami z potoku ugasiliśmy dopalające się belki dachu. Wkrótce potem powstał ruch, że banderowcy znów nadchodzą. Pobiegliśmy szybko do Mariampola. Alarm okazał się nieprawdziwy. Wróciliśmy pod spalony dom. Nie mając kluczy do drzwi, wybiłem szybę w oknie, aby dostać się do wnętrza domu. Po południu rozeszła się pogłoska, że na następną noc przyjdzie kolej na Mariampol. Wszyscy zaczęli uciekać – przeważnie na wyspę na Dniestrze pod zamkiem. Ja z kolegą dostaliśmy się łodzią na wyspę, ale potem kilku nas przepłynęło Dniestr na brzeg od strony Pobereża. Jednostka wojska węgierskiego stojąca tam dawała pewne bezpieczeństwo. Na następny dzień wkroczyła do Mariampola czołówka armii sowieckiej. Pozostaliśmy jeszcze, nocując na Pobereżu u Franciszka Krzyżanowskiego, Polaka , który ożeniony był z Teofilą Sęgą z Wołczkowa. Zginął on potem od miejscowych banderowców. Gdy Węgrzy wycofali się w kierunku Stanisławowa, z pomocą wyżej wymienionego Franciszka przepłynęliśmy Dniestr do Mariampola. Po przybyciu do domu, przekonałem się, że zginął nie tylko mój ojciec Wawrzyniec, ale również siostra Paulina i jej córka Julia. Zwłoki ich zabrał ze schronu szwagier Józef Śrutwa i porobił dla nich trumny. W sobotę (przed Niedzielą Palmową) zawieźliśmy ciała pomordowanych z przyszłym moim teściem (Marcinem Tarnowskim) na cmentarz. W czasie ich pogrzebu rozległa się strzelanina od strony Wodnik. Wkroczyli Niemcy, a sowiecka jednostka wycofała się na Uście Zielone. Niemcy byli w Mariampolu aż do 22 lipca 1944 r. Wspomnę jeszcze, że kiedy przybiegłem do schronu i zobaczyłem tam zabitego ojca, w środku tego wykopu byli jeszcze ukrywający się ludzie, ale bardzo przerażeni siedzieli cicho. Banderowcy, gdy zauważyli schron tej nocy, kazali memu ojcu wyjść i zdjąć buty, następnie go zastrzelili. Do środka wrzucili granat, od którego zginęła moja siostra Paulina i jej córka Julia Śrutwa, Filipina Wójcik, Józef Gadziński, Tekla Gadzińska, Maria Gadzińska i Józefa Gadzińska z domu Beskiewicz. Co do innych, wiem, że Wiktor Groński i Władysław Mikusz zostali zabici na polu na Strzyżowicy.
W czasie tego napadu na Wołczków nikt nie stawiał oporu, bo nie miał broni. Dolina i Słoboda (nazwy przedmieść Mariampola) z wyjątkiem kilku domów nie były objęte napadem. Również mieszkańcy dworu (Jacek Kostański i Kołaczyńscy) nie zostali podpaleni. Ci którzy tej nocy zginęli zostali pochowani we wspólnej mogile na cmentarzu mariampolskim, od wejścia po prawej stronie bez udziału kapłana – ponieważ czas był naglący. Szkody napadu były olbrzymie. Zamordowano 58 osób. Nie szczędzono też dzieci. Cała wieś była spalona. Pozostały tylko tu i ówdzie domy i zabudowania. Wiele sztuk bydła i koni spaliło się, a z wypuszczonych ze stajni też dużo przepadło. To był prawdziwie barbarzyński napad, gorszy niż w dawnych czasach tatarski. Dobry Bóg pozwolił mi przeżyć tę noc. Dlatego zawsze dziękuję Bogu, że nie było wtedy w schronie dla mnie miejsca, gdy przybiegłem tej nocy, aby się w nim ukryć. Załączam jeszcze i ten szczegół, że w podpalaniu domów brały też udział kobiety, które miały ze sobą benzynę lub naftę i polewały nią zabudowania, aby podpalone nie gasły”.

Stanisław Grochalski s. Józefa:
„W momencie, kiedy się obudziłem, w mieszkaniu od palących się zabudowań było jasno jak w dzień, drzwi były otwarte. Zobaczyłem, że jestem sam. Rzuciłem się do ucieczki w kierunku największego jaru obok ostatnich zabudowań Jantka Tarnowskiego. Usłyszałem wtedy głosy ludzi na strychu tego domu, który częściowo pokryty był dachówką a częściowo słomą. Zastukałem do drzwi, prosząc, by mnie wpuszczono. Ze strychu zszedł właściciel domu i na swoich plecach wyniósł mnie na strych. Było tam bardzo dużo ludzi. Po chwili usłyszeliśmy głosy Ukraińców: „tutu chatu tra pidpałyty” i podpalono od strony słomianego dachu. Ogień zepchnął nas pod dachówkę i zaczęliśmy się dusić Szukając świeżego powietrza, zwalaliśmy dachówkę. Byłem jako pierwszy przy otworze zrobionym w dachu; niewiele myśląc skoczyłem na ziemię, a za mną właścicielka domu Katarzyna Tarnowska rodem z Krymidowa wołając: „dajcie mi moje dziecko”. Korzystając z zamieszania wśród banderowców, którzy zauważyli wiele głów wyglądających spomiędzy łat w dachu, z różańcem w ręku ruszyłem do ucieczki w pole zwanym Branowskie. Tam napotkałem banderowca z karabinem w ręku; skierował lufę do mnie, ale w pewnym momencie odwrócił się, a ja zbiegłem w dół jaru chowając się w gliniankach, ale nie mogłem się ukryć. Dobiegłem do połowy jaru, tam spotkałem chowającą się sąsiadkę Rozalię Obacz, która okryła mnie dużą chustą i przytuliła do siebie. Po chwili przyszła do nas Tarnowska z czteroletnim synkiem; płacząc opowiadała, że na jej oczach Ukraińcy zabili jej męża (Gosztyłę) siekierą w głowę, długoletniego sołtysa Wołczkowa Kaspra Szczygielskiego, dwóch Konopackich i Stasichę, a Józef Śrutwa wyrwał się im z rąk i uciekł. Banderowcy idąc górą ponad jar w kierunku Wysokiej Góry rzucili rakiety oświetlające jar, szukając chowających się ludzi. Przestraszony zacząłem uciekać do końca jaru pod Branowskie i tam spotkałem ukrywających się sąsiadów Jana Sagę i Bronisława Nazimka. Wybiegliśmy w pole i dalej w las zwany Dębniakami, gdzie doczekaliśmy rana. Z lasu widzieliśmy wielką zgraję powracających napastników w kierunku Tumierza, śpiewających, jadących na koniach i furmankach oraz idących pieszo. Wśród nich byli nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Przed południem wróciliśmy do wsi, której już nie było. Na miejscu tak ludnej wsi, kiedyś bardzo zabudowanej, zastaliśmy gdzieniegdzie domy, zgliszcza, trupy i popalone w stajniach bydło. Pomiędzy tym wszystkim chodzili zamyśleni ludzie, ale nie płakali, nie lamentowali, nie rozmawiali, bo byli jakby skamieniali; nie mieli co jeść, lecz głodu nie czuli, tylko od czasu do czasu ktoś zapytał: gdzieś był? gdzieś była? Najwięcej ludzi zamordowano w jarze na Korpanówce, w domach, przy drodze wiodącej do Tumierza, w jarze za Jantkiem Tarnowskim i w schronie w dolnej części Wołczkowa u Jana Gadzińskiego. Tak było do godzin południowych. Przed wieczorem po południu rozpoczęła się nowa gehenna. Rusinom w Mariampolu rozkazano opuścić miasto na nadchodzącą noc, co też w pośpiechu czynili wyjeżdżając furmankami na ukraińskie wsie jak Łany, Dołhe, Dubowce i Tumierz. Dla nas Polaków miała nastąpić doszczętna zagłada; kto by uciekł przed nożem, siekierą czy kulą miał być utopiony w Dniestrze. Nie sposób opisać strachu tego popołudnia i wieczoru. Ludzie nie wiedzieli, gdzie uciekać, by przeżyć to polowanie. Wraz z ojcem wyszliśmy od babci w Mariampolu, która dała nam na drogę bochenek chleba. Nosiłem go pod pazuchą jak najcenniejszy skarb. Skierowaliśmy się do klasztoru, w którym przenocowaliśmy siedząc na korytarzu wśród wielkiej rzeszy ludzi. Noc przeminęła spokojnie. Rano zaczęliśmy się rozchodzić, każdy w swoją stronę. Wtedy zauważono od strony Łanów i Tumierza jeźdźców na koniach, każdy myślał, że to banderowcy. Okazało się, że to zwiad sowiecki, który przeszkodził banderowcom w minioną noc zniszczyć Mariampol i wymordować ludzi.
/…/ W książce Маріямпіль-місто Марії wydanej w Stanisławowie w 2003 r. na str 55 podaje: „Вовчків наприкінці війни став базою для загонів Армії крайової на Прикарпатті тому очевидно був спалений повністю в ніч з 29 на 30 березня 1944 р. Під час цієї акції у Вовчкові загинуло близько 60 осіб”. W tłumaczeniu na język polski; ” Wołczków pod koniec wojny stał się bazą Armii Krajowej na Podkarpaciu, dlatego oczywiście został spalony nocą z 29 na 30 marca 1944 roku. Podczas tej akcji w Wołczkowie zginęło blisko 60 osób”. (Dokładnie 58 osób). Niech Bóg nie poczyta im tego grzechu; „i odpuść nam winy nasze jak i my odpuszczamy winowajcom naszym” … і прости нам провини наші, як і ми прощаємо винуватцям нашим……. lub jak kto woli wg nowych słów modlitwy … „і прости нам довги наші, як і ми прощаємо довжникам нашим” … Choć nie wszyscy, którym zamordowano bliskie osoby, były – czy też są w stanie wypowiedzieć te słowa i trudno się im dziwić… Twierdzenie strony Ukraińskiej, że przyczyną spalenia Wołczkowa była silna baza Armii Krajowej zagrażająca całemu Podkarpaciu jest nieprawdziwe. Gdyby w Wołczkowie była jakakolwiek polska organizacja zbrojna w tym czasie, to nie doszło by do spalenia Wołczkowa. Wspomnieć trzeba, że w części dolnej Wołczkowa, gdzie pewna rodzina była w posiadaniu broni palnej, po oddaniu kilku strzałów odstąpiono od podpalenia okolicznych zabudowań. Bezpośrednią przyczyną spalenia i dodać trzeba zamordowania w okrutny sposób 58 osób był fakt, że Wołczków zamieszkały był w zdecydowanej większości przez Polaków. Wszystkie ofiary tego mordu pochowano we wspólnej mogile na cmentarzu w Mariampolu bez udziału księdza i uroczystości z tym związanych. Skromne skrzynki drewniane, a w nich ciała zamordowanych czy też spalone układano jedne przy drugich w ciągu całego dnia w sobotę 1 kwietnia tuż przed Niedzielą Palmową”.

Ukraińskie zbrodnie 29 marca

29 marca 1943 roku w futorze Józefówka pow. Zdołbunów Ukraińcy zamordowali 2 Polaków, ojca z synem.

29 marca 1943 roku we wsi Pardysówka pow. Biłgoraj Niemcy z esesmanami ukraińskimi zamordowali 33 Polaków, zrabowali mienie ofiar i wieś spalili, ranną Polkę wrzucili żywcem do płonącego domu.

29 marca 1943 roku w kol. Pendyki pow. Kostopol Ukraińcy z UPA oraz okoliczni chłopi ukraińscy wymordowali około 150 Polaków, głównie kobiety, dzieci i osoby starsze, przy użyciu siekier, bagnetów, paląc żywcem – gospodarstwa ich obrabowali i spalili. Polacy zostali zaskoczeni przez oddział UPA, który dokonał napadu we wczesnych godzinach rannych, gdyż spodziewano się ewentualnego ataku w nocy. Napastnicy ostrzelali wieś z pocisków zapalających, część ofiar zabili, wrzucając je do podpalonych wcześniej budynków. Polacy ratowali się ucieczką przez podmokłe łąki do lasu, ścigani przez upowców. Równolegle miał miejsce rabunek mienia Następnego dnia część osób, które zdołały schronić się w lesie, wróciła do wsi, gdzie odnalazła ok. 150 ciał zamordowanych. Nie udało się ustalić tożsamości wszystkich ofiar.

29 marca 1943 roku w kol. Pieńki Pendyckie pow. Kostopol Ukraińcy z UPA oraz okoliczni chłopi ukraińscy wymordowali co najmniej 33 Polaków.

29 marca 1943 roku we Włodzimierzu Wołyńskim Ukraińcy zamordowali 13-letnią Teklę Wiadro

29 marca 1944 roku we wsi Horoszczyce pow. Hrubieszów Ukraińcy zamordowali 2 Polaków (IPN Lublin, S.120/11/Zi).

29 marca 1944 roku we wsi Korczmin pow. Tomaszów Lubelski policjanci ukraińscy zastrzelili Polaka.

29 marca 1944 roku we wsi Lackie Szlacheckie pow. Tłumacz w osiedlu Szlachecki Kąt Ukraińcy spalili 10 gospodarstw polskich oraz zamordowali 3 Polaków i 1 Ukraińca ożenionego z Polką.

29 marca 1944 roku we wsi Majdan Lipowiecki pow. Przemyślany Ukraińcy zamordowali 2 Polaków, spalili Folwark i 5 gospodarstw polskich.

29 marca 1944 roku we wsi Przerośl pow. Nadwórna Ukraińcy z UPA oraz miejscowi Ukraińcy za pomocą siekier, noży, bagnetów, wideł i paląc żywcem zamordowali 24 Polaków, całe rodziny.

29 marca 1944 roku we wsi Wola Wielka pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 2 Polaków: małżeństwo lat 38 i 41.

29 marca 1944 roku w mieście Żółkiew woj. lwowskie Ukraińcy zamordowali Polaka.

29 marca 1945 roku w

We wsi Manasterz została zamordowana przez Ukraińców upowców Polka, Maria Bojarska („Wiązownica pamięta”)

W nocy z 29 na 30 marca 1943 roku nadleśnictwie Kosów pow. Kosów Huculski został zamordowany wraz z żoną przez Ukraińców inż. leśnik Husiatyński (imię nieznane).

W nocy z 29 na 30 marca 1944 roku w mieście Kosów Huculski woj. stanisławowskie Ukraińcy zamordowali 72 Polaków.

W nocy z 29 na 30 marca 1944 roku we wsi Serednie Małe pow. Lesko Ukraińcy zamordowali 9 Polaków. Prowodyrem zbrodni był paroch z sąsiedniej wsi Polana, ks. greckokatolicki Włodymyr Wesołyj (Janina Dąbek; w: Żurek…, s. 18, 42).

W nocy z 29 na 30 marca 1944 roku we wsi Wołczków pow. Stanisławów: Informacja okresowa o śledztwach prowadzonych w OKŚZpNP we Wrocławiu; Sygn. akt S 8/04/Zi: „w wyniku napadu dokonanego na Wołczków zginęło nie mniej niż 58 mieszkańców wsi narodowości polskiej”. „Nazywam się Artur Listwan i jestem potomkiem kresowiaków zamordowanych przez UPA, tj. we wsi Wołczków tj. Beskiewicz Józefa x – 29/30.03.44 – Wołczków – Mariampol Miasto – Stanisławów, tj. siostra rodzona mojej śp. babci Marii, o której to śmierci i sposobie pozyskałem informacje od moich rodziców ( ojca) a zginęła zabita przez UPO-wca zastrzelona, gdy uciekała ukryć się ze swymi dziećmi Kasią oraz Michałem prawdopodobnie w polu kukurydzy bądź zbożu (wydana?). Dramatyzmu mordu dodaje fakt, że była w zaawansowanej ciąży, nadto należy dodać, że jej mąż Gadziński (niestety nie posiadam danych o imieniu) był żołnierzem AK?, bądź w samoobronie i jego rodzina została zamordowana także. Córka zamordowanej Józefy Kasia żyje do dzisiaj i ma się dobrze, zaś niestety nikt nie posiada informacji o jej synu Michale. Także została pomordowana cała rodzina mojego śp. dziadka Michała Listwan tj.: Listwan Anna – Toustobaby; Listwan Franciszek – Toustobaby; Listwan Genowefa – Zawadówka; Listwan Jan – Toustobaby; Listwan Józef – Toustobaby; Listwan Józef – Toustobaby; Listwan Józef – Zawałów – gm. Zawałów – pow. Podhajce; Listwan Józef II l. 17 – Toustobaby; Listwan Józef l.33 – Zawadówka – gm. Toustobaby; Listwan Kazimierz – Toustobaby; Listwan Maria – Toustobaby; Listwan Michał – Toustobaby; Listwan Stanisław – Toustobaby; Listwan Stefan – Toustobaby; Listwan Tadeusz – Toustobaby – gm. Toustobaby – pow. Podhajce , gdzie niestety trudno mi wyłowić z tych wszystkich te właściwe, ale poszukuję dalej” (Artur Listwan: e-mail do autora z dnia 17 lutego 2010). Sz. Siekierka, H. Komański, E. Różański na s. 491 podają: „Podczas masowego napadu band UPA na Wołczków w nocy z 28 na 29 marca 1944 r., zostało zamordowanych 140 mieszkańców tej wsi oraz spalono większość polskich gospodarstw”. Nie wymieniają nazwisk ofiar począwszy od Anny Listwan.

Ukraińska zbrodnia 29 marca 1943 r. w kolonii Pendyki

29 marca 1943 roku w kol. Pendyki pow. Kostopol, ukraińscy z UPA oraz okoliczni chłopi ukraińscy wymordowali około 150 Polaków, głównie kobiety, dzieci i osoby starsze.

Ukraińcy zamordowali bezbronne ofiary przy użyciu siekier, bagnetów, paląc żywcem – gospodarstwa ich obrabowali i spalili. Polacy zostali zaskoczeni przez bandę UPA, która dokonała napadu we wczesnych godzinach rannych, gdyż spodziewano się ewentualnego ataku w nocy. Napastnicy ostrzelali wieś z pocisków zapalających, część ofiar zabili, wrzucając je do podpalonych wcześniej budynków. Polacy ścigani przez upowców ratowali się ucieczką przez podmokłe łąki do lasu. Następnego dnia część osób, które zdołały schronić się w lesie, wróciła do wsi, gdzie odnalazła ok. 150 ciał zamordowanych. Nie udało się ustalić tożsamości wszystkich ofiar.

Równolegle miał miejsce mord w kol. Pieńki Pendyckie pow. Kostopol. Tam UPA oraz okoliczni chłopi ukraińscy wymordowali co najmniej 33 Polaków. Tylko jedna ukraińska rodzina nie wzięła udziału w tym przerażającym mordzie. Udało im się uchronić od niechybnej śmierci jedną polską rodzinę. Polacy, którym udało się cudem przeżyć, podążyli przez las do Cumania, tam skontaktowali się z oddziałem Wehrmachtu, od którego otrzymali broń i eskortę na powrót do Pendyk i dokonanie pogrzebu zabitych, we wspólnych grobach.

Gdy Stanisława Drohomirecka, uciekinierka z trojgiem dzieci zostaje schwytana w kolonii Pendyki przez jednego z atakujących kolonię Ukraińców, nagle zjawia się staruszek Ukrainiec, obejmuje uchodźców i mówi – „to nasi, Ukraińcy”.

Syn Stanisławy Drohomireckiej w swej relacji wspomina:

„Widząc to, pilnujący nas Ukrainiec pozostawia nas i idzie rabować, jak inni. Staruszek-wybawiciel miał dług wdzięczności wobec mojej matki, która zawsze pomagała mu, gdy chodził po Derażnem (miejscowość, gdzie mieszkali uchodźcy) żebrząc o pomoc dla sparaliżowanej żony. Kazał nam wszystkim wejść pod piec i ukryć się. Sam zaś pilnował, wychodził na zewnątrz i tak nas przechowywał do następnego dnia. Była również dziewczynka, Polka, której rodzina uciekła furmanką do lasu. Mówił, że poszuka jej rodziców, a jeżeli nie znajdzie, to wychowa jak własną”.

Mąż 27-letniej Heleny przebywa w niemieckim obozie, ona jest w domu z synem, matką i bratem. Syna owija w pierzynę. Rozpoczyna się ucieczka w stronę lasu…

Relacja syna pani Heleny, dziś księdza:

„Przedarli się przez kordon, który strzelał w ich stronę. Mamie i kilkunastu innym osobom udało się dotrzeć do lasu. Po paru dniach kilku z ocalonych wróciło do spalonej wsi w celu poszukiwania jedzenia i odzieży. Przynieśli historie o rzezi. Matka mamy i brat zostali zamordowani na polu. Obok nich leżał krzyż, zakrwawiony i potrzaskany. Tym krzyżem byli dobijani”.

Po nocnych wędrówkach przez lasy, grupa ocalałych trafiła do niemieckiej niewoli. Pani Helenie udało się przeżyć. Wraz z mężem, już po wojnie, osiedliła się na Pomorzu Zachodnim. Dziś w miejscu wsi Pendyki rośnie las, nie ma nawet tabliczki z opisem. Jest jednak pewien symboliczny ślad – tam gdzie uprawiała ogródek, po dzień dzisiejszy w głębokim lesie pięknie kwitną irysy… To pamięć o pomordowanych Polakach trwa…

Ukraińskie zbrodnie 28 marca

28 marca 1943 roku w kol. Annowola pow. Kostopol Ukraińcy, UPA wymordowała wszystkich mieszkańców tej polskiej kolonii, około 30 Polaków, oraz zniszczyli kościół.

28 marca 1943 roku w mieście Berezne pow. Kostopol zmarł 3-letni polski chłopiec ranny w napadzie na wieś Lipniki.

28 marca 1943 roku we wsi Chołoniewicze pow. Łuck Ukraińcy zamordowali 3 Polaków z rodziny Płacherskiego oraz uprowadzili i zamordowali lekarza Schoena (Sehenia) i nauczyciela Oleśniewicza, którego kryjówkę wydała jego żona, Ukrainka. Oddział planował także napaść na ludność polską zgromadzoną w kościele, jednak Polaków uprzedził o tym Ukrainiec o imieniu Hryć, w związku z czym do ataku na kościół nie doszło. Upowcy udali się w kierunku Halinówki, gdzie zabili 40 Polaków, w tym uprowadzonych mężczyzn.

28 marca 1943 roku w kol. Dębowy Ostrów pow. Łuck podczas napadu UPA spaliła polską kolonię i zamordowała nie ustaloną ilość Polaków.

28 marca 1943 roku we wsi Gorliczyna pow. Przeworsk Ukrainiec z Bahnschutz-u zamordował 1 Polaka.

28 marca 1943 roku w kol. Nowiny pow. Włodzimierz Wołyński policjanci ukraińscy zbiegli ze służby niemieckiej zastrzelili 3 Polaków: ojca i jego 2 synów.

28 marca 1943 roku we wsi Nowomalin pow. Zdołbunów Ukraińcy wymordowali kilka polskich rodzin, imiennie znana jest zamordowana 30-letnia Polka.

28 marca 1943 roku we wsi Piwcze pow. Zdołbunów Ukraińcy zamordowali 39-letniego Polaka.

28 marca 1943 roku wkol. Pólko pow. Równe Ukraińcy zamordowali 5 Polaków: ojca z córkami lat 5, 15 i 17 oraz syna lat 13.

28 marca 1943 roku w kol. Rzeczeczyna pow. Równe Ukraińcy zamordowali 5 Polek, w tym siostry lat 11 i 17.

28 marca 1943 roku w futorze Zalesie pow. Łuck spalili polskie zagrody i zamordowali nie znaną ilość Polaków.

28 marca 1943 roku w kol. Zaugolce pow. Łuck spalili polską kolonię, ilość ofiar nie jest znana.

28 marca 1943 roku w kol. Zaułek pow. Łuck spalili polską kolonię, ilość ofiar nie jest znana

28 marca 1944 roku we wsi Łopuszna pow. Bóbrka w poszukiwaniu męża poszła do młyna jego 28-letnia żona i około 30-letnia szwagierka; zastały one zamordowane w lesie przez Ukraińców – jej męża zamordowali dzień wcześniej.

28 marca 1944 roku w e wsi Ostrów pow. Rawa Ruska Ukraińcy z kurenia „Hałajdy” zamordowali około 300 Polaków; w walce z AK śmiertelnie ranny został dowódca Taras Onyszkewycz „Hałajda” (Motyka…, s. 196, Tak było…). Inni napad datują po pólnocy 31 marca 1944 roku.

28 marca 1944 roku we wsi Poluchów Mały pow. Przemyślany Ukraińcy żywcem spalili co najmniej 11 Polaków oraz wszystkie zagrody polskie.

28 marca 1944 roku we wsi Repechów pow. Bóbrka Ukraińcy zamordowali 6 Polaków.

28 marca 1944 roku we wsi Wasylów Wielki pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy zamordowali 2 Polaków, lat 35 i 80 oraz w trakcie walki AK z UPA nie określona ilość ludności cywilnej polskiej i ukraińskiej.

28 marca 1944 roku we wsi Zarzecze pow. Złoczów Ukraińcy zamordowali 6 Polaków.

28 marca 1944 roku we wsi Żulicze pow. Złoczów Ukraińcy zamordowali Polaka

28 marca 1945 roku w nadleśnictwie Horyniec pow. Lubaczów został zamordowany przez UPA gajowy Wojciech Leńczuk.

28 marca 1945 roku we wsi Krystynopol pow. Sokal Ukraińcy zamordowali Polaka.

28 marca 1945 roku we wsi Śliwnica koło Dubiecka pow. Przemyśl Ukraińcy zamordowali 3-osobową rodzinę polską.

28 marca 1945 roku we wsi Żernica Wyżna pow. Lesko (Bieszczady) Ukraińcy zamordowali Polaka, był to Antoni Wysocki.

28 marca 1945 roku we wsi Żubracze pow. Lesko (Bieszczady) Ukraińcy zamordowali 18 Polaków (Siekierka…, s. 419, lwowskie stwierdza, że dotyczy to przysiółka Włosów, natomiast w książce dotyczącej woj, stanisławowskiego podaje, że 12 lub 20 marca 1944 roku upowcy zamordowali 18 Polaków w przysiółku Wołosów – Żebracze pow. Nadwórna.

28 marca 1946 roku we wsi Ropienka pow. Lesko Ukraińcy zamordowali Polaka.

W nocy z 28 na 29 marca 1943 roku w kol. Halinówka pow. Łuck około północy nastąpił atak Ukraińców bojówki UPA „Stacha” /?/ ze wsi Zofiówka, w czasie którego zamordowała ona 40 miejscowych Polaków (15 mężczyzn, 10 kobiet, 15 dzieci i młodzieży) oraz 14 Polaków z innych wsi, którzy schronili się w Halinówce.

W nocy z 28 na 29 marca 1944 roku we wsi Wołczków pow. Stanisławów Ukraińcy spalili gospodarstwa polskie i zamordowali 140 Polaków. Wieś zaatakowana zastała w nocy około godziny 2-3 od strony wsi Tumierz. Napastnicy podpalali budynki i najczęściej zabijali napotkane osoby bez względu na płeć i wiek, wrzucali do wykrytych schronów granaty oraz przeszukiwali jary mordując znalezionych ludzi. Zabijano za pomocą bagnetów, noży i siekier. Niektóre ofiary były torturowane. Najwięcej ludzi zginęło w jarze na Korpanówce, w domach przy drodze na Tumierz, w jarze za gospodarstwem Jantka Tarnowskiego oraz w schronie Jana Gadzińskiego. Po spaleniu Wołczkowa i dokonaniu zbrodni oddział UPA ze śpiewem odmaszerował w kierunku Tumierza. „Tej nocy zostało zamordowane starsze małżeństwo Franciszek i Antonina Śrutwa w wieku około 70 lat. Widziałam zwłoki Antoniny, na piersi miała wycięty krzyż, w środku tkwił bagnet” (Genowefa Grochalska – Pawełczak; w: Siekierka…, s. 514; stanisławowskie). „Moja sąsiadka Anna Śrutwa, która mieszkała nad Potokiem, uciekała z 4-letnim synem. Matkę zamordowano, a dziecku nożem rozpruto brzuszek i wycięto język” (Jadwiga Gwizdak; w: jw.).

W nocy z 28 na 29 marca 1945 roku we wsi Stare Sioło – Lipina pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 28 Polaków w wieku od 2 do 77 lat, całe rodziny, w tym po torturach i paląc żywcem.

Ukraińska zbrodnia z 27 na 28 marca 1944 r. we wsi Chochoniów

W nocy z 27 na 28 marca 1944 r. we wsi Chochoniów pow. Rohatyn Ukraińcy z band UPA oraz mieszkańcy wsi narodowości ukraińskiej – sąsiedzi ofiar – obrabowali i spalili wszystkie gospodarstwa polskie oraz zamordowali 64 Polaków. Polacy, którzy ocaleli masowo uciekali do miast.

Wspomnienia 90-letniego Józefa Chodniewskiego:

„Trzy razy uniknąłem śmierci. Z mojej rodziny zginęło 30 osób. Zginęli nie od kul, a od młotków, siekier, pił. Jak we wiosce Chochoniów był napad, dzieci i kobiety pochowały się w kuchni. Przyszli banderowcy, wyciągnęli komodę i po kolei 19 osobom na tej komodzie odrąbywali głowy”.

Relacja Henryka Kowalskiego:

„Mama uciekła ze mną do wychodka. Była noc. Patrzy: zabudowania się palą, bydło ryczy, psy szczekają, banderowcy na koniach. Znajomy pięcioletni chłopczyk wybiegł, banderowiec chwycił go za ramię wrzucił w ogień. Ja życie zawdzięczam m.in. Ukraińce. Nie używam sformułowania „Ukraińcy”, tylko „banderowcy” albo „nacjonaliści”, bo wszędzie są ludzie i ludziska. Dziennikarze z telewizji moskiewskiej na odsłonięciu pomnika wołyńskiego w Warszawie pytali mnie, czy przebaczamy. Mówię: „tak, z bolącym sercem, przebaczamy”. Ale prawda musi być ukazana i wtedy to będzie pojednanie”.

Albin Klementowski, Janina Wojna:

„Po upadku Polski w 1939 roku i ustanowieniu władzy sowieckiej my, mieszkańcy wsi Chochoniów, byliśmy dyskryminowani przez miejscowych Ukraińców, którzy opanowali terenową władzę. Wyznaczano nam największe kontyngenty zbożowe i mięsne, wysyłano do lasów w Karpatach do wycinki i zwożenia drzewa na budowę lotniska. Po wkroczeniu Niemców na te tereny dla nas, Polaków, nastąpiło prawdziwe piekło. Ukraińcy mieli tu nieograniczoną władzę, a szczególnie policja ukraińska w służbie niemieckiej. Płaciliśmy największe podatki, oddawaliśmy największe kontyngenty. Policja ukraińska dokonywała ciągłych rewizji i przesłuchiwała wielu mężczyzn, biła i znęcała się nad nimi, przy czym podczas rewizji rabowała wszystko, co przedstawiało jakakolwiek wartość”.

Ukraińska zbrodnia 28 marca 1944 r. we wsi Szczepiatyn

28 marca 1944 r. we wsi Szczepiatyn pow. Tomaszów Lubelski po rzezi wsi Tarnoszyn 17 i 18 marca – czyli dziesięć dni później – przy udziale funkcjonariuszy policji ukraińskiej pod dowództwem Iwana Maślija – upowcy dokończyli dzieła. Aresztowano pozostałych Polaków i pod pozorem spisania danych osobowych doprowadzono na posterunek w Szczepiatynie. W przydrożnym rowie zamordowano kilkunastu mieszkańców Tarnoszyna i Szczepiatyna. W obu atakach ukraińskich oprawców śmierć poniosło około 180 Polaków.

Tadeusz Wolczyk, autor książki „Tarnoszyn w ogniu”, w 1969 r. we Lwowie rozmawiał ze świadkiem wydarzeń, Ukraińcem – Iwanem Grocholskim, który opowiedział mu o krwawej rzezi:

„28 marca zaprzęgłem konie i pojechałem do Tarnoszyna, do brata Józka. Miał mi dać jęczmień na siew. Na drodze nieopodal domu brata stała spora grupa kobiet, mężczyzn i dzieci – Polaków. Byli pilnowani przez kilku młodych, uzbrojonych chłystków. W domu brata było gwarno. Na stole bimber. Przy stole siedzieli: Iwan Maślij, Paweł Pistun i Łachodycz – posterunkowy policji i jakiś nieznany mi młody człowiek oraz Krasejko. Zrozumiałem, że nie w porę się tu znalazłem. Gdy usłyszeli, że jestem wozem, najpierw chcieli mi go zarekwirować, potem polecili abym udał się do Szczepiatyna, podwozić ludzi przydzielonych do konwojowania. Co uczyniłem. Około godziny 11.30 – 12.00 kolumna jeńców ze Szczepiatyna ruszyła drogą w kierunku Krzywicy. Półtora kilometra za wsią Szczepiatyn, do kolumny dołączyła furmanka wioząca biesiadników od Grocholskiego. Zatrzymano kolumnę. Rozpoczęto mordowanie. Po pierwszym wystrzale szloch, błaganie o darowanie życia, rozpacz. Boże, co to był za okropny widok. Boże, za co mnie tak ukarałeś, że byłem tego świadkiem? Były niewypały, dobijano bagnetem, kolbą. Mistrzem w zabijaniu okazał się Maślij, Krasejko i nieznajomy. Grocholski opuścił głowę i zamilkł. Ja również nie zadawałem pytań. Po dłuższej przerwie kontynuował. Jakie to musiały być straszne czasy, zaślepienie, zacietrzewienie… Z pewnością znany jest panu fakt uśmiercenia mojej matki, z pochodzenia Polki, mieszkającej u drugiego syna, a mojego brata w Tarnoszynie. Brat udusił ją chustką zdjętą z jej głowy. Nie umiem tej zbrodni skomentować”.

Osobą odpowiedzialną za zbrodnie w Tarnoszynie był Mirosław Onyszkiewicz „Orest”, pochodzący z Uhnowa, z rodziny aktywnych działaczy ukraińskich. Kolejno – członek OUN od początku jej powstania, referent personalny I sztabu wojskowego OUN, referent organizacyjno-mobilizacyjnym na województwo lwowskie, szef sztabu II Okręgu UPA „Buh”, dowódca kurenia UNS „Hałajda”. Po wojnie aresztowany. Sądzony, skazany w Warszawie na karę śmierci. Wyrok wykonano.



Aktywny udział w mordowaniu ludności polskiej brali – policjant Jan Masłowski vel Iwan Maślij i Andrzej Hałamuszka.



Iwan Maślij po wojnie ukrywał się w zachodniej części Polski. Został rozpoznany przypadkowo przez mieszkankę Tarnoszyna, która pojechała do Wrocławia do rodziny. Tam poszła do krawca i rozpoznała w nim Iwana Maślija – zabójcę znanego z okrucieństwa. Poznała go, po charakterystycznej pochyłej sylwetce, specyficznej gestykulacji oraz ochrypłym głosie. Został aresztowany w 1976 r. Sądzony przez Sąd Okręgowy w Zamościu i skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano w 1978 r. w Warszawie.



Andrzej Hałamuszka, mieszkaniec Wasylowa, syn kowala, zdeklarowanego działacza nacjonalistycznego. Po wojnie przebywał w Związku Radzieckim, tam został aresztowany i skazany na łagry. Przekazany stronie polskiej, osądzony i skazany na dożywocie. Zwolniony wcześniej, wyszedł i spokojnie mieszkał na terenie Polski.